— Sierżancie Green, proszę zarządzić ogólne sprawdzenie stanu energii i amunicji. Rozdać amunicję i sprawdzić postępy inżynierów. Zająć się rannymi, których trzeba ewakuować. Mogą przejść przez bezpieczny sektor. Proszę posłać żołnierzy do południowego budynku i upewnić się, że ta aleja pozostanie zabezpieczona.
Próbował przypomnieć sobie, czy powinien zająć się czymś jeszcze, ale był zbyt zmęczony. Czuł, jak zamykają mu się oczy, kiedy stał na czołgu, i stwierdził, że nadszedł czas na stymulator.
— Michelle, jeszcze raz Provigil-C i połącz mnie z generałem Housemanem.
— Przekroczy pan maksymalną dopuszczalną dawkę.
— Zrób to — warknął Mike, zbyt zmęczony, żeby dbać o dobre maniery wobec maszyny. — Niech przekaźniki zaaplikują stymulator całemu plutonowi. Jeszcze nie wyjechaliśmy z dżungli.
— Tak jest, sir, generał Houseman jest na linii.
— O’Neal? Jaka jest sytuacja? Straciliśmy łączność z dziesiątą dywizją.
Generał wydawał się zmartwiony.
— Uwolniliśmy ich, sir — powiedział Mike i wystukał komendę przesłania danych. — I oczyściliśmy ich pozycje z Posleenów. Pozostałe skrzydła ukrywają się za zasłoną zwalonych megawieżowców. Zabezpieczyliśmy skrzyżowanie i przy wsparciu dziesiątej dywizji usypaliśmy pospieszne barykady. Poza tym… odzyskaliśmy nasze pozycje i obecnie próbujemy skontaktować się z innymi jednostkami. Ponieśliśmy dopuszczalne straty w ludziach podczas manewrów i walki. Jakie są pańskie rozkazy, sir?
— Poruczniku — zaczął generał i urwał, żeby odchrząknąć — zostańcie na pozycji, dopóki jednostki nie opuszczą budynków, a potem wracajcie do domu. Jesteście teraz w strefie ogniowej głównej linii obrony i możecie uzyskać ograniczone wsparcie artylerii. Podczas waszego odwrotu będziemy osłaniać ogniem drogę za wami. Na razie zostańcie jeszcze trochę na pozycji. Dacie radę?
— Tak jest, generale, zostaniemy tu, aż otrzymamy rozkaz odwrotu. Moglibyśmy ewakuować rannych, sir? Helikoptery powinny mieć wolną drogę do morza i mogłyby wylądować na bulwarze, żeby ich zabrać. Mam jednego żołnierza w ciężkim stanie, a grenadierzy mają pełno rannych.
— Jak cholera, synu, zaczekajcie.
Kiedy Mike czekał, zauważył, że ściana budynku jakby pulsowała w rytmie bicia jego serca. Co za dziwny widok, pomyślał. Podniósł wzrok, spojrzał przez głęboką, czystą wodę na niebo i wciągnął w płuca chłodne, suche powietrze z regulatora. Podwodne skały wokół niego żyły i drżały odcieniami żółci i czerwieni, nietypowymi na tej głębokości. Ale ogarnęło go upojenie nurkowania i przestał analizować sytuację. Pozwolił, by czas płynął obok niego, jakby każda sekunda była wiecznością. Poruczniku, helikopter sanitarny w drodze. O’Neal! Specjalisto, czy radio działa? Tak, sir, mamy jego falę nośną, chyba tam jest, sir, ale nie odpowiada. Dobra, O’Neal! Obudź się!
— O’Neal! Odpowiedz!
— Tak jest, sir, przepraszam!
Nagły powrót do rzeczywistości był dla Mike’a wstrząsem.
— Wszystko w porządku?
— Tak, sir, nigdy nie było lepiej. Nic mi nie jest, sir. Nic mi nie jest.
Mike pokręcił głową z boku na bok i próbował znowu zorientować się w swoim położeniu. Brak normalnych bodźców, uczucie powiewu i zapachy bitwy sprawiały, że sytuacja stawała się jeszcze bardziej nierzeczywista. Mike miał wrażenie, że pogrąża się w elektronicznej symulacji, i starał się przypomnieć sobie, w której. Niemiecki major patrzył na niego z obojętnym wyrazem twarzy.
— O’Neal! — wrzasnął generał, kiedy wyczuł, że porucznik znowu odpływa. — Nie zawiedź mnie teraz. Sprowadź mi tu te jednostki i wtedy dam ci spokój, ale nie zasypiaj mi w środku bitwy. Możesz chwilę odpocząć?
— Nic mi nie będzie, sir, naprawdę. Wszyscy jesteśmy odrobinę zmęczeni. I chyba przedawkowałem stymulator.
— Nie możesz się teraz poddać, synu. Jeśli słabnie któryś z żołnierzy, to trudno, ale kiedy zasłabnie dowódca, dzieją się dantejskie sceny, przede wszystkim ty powinieneś zdawać sobie z tego sprawę. Zdrzemnij się trochę, nawet kilka minut ci pomoże.
— Tak jest, sir. Spróbuję — powiedział Mike i wziął głęboki wdech.
Ściana znowu zapulsowała.
— A teraz do roboty.
— Tak jest, sir. Do roboty. Racja. Koniec, sir.
Mike wiedział, że problem stanowił pancerz, więc otworzył hełm. Uderzył go wszechogarniający odór posleeńskich trupów i na chwilę zaparło mu dech.
— Das ist ja ein Geruch, nicht wahr? — powiedział niemiecki major.
— Ja, er sind. Przepraszam, ale przy otwartym hełmie trudno jest nadążyć z tłumaczeniem, a nie mówię dobrze po niemiecku. Zna pan angielski?
— Tak, jako młodszy oficer zostałem przydzielony do amerykańskiej jednostki pancernej — powiedział major z wyraźnym akcentem. — Przy okazji, major Joachim Steuben, miło mi pana poznać.
— Mnie również, sir. Rozmawiałem właśnie z generałem Housemanem. Czy mogę zasugerować przebieg akcji?
— Oczywiście, Leutnant.
— Chciałbym, żeby zaczekał pan tu, aż wydostaniemy pozostałe jednostki. Moglibyśmy wtedy zastąpić pańskie jednostki nowymi. Mój pluton osłoni tyły podczas odwrotu przez bulwar. Generał Houseman stwierdził, że możemy też liczyć na wsparcie artylerii, kiedy wycofamy się do głównej linii obrony, więc mój pluton powinien wystarczyć.
— To wygląda na dobry plan, Leutnant. Ale jak dostaniemy się na miejsce przez szeregi wrogów?
— Hmm, cóż, kiedy zbiorą się pierwsze wystarczająco liczne jednostki, mógłbym razem z moim plutonem przedrzeć się do głównej linii obrony, ustawić siły zaporowe na skrzyżowaniach i patrolować wejścia do budynków. Mój pluton pozostałby, proponuję, w roli mobilnego wsparcia. Kiedy wszystkie jednostki już ruszą, wycofamy się za ostatnią z nich.
— Zgadzam się na ten plan, Leutnant. A teraz mogę coś zaproponować?
— Oczywiście, sir.
— Niech się pan zdrzemnie. Wygląda pan jak żywy trup. Powiedziałem już żołnierzom swojej jednostki, żeby odpoczęli, jeśli to możliwe. Pan powinien zrobić to samo.
— Za pozwoleniem, majorze — zaśmiał się Mike — sam pan wygląda jak własny pradziadek.
Po chwili widocznych zmagań z tłumaczeniem major Steuben roześmiał się.
— Cóż, posiedzę sobie przez chwilę w tym wygodnym miejscu i jeśli przypadkiem odpłynę, nie uznam tego za zaniedbanie. Ale najpierw upewnię się, że wszystko zostało zabezpieczone.
— Tak, sir, ja sprawdzę szybko pozycje mojego plutonu, a potem jeśli będę cicho przez dłuższy czas, może pan wyciągnąć właściwe wnioski.
Mike zasalutował pospiesznie majorowi, zamknął hełm i skoczył w stronę barykady.
— A więc, sierżancie, jak to wygląda? — zapytał sierżanta Greena, kiedy podoficer oparł się o ścianę z lufą skierowaną ku dołowi.
Słychać było tylko odległy pomruk artylerii od strony głównej linii obrony. Było cicho, jak jeszcze nigdy od czasu pierwszego kontaktu z wrogiem.
— Posleeni chyba na razie nie wrócą, sir — odpowiedział podoficer. — Wycofują się teraz wzdłuż obydwu bulwarów i przeczesują teren na wschodzie i północy. Możliwe, że przerywają natarcie na główną linie obrony, tamtejsze jednostki zgłaszają mniejszą aktywność wroga. Najwyraźniej uciekają od nas jak najdalej; chyba naprawdę zesrali się ze strachu przed nami.