Выбрать главу

— Żabojady zabezpieczają bulwar podczas marszu, a główna linia obrony wysunie się by zająć ostatnie skrzyżowanie. Niemiecka jednostka pancerzy wspomaganych umieściła kompanię na tyłach Posleenów w ich sektorze. Ogólnie siły ofensywne Posleenów są w rozsypce, ale Korpus spodziewa się, że nie potrwa to długo.

Mike odtworzył kilka szczegółów z mniejszą prędkością i uzyskał potwierdzenie swojego przypuszczenia. Kiedy przywołał informacje na temat jednostki Posleenów, która zabiła specjalistę Creytona, okazało się, że był to batalion, który wydostał się z ich kleszczy.

— Dobry raport — powiedział Mike i śledził ruch tego batalionu, aż wszystkie jednostki wywiadowcze straciły z nim kontakt.

— Dziękuję, sir — powiedział z zadowoleniem sierżant Green.

— Skąd pan ma te informacje?

Mike podniósł wzrok na wskaźniki poziomu energii i skinął głową. Zauważył, że inżynierowie nadal ładują pancerze śpiących żołnierzy, ale zaczęła się już druga zmiana.

— Obserwowałem pana przez ostatnie dwa dni, sir. Kazałem mojemu przekaźnikowi uczyć się od pańskiego i kiedy poprosiłem go o raport, powiedział mi prawie wszystko.

— Dobra — powiedział O’Neal z niewidocznym uśmiechem. — Teraz powiedz mi o tym francuskim generale.

— Generał Crenaus. Piekielnie zorganizowany, naprawdę przyjazny sukinsyn, ale proszę się nie dać zwieść jego osobowości, jest wymagający. A sierżant Duncan najwyraźniej wystawił panu bardzo dobre świadectwo. Generał dziwił się, że musi pan spać; powiedział, że myślał, że jest pan ze stali i kamienia.

— Ha! Teraz czuję się tak, jakbym był z żelu i tego, co masz między palcami u nóg.

Mike w końcu otworzył hełm i wciągnął powietrze w płuca. Trupi odór Posleenów znacznie osłabł. Sierżant Green zauważył wyraz twarzy Mike’a.

— Kiedy inżynierowie pokazali żabojadom, jak dostać wodę, generał nakazał swoim żołnierzom zmyć ciała Posleenów do morza, sir. Przez chwilę zaczynało się już robić bardzo nieprzyjemnie na zewnątrz pancerzy — przyznał podoficer.

— Formidable.

— Przepraszam, sir?

— Niesamowity.

— Tak, sir — przyznał starszy sierżant. — Jednym słowem generał Crenaus.

— I w końcu sprawa na pewno nie mniej ważna: sierżant Duncan. — Mike sprawdził położenie sierżanta i ściągnął brwi.

— Brytyjczycy dojeżdżają właśnie do pozycji żabojadów, sir. Mają ich przerzucić do głównej linii obrony.

— A amerykańska jednostka? — zapytał Mike, szukając na schemacie ikon z orłem.

Było ich cholernie mało, znajdowały się daleko od siebie i reprezentowały niewielkie oddziały.

— Nie ma amerykańskiej jednostki, sir — powiedział ponuro sierżant.

— Co?

— Williams melduje o niedobitkach w rozsypce, naprawdę niewielu, i najwyraźniej mają za sobą piekielne walki, ale to jest zlepek grup wielkości plutonu i kompanii, żadna z nich nie przypomina oryginalnej jednostki. Jest nawet kilku starszych oficerów, ale oni dowodzą kompaniami i plutonami urzędników wojskowych. Prawdziwy bałagan, sir.

— Niezły pasztet. Dobra, wyślę resztę drużyny w dwuosobowych zespołach, żeby pozbierali jak najwięcej niedobitków. Kiedy wrócą, wyruszamy.

— Tak jest, sir.

— Teraz reszta spraw. Jaki jest harmonogram odpoczynku?

— Hmm, kiedy wrócą drużyny pierwsza i czwarta, przejmą obronę, a trzecia i czwarta odpocznie, sir.

— Dobra, niech się pan prześpi.

— Tak jest, sir.

Podoficer zaczynał mówić niewyraźnie. Osunął się na płytę z rumowiska, na której leżał porucznik, i natychmiast zasnął.

Mike skontaktował się z drugą drużyną i poinformował żołnierzy, że mają pół godziny, żeby zebrać wszystkich maruderów i eskortować ich do skrzyżowania. Potem ruszył na spotkanie z francuskim generałem, który był jednym słowem formidable.

Znalazł go na byłym niemieckim stanowisku dowodzenia, rozmawiającego z Korpusem przez transmiter grenadierów. Mike odsunął się na bok, kiedy adiutanci dreptali tam i z powrotem z raportami i rozkazami. Czuł się obco w osmalonym pancerzu wspomaganym na tle działającego stanowiska dowodzenia. Pomimo trudów walki większość oficerów i personelu nosiła zadbane, jeśli nie świeże mundury służbowe. Przy nich pancerz Mike’a wyglądał nędznie.

Tak, ale gdyby nie my, byliby już paszą dla piskląt.

Generał podniósł oczy i utkwił wzrok w przybyszu.

— Porucznik O’Neal? — zapytał.

— Tak, sir. Sierżant Green powiedział, że chce się pan ze mną widzieć.

— Mamy raporty, że Posleeni się grupują. Jaki jest szacowany czas przybycia pozostałych jednostek?

— Dałem drugiej drużynie trzydzieści minut i poleciłem wycofać się po tym czasie. Zatem pół godziny i sam czas odwrotu, jak sądzę, sir.

Mike niezauważalnie wzruszył ramionami wewnątrz pancerza.

— Czyli jak długo pańskim zdaniem?

— Łącznie jedna godzina, sir. Jednostka amerykańska jest w rozrzucona w terenie. Moi ludzie będą musieli biegać po budynkach z głośnikami.

— Czy to ich nie narazi na ogień nieprzyjaciela? — wtrącił się jeden z francuskich oficerów.

Mike nacisnął przycisk i na jego hełmie pojawiła się holograficzna głowa szczerzącej zęby pantery.

— Oznacza to mniej więcej o jednego Posleena mniej, sir — powiedział.

Generał Crenaus roześmiał się.

— Ha, więc produkt odpowiada reklamie! Jest pan tak ostry, jak sugerował pański sierżant, tak! Cóż, tacy nam teraz potrzebni! Chodźmy, porozmawiajmy.

Gestem dłoni zaprosił Mike’a w głąb budynku.

Zatrzymali się w niewielkiej odległości od stanowiska dowodzenia. Pomieszczenie znajdowało się w pobliżu najdalszego punktu w niemieckim sektorze, do którego dotarli Posleeni. Na pooranych rykoszetami ścianach tkwiły pochodnie i widniały dziury wybite studwudziestomilimietrowymi pociskami artylerii i rakietami hiperszybkimi.

Pod stopami półtonowego pancerza Mike’a chrzęściły łuski po nabojach. Generał podniósł wzrok na rozbebeszony wóz bojowy piechoty Marder, odwrócił się i puknął palcem w pierś Mike’a.

— Tutaj bije serce wojownika, poruczniku O’Neal — powiedział poważnie. — Ale wojownik i żołnierz to nie zawsze to samo. Ma pan dyscyplinę żołnierza czy tylko zapał wojownika?

— Potrafię przyjmować i wydawać rozkazy, sir — powiedział O’Neal po chwili namysłu. — Uważam się za żołnierza. Natura obecnej służby tłumi aspekt wojownika, moim zdaniem niesłusznie. Tylko wojownik może przeć naprzód, kiedy wszyscy wokół są martwi. Jest wielu żołnierzy na świecie, ale los bitew zależy od wojowników.

— Więc proszę posłuchać mnie teraz jako żołnierz, poruczniku — powiedział generał z ponurym wyrazem twarzy.

— Jeśli Posleeni wrócą tu w przytłaczającej sile, wycofujemy się, niezależnie od tego, czy będzie tu amerykańska jednostka.

Mniej więcej tego się spodziewał, ale jednak miał nadzieję, że tego nie usłyszy.

— Rozmawiał pan o tym z generałem Housemanem? — zapytał ostrożnie porucznik.

— To jest jego rozkaz. I całkowicie się z nim zgadzam, tak przy okazji. Główny front wymaga, żeby moje jednostki pozostały w stosunkowo dobrej kondycji. Kiedy Posleeni tu wrócą, zostaną na dłużej, nie dadzą się znowu wypłoszyć. Korpus potrzebuje wsparcia mojej dywizji na froncie. Nie wolno nam tu zostać i poświęcić się na ołtarzu odwagi. Rozumie pan?

Generał patrzył na jednolitą maskę pancerza i zastanawiał się, co wyrażała ludzka twarz wewnątrz.