Выбрать главу

Kręcę zrezygnowana głową i biorę szczoteczkę Christiana. Moja podświadomość ma naturalnie rację. Popędzam go. Nie jest gotowy, i ja też nie. Balansujemy na delikatnej huśtawce, którą stanowi nasz dziwny układ – na samych końcach, wahając się, a ona chwieje się niebezpiecznie. Oboje musimy przejść bliżej środka. Mam jedynie nadzieję, że żadne z nas podczas tej próby nie spadnie. Wszystko dzieje się tak szybko. Może przydałoby mi się nieco dystansu. Georgia kusi mnie jeszcze bardziej. Gdy zabieram się za mycie zębów, rozlega się pukanie do drzwi.

– Proszę – mówię z ustami pełnymi pasty.

W drzwiach staje Christian, a spodnie od piżamy zwisają mu z bioder w taki sposób, że każda komórka mego ciała podnosi się i wychyla, aby lepiej widzieć. Od pasa w górę jest nagi, a ja karmię oczy tym widokiem, jakbym umierała z głodu. Patrzy na mnie beznamiętnie, następnie uśmiecha się znacząco i staje obok mnie. Nasze spojrzenia krzyżują się w lustrze, niebieskie z szarym. Kończę myć zęby, opłukuję szczoteczkę i wręczam mu ją, ani przez chwilę nie spuszczając z niego wzroku. Bez słowa bierze ją ode mnie i wkłada do ust. Również się uśmiecham, a w jego oczach nagle pojawiają się wesołe iskierki.

– Nie krępuj się, pożycz sobie moją szczoteczkę – mówi lekko drwiąco.

– Dziękuję panu. – Uśmiecham się słodko i wychodzę, kierując się prosto do łóżka.

Parę minut później dołącza do mnie.

– Nie tak miał się potoczyć dzisiejszy wieczór – burczy nadąsany.

– Wyobraź sobie, że ja bym ci powiedziała, że nie możesz mnie dotykać.

Siada po turecku na łóżku.

– Anastasio, już ci mówiłem. Pięćdziesiąt odcieni. Miałem w życiu niełatwy start, wcale nie chcesz tego wszystkiego wiedzieć. No bo czemu miałoby być inaczej?

– Dlatego, że chcę cię lepiej poznać.

– Znasz mnie wystarczająco dobrze.

– Jak możesz tak mówić? – Klękam twarzą do niego. Przewraca z frustracją oczami.

– Przewróciłeś oczami. Kiedy ja tak ostatnio zrobiłam, przełożyłeś mnie przez kolano.

– Och, chętnie bym to powtórzył.

Spływa na mnie natchnienie.

– Powiedz mi, a będziesz mógł tak zrobić.

– Co takiego?

– Słyszałeś.

– Próbujesz się targować? – W jego głosie wibruje zaskoczone niedowierzanie.

Kiwam głową. Owszem… może to jest sposób na niego.

– Negocjować.

– To tak nie działa, Anastasio.

– W porządku. Powiedz mi, a ja przewrócę wtedy oczami.

Śmieje się, a ja mam nieczęstą możliwość oglądać beztroskiego Christiana. Sporo czasu minęło od ostatniego razu. Po chwili poważnieje.

– Zawsze taka złakniona informacji. – Przygląda mi się uważnie. Następnie zeskakuje z łóżka. – Zostań tu – mówi i wychodzi z pokoju.

Ogarnia mnie niepokój i podciągam kolana pod brodę. Co on robi? Ma jakiś niecny plan? Kuźwa. A jeśli wróci z laską albo jakimś innym perwersyjnym dziwactwem? Jasna cholera, co ja wtedy zrobię? Kiedy Christian w końcu wraca, trzyma w dłoni coś niewielkiego. Nie widzę co i zżera mnie ciekawość.

– O której godzinie masz jutro pierwszą rozmowę? – pyta miękko.

– O drugiej.

Na jego twarzy pojawia się leniwy, grzeszny uśmiech.

– Świetnie. – I na moich oczach dokonuje się w nim subtelna zmiana. Staje się surowszy, bardziej nieustępliwy… gorący. To Christian – Pan. – Zejdź z łóżka. Stań tutaj. – Pokazuje mi, a ja w ekspresowym tempie wykonuję jego polecenie. Patrzy na mnie uważnie, w jego oczach migocze obietnica. – Ufasz mi? – pyta.

Kiwam głową. Wyciąga rękę i moim oczom ukazują się dwie srebrne, błyszczące kulki połączone grubą czarną nicią.

– Są nowe – mówi dobitnie.

Posyłam mu pytające spojrzenie.

– Zamierzam włożyć je w ciebie, a potem dać ci klapsy, nie za karę, ale dla twojej przyjemności i mojej.

Łykam głośno powietrze, a wszystkie mięśnie w moim podbrzuszu słodko się zaciskają. Moja wewnętrzna bogini wykonuje taniec siedmiu welonów.

– Potem będziemy się pieprzyć, a jeśli po tym wszystkim nie zaśniesz, opowiem ci trochę o swoim wczesnym dzieciństwie. Zgoda?

Pyta mnie o zgodę! Bez tchu kiwam głową. Nie jestem w stanie wykrztusić ani słowa.

– Grzeczna dziewczynka. Otwórz usta.

Usta?

– Szerzej. – Bardzo delikatnie wkłada mi kulki do ust. – Potrzebne im nawilżenie. Ssij – nakazuje. Głos ma miękki.

Kulki są zimne, gładkie, zaskakująco ciężkie i mają metaliczny posmak. W moich ustach zbiera się ślina, gdy badam językiem te nieznajome przedmioty. Christian nie odrywa ode mnie wzroku. A niech to, podniecam się. Przestępuję z nogi na nogę.

– Nie ruszaj się, Anastasio – rzuca ostrzegawczo. – Wystarczy. – Wyjmuje je z moich ust. Odrzuca na bok kołdrę i siada na skraju łóżka. – Chodź tutaj.

Staję przed nim.

– Teraz się odwróć, pochyl i złap za kostki.

Mrugam, a przez jego twarz przebiega cień.

– Żadnego wahania – beszta mnie i wsuwa kulki do swych ust.

O kuźwa, to bardziej seksowne od szczoteczki do zębów. Natychmiast wypełniam jego polecenie. Jezu, uda mi się złapać za kostki? Okazuje się, że owszem, bez problemu. T-shirt zsuwa mi się po plecach, odsłaniając pupę. Dobrze, że zostawiłam majtki. Ale podejrzewam, że niedługo się nimi nacieszę.

Christian ze skupieniem kładzie mi rękę na tyłku i delikatnie go pieści. Widzę tylko jego nogi. Zamykam oczy, gdy delikatnie odsuwa materiał majtek na bok i powoli przesuwa palcem w gore i w dół po mojej kobiecości. Moje ciało szykuje się na uderzającą do głowy mieszankę szaleńczego oczekiwania i podniecenia. Wsuwa we mnie jeden palec i zatacza powolne, zmysłowe kółka. Och, ale przyjemnie. Jęczę.

Słyszę, jak głośniej oddycha, powtarzając ten ruch. Wyjmuje palec i bardzo powoli wsuwa kulki, jedną po drugiej. O rany. Mają temperaturę ciała, ogrzane przez nasze usta. Interesujące doznanie. Kiedy już są we mnie, właściwie ich nie czuję – ale wystarczy, że wiem, iż tam są.

Christian poprawia mi majtki, pochyla się i delikatnie muska ustami moją pupę.

– Wstań – mówi, a ja niepewnie się prostuję.

Och! Teraz je czuję… tak jakby. Chwyta mnie za biodra, aby pomóc w odzyskaniu równowagi.

– Wszystko dobrze? – pyta surowo.

– Tak.

– Odwróć się w moją stronę.

Tak robię. Kulki się przesuwają i moje mięśnie bezwiednie się wokół nich zaciskają. To doznanie mnie zaskakuje, ale wcale nie negatywnie.

– I jakie to uczucie? – pyta.

– Dziwne.

– Dziwne dobre czy dziwne złe?

– Dziwne dobre – przyznaję, rumieniąc się.

– To świetnie. – W jego oczach czają się wesołe iskierki.

– Chciałbym szklankę wody. Przynieś mi, proszę. Och.

– A kiedy wrócisz, przełożę cię przez kolano. Pomyśl o tym, Anastasio.

Wody? Chce wody… teraz… dlaczego?

Gdy wychodzę z sypialni, staje się aż nazbyt jasne, dlaczego chce, żebym chodziła – gdy to robię, kulki przesuwają się we mnie, delikatnie masując. To takie dziwne uczucie i wcale nie nieprzyjemne. Prawda jest taka, że mój oddech przyspiesza, gdy z szafki w kuchni wyjmuję szklankę. O rany… Możliwe, że je zatrzymam. Dzięki nim mam wielką ochotę na seks.

Gdy wracam, Christian przygląda mi się bacznie.

– Dziękuję – mówi i bierze ode mnie szklankę.

Bierze niespieszny łyk, następnie odstawia szklankę na nocny stolik. Czeka już na nim foliowa paczuszka, gotowa jak ja. I wiem, że robi to, abym czekała z jeszcze większą niecierpliwością. Moje serce przyspiesza.