Выбрать главу

— Ma być niezły trening, co? — Horner zmarszczył czoło z rozbawienia.

— Tak, sir — uśmiechnął się Mike, kiedy przypomniał sobie ich pierwsze spotkanie.

— To obietnica GalTechu — dodał Horner. — „To będzie niezły trening albo GalTech nie jest GalTechem.” Urwał, a na jego twarzy pojawił się pozbawiony radości uśmiech.

— Ocena sił ekspedycyjnych również należy do GalTechu. Jednostki NATO i Amerykańskiego Korpusu Ekspedycyjnego stworzą teraz jeden korpus wyposażony w broń najnowszej generacji. Głównymi częściami składowymi będą druga dywizja pancerna, siódma dywizja kawalerii i ósma dywizja piechoty. Będzie też batalion pancerzy wspomaganych z osiemdziesiątej drugiej powietrznodesantowej, drugi batalionu trzysta dwudziestego piątego pułku. Oni mają najwięcej sprzętu, a po zaliczeniu Testu Przydatności Operacyjnej zostali uznani przez Generalny Inspektorat za przygotowanych do walki.

— A co z ARTEP? — zapytał Mike. Test Gotowości Bojowej i Program Oceny ARTEP był dla wszystkich jednostek ostatecznym egzaminem gotowości. — Zgłosiliśmy propozycję, żeby nie uznawać jednostek za przygotowane do walki przed przeprowadzeniem testu ARTEP.

— Przegłosowano nas. Reszta sił ekspedycyjnych nadaje się do akcji, a batalion pancerzy wspomaganych leci z nimi, gotowy czy nie.

— A mają Banshee?

Antygrawitacyjne bojowe wozy pancerne były niezbędne do zapewnienia pancerzom wspomaganym mobilności strategicznej.

— Bardzo mało, a wsparcie artyleryjskie zapewnią 105 mm, 155 mm i MLRS. HOW-2000 trzymane są w rezerwie.

— Jezu — Mike potrząsnął głową i chwycił przyrząd do gimnastyki dłoni. — Lecą na Barwhon czy Diess?

— Diess.

— A jak dokonamy oceny?

— Cóż, poruczniku, pamiętacie ten prototyp pancerza dowódcy, który gdzieś upchnęliście?

— Mam się pakować?

— Masz być w Bazie Lotniczej Pope we wtorek o północy za dwa tygodnie. Przynajmniej będziesz mógł spędzić Boże Narodzenie z Sharon i dziećmi.

— A potem Diess?

— W Pope będzie przedstawiciel USGF TRADOC — Biura Strategii i Szkolenia Lądowych Sił Zbrojnych Stanów Zjednoczonych, który zapozna cię ze szczegółami. Twój wylot na orbitę zaplanowano w siedemdziesiąt dwie godziny później. Poza dokonaniem oceny masz też inną misję. Jednostka jest niedostatecznie wyszkolona i nie ma własnych ekspertów. Tak naprawdę na to określenie zasługują tylko członkowie zespołów projektanckich i komisji z dowództwa piechoty. Więc twoim drugim zadaniem będzie szkolenie batalionu i doradztwo w sprawach zatrudnienia i taktyki. Problem polega na tym, że jesteś porucznikiem. Tak się składa, że znam dowódcę batalionu, podpułkownika Youngmana. Pamiętasz mojego poprzednika w batalionie?

— Tak, sir. Mam nadzieję, że nie chodzi panu o to, co mam na myśli.

— Podpułkownik Youngman ma znakomite akta i doświadczenie w działaniach wojennych. Jest też dobrym dowódcą. Ale jak na mój gust jest trochę zbyt arogancki, jeżeli chodzi o jego zdolności i wiedzę. Przypuszczam też, że obawia się nowych technologii. To może stwarzać pewne problemy.

— To dlaczego dostał pierwszy batalion pancerzy wspomaganych?

— Wiedzieli, że akcja jest niebezpieczna, więc przydzielili dowódcę sprawdzonego w działaniach wojennych; wybór nie był duży. Poza tym jak zawsze w grę wchodzi polityka. Piechota morska zadecydowała, które jednostki dostaną pierwsze pancerze wspomagane na Barwhon, a wojska powietrznodesantowe ustaliły, które jednostki dostaną je na Diess. Ja wolałbym kogoś bardziej elastycznego, ale mądrzejsze głowy ustaliły, że z jakiegoś powodu powinien to być drugi batalion trzysta dwudziestego piątego pułku, dowodzony przez Youngmana.

Podpułkownikowi Paulowi T. Youngmanowi na pewno nie podobałoby się, gdyby doradzał mu jakiś inny podpułkownik, a tym bardziej porucznik, więc będziesz musiał zachowywać się możliwie taktownie. Ja mam teraz dużo pracy, a następny w kolejce byłeś ty.

— A Gunny Thompson?

Starszy podoficer z zespołu piechoty w GalTechu został przeniesiony do programu z floty Marines. Na początku odnosił się sceptycznie do pomysłu pancerzy wspomaganych, ale potem stał się jednym z jego głównych orędowników.

— Dostał to samo zadanie w jednostkach wybranych przez piechotę morską na Barwhon, więc zostałeś tylko ty.

I niestety nie będziesz miał za dużego wsparcia. Ponieważ zakończono już fazę projektów i rozpoczęto produkcję, nasza gwiazda blednie.

— Więc co się stanie po dokonaniu oceny?

— Mam nadzieję, że obydwaj dostaniemy dowództwo. Zasłużyłeś na kompanię. Ale projekty i decyzje zaopatrzeniowe miały zły wpływ na moją karierę. Spodziewam się czegoś w rodzaju „J-3, Dowództwo Obrony Terytorialnej, środkowy zachód”.

— To głupie. Skoro odmładzają tylu starych wiarusów, powinni dać to stanowisko komuś, kto przynajmniej słyszał strzały w Wietnamie.

— Nie przejmuj się tym, Mike. Ty i ja jesteśmy wojownikami. Jeśli historia może nas czegoś nauczyć, to tego, że na początku wojny zawodowi oficerowie dzielą się na dwa obozy, menadżerów i wojowników, a władzę mają menadżerowie. Tak było w każdej wojnie; Halsey był na początku drugiej wojny światowej tylko kapitanem, a Kusov pułkownikiem. W toku wojny zarządcy wracają do mniej ważnych zajęć jak logistyka, a dowodzenie przejmują wojownicy. Nasza szczęśliwa gwiazda znowu rozbłyśnie, kiedy tylko sprawy pochrzanią się na dobre.

Mogę się założyć.

11

San Diego, Kalifornia, Sol III
08:22, 5 listopada 2001

Ernie Pappas był obywatelem Stanów Zjednoczonych urodzonym na terytorium Samoa Amerykańskiego.

W roku tysiąc dziewięćset sześćdziesiątym pierwszym w wieku osiemnastu lat zaciągnął się jako szeregowiec do Korpusu Piechoty Morskiej Stanów Zjednoczonych. Samoańczycy są dziwnymi i cennymi nabytkami amerykańskiej armii. Dziwnymi, bo oprócz herkulesowej postury mają wyraźnie polinezyjskie rysy, które wyróżniają ich spośród tłumu żołnierzy białej i czarnej rasy. Cennymi, bo oprócz wspomnianej herkulesowej budowy ciała odznaczają się wysokim intelektem i dużym opanowaniem. Samoańczycy szybko awansują, a zwierzchnicy samoańskich podoficerów zawsze bardzo nalegają na pozostawienie ich w jednostce przez dłuższy czas. Ich udział wśród żołnierzy przeniesionych z powrotem do służby z rezerwy jest wysoki.

W roku tysiąc dziewięćset sześćdziesiątym czwartym starszy szeregowy Pappas poślubił szesnastoletnią Priscillę Walls z Yemassee w Południowej Karolinie. Według rodziców panny młodej, związek ten kłócił się z pewnymi ogólnie przyjętymi normami. Po pierwsze, mimo że szeregowy Pappas nie był Murzynem, to jednak był „kolorowy”.

W tysiąc dziewięćset sześćdziesiątym czwartym roku w Yemassee w Południowej Karolinie białe dziewczęta, nawet z niezamożnych rodzin, nie wychodziły za mąż za kolorowych. Po drugie, panienka Priscilla, ich mała Prissy, była za młoda na takie rzeczy, mimo że wśród dziewcząt z jej pokolenia i z pokolenia jej rodziców małżeństwa zdarzały się już w wieku piętnastu lat. Po trzecie, pan młody był żołnierzem piechoty morskiej w czynnej służbie. Mimo że Priscilla uważała to za krok w górę po drabinie społecznej — jej rodzinę najdelikatniej można by określić jako „mało zamożnych rolników” — rodzice mieli odmienny pogląd. Standard życia mało zamożnego rolnika odpowiadał jej dziadkowi, dzierżawcy gruntów, i pradziadkowi, także dzierżawcy gruntów, i na pewno był dla niej lepszy niż małżeństwo z „chińskim marynarzykiem”. (Wiedza pana Wallsa na temat Samoa Amerykańskiego była porównywalna z jego znajomością fizyki jądrowej.) Mimo wszystko Wallsowie podpisali jednak odpowiednie papiery i stanęli przed sługą bożym z siostrą Prissy jako drużką i sierżantem szeregowego Pappasa jako drużbą, bo Prissy najwyraźniej spodziewała się dziecka.