Выбрать главу

– Pokazywałem Anastasii moje nagrody wioślarskie – odpowiada Christian bez zająknięcia. – Chodźmy się pożegnać z Kate i Elliotem.

Nagrody wioślarskie? Przyciąga mnie delikatnie przed siebie, a kiedy Mia odwraca się, aby zej ść na dół, klepie mnie w tyłek. Zaskoczona wciągam gwałtownie powietrze.

– Zrobię to ponownie, Anastasio, niedługo – szepcze mi do ucha groźbę, następnie przytula mocno i całuje moje włosy.

Kate i Elliot żegnają się właśnie z państwem Grey. Kate ściska mnie mocno.

– Muszę z tobą porozmawiać o tej wrogości wobec Christiana – syczę jej cicho do ucha.

– To niezbędne; wtedy widać, jaki jest naprawdę. Uważaj, Ana, strasznie lubi wszystko kontrolować – szepcze. – No to na razie.

„Wiem, jaki on jest naprawdę, to ty nie wiesz!” – krzyczę na nią w myślach. Rozumiem, że powodem jej zachowania jest troska o mnie, ale czasami zdarza jej się przekroczyć granice. Teraz na przykład znajduje się już w sąsiednim kraju. Gromię ją wzrokiem, a ona pokazuje mi język. Mimowolnie się uśmiecham. Żartobliwa Kate to nowość; to musi być wpływ Elliota. Machamy im na pożegnanie, a potem Christian odwraca się w moją stronę.

– My też powinniśmy jechać, jutro czekają cię rozmowy w sprawie pracy.

Mia ściska mnie mocno, gdy się żegnamy.

– Nie sądziliśmy, że w końcu kogoś znajdzie! – wyrzuca z siebie.

Rumienię się, a Christian ponownie przewraca oczami. Zaciskam usta. Dlaczego jemu wolno, a mnie nie? Chcę przewrócić do niego oczami, ale nie śmiem, nie po tej groźbie w hangarze.

– Dbaj o siebie, moja droga – mówi ciepło Grace.

Christian, zażenowany, a może sfrustrowany atencją, jaką mi okazują Greyowie, bierze mnie za rękę i przyciąga do siebie.

– Bo jeszcze ją wystraszycie albo zepsujecie zbyt dużą ilością uwagi – burczy.

– Christian, przestań się przekomarzać – beszta go Grace. W jej oczach błyszczy jednak matczyna miłość.

A mnie się wydaje, że on się wcale nie przekomarza. Ukradkiem obserwuję ich wzajemne relacje. To oczywiste, że Grece obdarza go bezwarunkowym matczynym uczuciem. On się nachyla i całuje ją sztywno.

– Mamo – mówi i w jego głosie pobrzmiewa szacunek.

– Panie Grey, do zobaczenia i dziękuję. – Wyciągam do niego rękę, a on także obdarza mnie uściskiem!

– Proszę, mów mi Carrick. Liczę, że niedługo znowu się spotkamy, Ano.

Pożegnawszy się, Christian prowadzi mnie do samochodu, w którym siedzi Taylor. Czekał tu przez cały czas? Otwiera przede mną drzwi i siadam na tylnej kanapie audi.

Czuję, jak opada ze mnie część napięcia. Jezu, co za dzień. Jestem wykończona, fizycznie i emocjonalnie. Po krótkiej rozmowie z Taylorem Christian siada obok mnie.

– Cóż, wygląda na to, że moja rodzina także cię polubiła – mruczy.

Także? W mojej głowie pojawia się nieproszona i nieprzyjemna myśl związana z powodem, dla którego otrzymałam zaproszenie. Taylor uruchamia silnik i wyjeżdża z oświetlonego podjazdu na ciemną drogę. Patrzę na Christiana, a on na mnie.

– No co? – pyta cicho.

Przez chwilę się waham. Nie, powiem mu. Zawsze narzeka, że z nim nie rozmawiam.

– Uważam, że poczułeś się zmuszony do tego, aby mnie przywieźć do rodziców. – Głos mam cichy i pełen wahania. – Gdyby Elliot nie zaprosił Kate, nie zrobiłbyś tego. – W ciemności nie widzę jego twarzy.

– Anastasio, niezwykle cieszę się z tego, że poznałaś moich rodziców. Dlaczego tak bardzo w siebie wątpisz? Nigdy nie przestanie mnie to zadziwiać. Jesteś silną, niezależną młodą kobietą, a tak negatywnie o sobie myślisz. Gdybym nie chciał, abyś ich poznała, nie przywiózłbym cię tutaj. Czy tak się właśnie czułaś przez całą wizytę?

Och! Chciał, żebym tu przyjechała – a to nowina. Udzielanie odpowiedzi chyba go nie krępuje, a przecież tak by było, gdyby skrywał prawdę. Wydaje się autentycznie zadowolony z tego, że tu jestem… Powoli otula mnie przyjemne ciepło. Christian kręci głową i sięga po moją dłoń. Zerkam nerwowo na Taylora.

– Nie przejmuj się Taylorem. Mów do mnie.

Wzruszam ramionami.

– Tak. Tak myślałam. I jeszcze jedno. Wspomniałam o Georgii tylko dlatego, że Kate mówiła o Barbadosie. Jeszcze się nie zdecydowałam.

– Chcesz odwiedzić matkę?

– Tak.

Patrzy na mnie dziwnie, jakby toczył wewnętrzną walkę z samym sobą.

– Mogę jechać z tobą? – pyta w końcu.

Że co?

– Eee… to chyba nie jest dobry pomysł.

– Dlaczego?

– Miałam nadzieję na małą odskocznię od tego wszystkiego… od tej intensywności. Chciałam spróbować wszystko przemyśleć.

– Jestem zbyt intensywny?

Wybucham śmiechem.

– Oględnie powiedziane!

W świetle mijanych latarni widzę, jak drgają mu kąciki ust.

– Śmieje się pani ze mnie, panno Steele?

– Jakżebym śmiała, panie Grey – odpowiadam z udawaną powagą.

– Śmiałabyś, i uważam, że często to robisz.

– Bo jesteś zabawny.

– Zabawny?

– O tak.

– Zabawny wesoły czy zabawny śmieszny?

– Och… sporo pierwszego i trochę drugiego.

– A jaki bardziej?

– Sam to rozgryź.

– Nie jestem pewny, czy w twoim towarzystwie jestem w stanie cokolwiek rozgryźć, Anastasio – rzuca sardonicznie, po czym kontynuuje cicho: – O czym musisz pomyśleć w Georgii?

– O nas – szepczę.

Patrzy na mnie spokojnie.

– Powiedziałaś, że spróbujesz – mówi.

– Wiem.

– Ogarnęły cię wątpliwości?

– Niewykluczone.

Poprawia się na kanapie.

– Dlaczego?

Jasny gwint. Jakim cudem ta rozmowa stała się nagle taka poważna? Mam wrażenie, że zdaję egzamin, do którego się nie przygotowałam. Co mam powiedzieć? Bo chyba cię kocham, a ty widzisz we mnie jedynie zabawkę. Bo nie mogę cię dotykać, bo za bardzo się boję okazać ci uczucie, bo wtedy ty się wzdrygniesz, odprawisz mnie albo co gorsza zbijesz? Cóż mogę rzec?

Przez chwilę wyglądam przez okno. Samochód jedzie z powrotem przez most. Oboje nas spowija ciemność maskująca nasze myśli i uczucia. Ale do tego nie jest nam potrzebna noc.

– Dlaczego, Anastasio? – naciska Christian.

Wzruszam ramionami, czując się jak w potrzasku.

Nie chcę go stracić. Pomimo tych wszystkich żądań, potrzeby sprawowania kontroli, różnorakich perwersji, jeszcze nigdy nie czułam się tak pełna życia jak teraz. Czuję dreszczyk emocji, mogąc siedzieć tu obok niego. Jest taki nieprzewidywalny, seksowny, inteligentny i zabawny. Ale jego nastroje… och – no i chce zadawać mi ból. Twierdzi, że przemyśli moje zastrzeżenia, ale i tak mnie to przeraża. Zamykam oczy. Cóż mogę powiedzieć? Po prostu chciałabym więcej, więcej uczucia, więcej wesołego Christiana, więcej… miłości.

Ściska moją dłoń.

– Rozmawiaj ze mną, Anastasio. Nie chcę cię stracić. Ten ostatni tydzień…

Dojeżdżamy do końca mostu i droga po raz kolejny skąpana jest w neonowym świetle latarni, więc jego twarz to kryje się w mroku, to staje się widoczna. Jakaż akuratna metafora! To jego uznałam kiedyś za romantycznego bohatera, odważnego białego rycerza – czy też mrocznego rycerza, jak sam się określił. To nie bohater, lecz człowiek z poważnymi emocjonalnymi ułomnościami, który pociąga mnie za sobą w ciemność. Czy ja nie mogę go poprowadzić ku światłu?

– Nadal chcę więcej – mówię cicho.

– Wiem – odpowiada. – Spróbuję.

Mrugam powiekami, a on puszcza moją dłoń i ujmuje podbródek, uwalniając uwięzioną dolną wargę.

– Dla ciebie, Anastasio, spróbuję. – Głos ma nabrzmiały szczerością.

To sygnał dla mnie. Odpinam pasy i wdrapuję mu się na kolana, biorąc go z zaskoczenia. Oplatam rękami jego szyję i całuję, długo i mocno. Nie muszę długo czekać na reakcję.