Po 21 sierpnia 1942
Największym złem jest kłamstwo. Z niego wynikają wszystkie inne diabelstwa. Jakżeż okłamano nas i całą opinię publiczną. Nie ma gazety, która by nie kłamała. Niezależnie od tego, czy chodzi o zagadnienia polityczne, ekonomiczne, historyczne, socjalne czy też kulturalne – wszędzie zadaje się gwałt prawdzie, zniekształca, przekręca i fałszuje. Czy to może dalej trwać? Nie. Na honor wolnej osoby ludzkiej i wolnego ludzkiego ducha! Nie może się tak dziać nadal! Kłamcy i fałszerze prawdy muszą zniknąć i stracić swą dyktatorską władzę, by znów znalazło się miejsce dla szlachetniejszego człowieczeństwa.
1 września 1942
Dlaczego musiało dojść do tej wojny? Trzeba by ludziom raz uświadomić, do czego się posunęli w swojej bezbożności. Najpierw bolszewicy wymordowali miliony, żeby wprowadzić nowy porządek świata. Było to możliwe tylko dlatego, że odwrócili się od Boga i nauk chrześcijańskich, zaś narodowi socjaliści w Niemczech postępują tak samo. Zabraniają praktyk religijnych, wychowują młodzież bez wiary, prowadzą wojnę przeciw Kościołowi, zagarniają jego majątek, zwalczają ludzi inaczej myślących. Ogranicza się wolność Niemców, sprowadzając ich do poziomu zastraszonych i ubezwłasnowolnionych niewolników.
Ukrywa się przed nimi prawdą. Nie mogą wpływać na los narodu. Straciły znaczenie przykazania: nie kradnij, nie zabijaj, nie kłam. Z odrzucenia tych Boskich przykazań wynikają wszystkie niemoralne zjawiska, jak chęć zysku, bezprawne bogacenie się, nienawiść, oszustwo, rozwiązłość seksualna z wynikającą z niej bezpłodnością i upadek narodu. Bóg na to wszystko pozwala, nie przeszkadza tym siłom w panowaniu i pozwala zabijać wielu niewinnych ludzi, chyba tylko po to, żeby uzmysłowić ludzkości: beze mnie jesteście zwierzęcymi kreaturami, które przeszkadzają sobie wzajemnie i sądzą, że muszą się nawzajem wytępić. Nie chcecie pamiętać o przykazaniu Boskim „kochaj bliźniego swego”? Dobrze. Wypróbujcie przeciwne zalecenia diabła: nienawidźcie się nawzajem.
Z Pisma Świętego znamy historię potopu. Co było przyczyną tej tragedii w początkach ludzkości? Ludzie porzucili Boga i musieli umrzeć. Winni i niewinni. Sami zasłużyli na sąd. Tak jest też i dziś.
6 września 1942
Jeden z dowódców grupy, która brała udział w turnieju szermierczym, opowiedział o okrucieństwach oddziału specjalnego w mieście powiatowym – Sielcach. Był on tak oburzony i rozzłoszczony, iż zapomniał, że jesteśmy w większym towarzystwie, w którym był też jeden z wyższych urzędników gestapo. „Pewnego dnia wypędzono Żydów z getta i prowadzono ich ulicami – dzieci, kobiety i mężczyzn. Część zastrzelono na ulicach, publicznie, na oczach tamtejszej niemieckiej i polskiej ludności. Ranne kobiety pozostawiano, by wiły się w kałużach krwi w upale. Próbujące się ukryć dzieci wyrzucano z okien. Zapędzono tysiące ludzi na plac w pobliżu dworca kolejowego, gdzie podobno miały już stać pociągi mające ich wywieźć. Pozostawiono ich tam trzy dni, by leżeli w słonecznej spiekocie, bez jedzenia i picia, a każdy, kto próbował się podnieść, zostawał natychmiast zastrzelony; wszystko to na oczach miejscowej ludności. Później wywieziono ich nie wiadomo dokąd, w bydlęcych wagonach, po 200 osób w każdym, mimo że w takim wagonie mieszczą się najwyżej 42. Co z nimi zrobiono? Nikt tego nie wie! Ale nie da się tego ukryć. Niektórym udaje się uciec i dzięki nim zbrodnie te wychodzą na jaw. Miasteczko nazywa się Treblinka, na wschodzie Generalnej Guberni. Tam rozładowuje się wagony, wielu ludzi już nie żyje, cały plac ogrodzony jest murem, wagony wjeżdżają do środka i są rozładowywane. Zmarłych układa się warstwami obok szyn, zdrowi mężczyźni spośród przybyłych muszą usuwać góry zwłok, kopać dół, a potem napełniony zasypać. Następnie zostają rozstrzelani. Przyjeżdża nowy transport i usuwa zwłoki poprzedników. Tysiące kobiet i dzieci muszą się rozebrać, potem pędzi się je do ruchomego baraku i tam zagazowuje. Barak podjeżdża do dołu i za pomocą urządzenia, które otwiera boczną ścianę i nachyla dno, zrzuca do niego zwłoki. Tak dzieje się już od dawna. Ze wszystkich części Polski zbiera się tych nieszczęśników, część z nich mordowana jest na miejscu, gdyż nie ma wystarczających możliwości transportu. Potworny fetor roznosi się po całej okolicy”. Jeden z uciekinierów opowiedział mojemu rozmówcy o wszystkim – wraz z siedmioma innymi Żydami udało mu się stamtąd uciec. Żyje teraz w Warszawie. Podobno takich ludzi jest tu dość dużo. Uratowany pokazał banknot dwudziestozłotowy, który wyciągnął jakiemuś nieboszczykowi z kieszeni. Zwinął ten banknot, żeby zapach zwłok nie wywietrzał i przypominał mu, że ma pomścić swoich braci.
Niedziela, 14 lutego 1943
W niedzielę, gdy nie mam służby i mogę zastanowić się nad swoimi sprawami, przychodzą mi do głowy myśli, które normalnie pozostają w podświadomości. Jest to obawa o przyszłość, a równocześnie spojrzenie wstecz na wydarzenia czasu wojny – wydaje się niezrozumiałe, jak mogliśmy dokonać tak potwornych zbrodni na bezbronnej ludności cywilnej, na Żydach. Ciągle zadaję sobie pytanie: jak było to możliwe? Jest tylko jedno wytłumaczenie. Ludzie, którzy mogli to zrobić i wydali takie rozkazy, utracili bez reszty poczucie odpowiedzialności moralnej, są całkiem bezbożni i egoistyczni, są nisko upadłymi materialistami. Gdy ostatniego lata wydarzyły się te potworne mordy na Żydach, rzeź na kobietach i dzieciach, wiedziałem z całą pewnością, że tę wojnę przegramy, gdyż straciła ona tym samym sens walki o przestrzeń życiową i przerodziła się w nieopanowany, nieludzki, skierowany przeciw kulturze mord na ludziach, którego nie da się usprawiedliwić przed narodem niemieckim i który będzie surowo oceniony przez świat. Nie da się także usprawiedliwić męczenia uwięzionych Polaków oraz bestialskiego traktowania i rozstrzeliwania jeńców wojennych.
16 czerwca 1943
Odwiedził mnie dziś pewien młody człowiek. Poznałem jego ojca w Obersig. Pracuje tu w szpitalu wojskowym. Był świadkiem zastrzelenia jakiegoś cywila przez trzech niemieckich policjantów. Zażądali od zatrzymanego dokumentów i stwierdzili, że jest Żydem. Zaprowadzili go do bramy i zastrzelili. Jego płaszcz zabrali, zaś zwłoki pozostawili.
Inny świadek, Żyd, opowiada: „Byliśmy w jednym z domów w getcie, pozostawaliśmy już od siedmiu dni w piwnicy, dom ponad nami płonął, kobiety wyszły na zewnątrz, później my – mężczyźni. Część z nas zastrzelono, mój brat wziął truciznę. Pozostałych przy życiu zaprowadzono na Umschlagplatz, załadowano do wagonów bydlęcych i wywieziono do Treblinki. Kobiety zostały tam spalone od razu. Ja trafiłem do obozu pracy. Potwornie nas traktowano, nie dostawaliśmy nic do jedzenia i musieliśmy ciężko pracować. Pisałem do przyjaciół: przyślijcie mi truciznę, nie mogę tego wytrzymać, wielu umiera”. Pani Jait przez rok posługiwała w siedzibie Służby Bezpieczeństwa i często była świadkiem potwornego znęcania się nad pracującymi tam Żydami. Strasznie ich bito. Jeden z Żydów musiał stać podczas silnego mrozu bez ubrania cały dzień na stercie koksu. Jakiś gestapowiec przechodził obok i zastrzelił go. Wielu Żydów zamordowano w ten sposób – bez powodu i bez sensu.
Teraz wymordowano pozostałych mieszkańców getta. Jeden SS-man przechwalał się, że strzelał do Żydów wyskakujących z palących się domów. Całe getto to ruiny i zgliszcza.