Выбрать главу

— To był koniec świata.

Mike rozejrzał się i chwycił plecak jednego z Francuzów. Mimo protestów właściciela wysypał zawartość i ruszył w stronę wyjścia z budynku. Zatrzymał się przy drzwiach centrum operacyjnego i pozbawił francuskiego strażnika części sprzętu. Przy pierwszym gniewnym proteście generał uciszył żołnierza gestem dłoni. Mike nawet tego nie zauważył.

— Zabierzcie wszystkich na dół. Idźcie najgłębiej jak można. Mamy tu poważny problem, zapytajcie o to przekaźniki, ja nie mam czasu. Sierżancie Green?

— Tak, sir — powiedział zaspany głos. — Obudziłem się.

— Mamy towarzystwo.

— Zauważyłem, sir. Co my z tym zrobimy? I co to jest?

— To jest statek dowodzenia, dodekaedr D. Pójdzie pan z plutonem na dach i zabawi się z nim laserem. Mam nadzieję, że przez jakiś czas uda się wam trzymać go z dala od głównej linii obrony. Zostaw mi jedną ręczną wyrzutnię rakiet hiperszybkich… — Zastanowił się przez chwilę. — Co zrobiliśmy z tym wahadłowcem bojowym?

— O ile wiem, nadal jest na dachu — powiedział sierżant zaskoczonym głosem.

— Dobra, ruszajcie. Weźcie dwie drużyny na dach. Rozdzielcie się i odejdźcie daleko od głównej linii i wahadłowca. Otwórzcie ogień do dodekaedru i uciekajcie po każdym strzale. Róbcie uniki. Kiedy stracicie dwadzieścia pięć procent plutonu albo dodekaedr was zignoruje, wycofajcie się. Ale jeśli nie my, to nie wiem, kto go może zatrzymać.

— Może broń jądrowa, sir?

— Dodekaedr może zniszczyć praktycznie każdy system naprowadzania głowic — powiedział oficer i wyszedł z budynku.

— Dobra, to co zrobimy?

— Udaję się do wahadłowca — powiedział Mike, włączył system antygrawitacyjny i wystrzelił pionowo w górę.

— A co tam jest takiego, sir? — zapytał sierżant, kiedy podzielił pluton na dwa zespoły.

— Świat bólu.

Mike przemierzał dachy z maksymalną prędkością i systemami maskowania nastawionymi na największą moc.

Oprócz kamuflującego hologramu, który teraz dokładnie naśladował kolor i strukturę powierzchni dachu, porucznik używał też zmodyfikowanego osobistego pola siłowego, które zakrzywiało wokół niego fale radaru i detektorów podprzestrzennych, podczas gdy niewielkie pole podprzestrzenne zmniejszało turbulencje ruchu i tłumiło ślad dźwiękowy. Systemy maskowania działały jak czar; dodekaedr skupił siłę ognia na zajmowanym przez Ziemian budynku.

Dach megawieżowca Dantren był teraz zawalony masą kawałków metalu i plastobetonu, a przewrócone sąsiednie budynki przypominały obraz Salvadora Dali. Strumienie plazmy ziały teraz ku głównej linii obrony i wycofującej się francuskiej jednostce. Mike dostrzegł, jak samobójczy helikopter wybucha w powietrzu podczas skręcania na skrzyżowaniu, i postanowił nie patrzeć więcej w tę stronę.

Dodekaedr całkowicie zignorował wahadłowiec i kiedy Mike dobiegł do maszyny, zobaczył, dlaczego; byli tu już Posleeni i zdewastowali wnętrze. Pozostała broń i amunicja leżała porozrzucana albo zniszczona, a kratery w powierzchni dachu wskazywały, gdzie Posleeni w pośpiechu zdetonowali amunicję.

Mike skierował się w stronę sekcji napędu, podniósł klapę ochronną i wystukał kod na nie rzucającej się w oczy tablicy kontrolnej. Z sykiem otworzyła się szuflada i Mike wyciągnął z niej ciężki kanister. Włożył go do francuskiego plecaka i zaczął jeszcze pakować do wnętrza granaty z pancerza; w jego przepastnym pojemniku na amunicję było ich sto osiemdziesiąt pięć. Dodał wszystkie magazynki i całą amunicję z wahadłowca, która jeszcze się do czegoś nadawała. Ostrożnie przypiął ostatni granat taśmą do wierzchu plecaka. Łącznie z bagażem ważył teraz sto kilogramów, z czego przynajmniej pięć setnych procenta stanowiła antymateria.

Wyszedł z wahadłowca i spojrzał na dodekaedr. Rzeczywiście zmienił kurs i ruszył w pogoń za plutonem na mniejszej wysokości, żeby móc lepiej celować. Zgodnie z rozkazami pluton kierował się w dużej rozsypce jak najdalej od głównej linii obrony. Żołnierze przemieszczali się po dachach bez kamuflażu, z możliwie największą prędkością, i intensywnie strzelali. Węże srebrnych błyskawic tańczyły po powierzchni czarnej bryły i wzbudzały potężne eksplozje. Strzelcy za każdym razem trafiali do celu i Mike zauważył dwa zniszczone działa. Wyglądali jak osy żądlące konia i uciekające przed nim. Mike poszukał na schemacie oznaczenia sierżanta Greena, ale nie było go.

Zerknął na wykres strat w ludziach i stwierdził, że liczebność drużyn zmniejszyła się już o ponad dwadzieścia pięć procent, ale żołnierze najwyraźniej mieli zamiar nadal razić włóczniami masywnego byka. To była walka na śmierć i życie, po uderzeniu z broni kosmicznej rzadko zostawało się tylko rannym. C’est la guerre: zaciągasz się do wojska, żeby umrzeć, a ono wysyła cię na śmierć.

Mike sprawdził poziom energii własnego pancerza, wzruszył ramionami i z plecakiem na ramieniu ruszył w pogoń za oddalającym się dodekaedrem.

Włączył tryb wspomagania biegu i jego nogi zaczęły poruszać się tak szybko, że niemal zlały się w jedną całość.

Masywna bryła zasłoniła niebo nad jego głową, kiedy się zbliżył. Po trzech ostatnich krokach wybił się w powietrze i poszybował na napędzie antygrawitacyjnym. Broń i detektory posleeńskiego statku zaprojektowano do walki w kosmosie. Dodekaedr dysponował laserami, które mogły zestrzelić nadlatujący pocisk hiperszybki. Miał działa plazmowe, które mogły skruszyć góry. Były też systemy wykrywania, które mogły namierzyć obce statki w promieniu godziny świetlnej. Nie zaprojektowano jednak żadnego systemu do wykrywania pojedynczego pancerza wspomaganego.

Dzięki maskującym hologramom, tłumikom podprzestrzennym i zakłócaczom radarowych i laserowych detektorów Mike wyminął kosmiczne systemy obronne i dotarł do samej powierzchni krążownika. Zaczepił rękawice na jednej ze ścianek i wdrapał się do najbliższego ciężkiego działa.

— Michelle, transmisja wyłączająca wszelkie przekazy, na wszystkich częstotliwościach — powiedział łagodnie.

Dla pewności przypiął plecak do powierzchni bryły dwa razy. — Maksymalny priorytet. Detonacja nuklearna za trzydzieści sekund. Uderzenie na obecnych współrzędnych.

— Tak jest, sir.

Wychylił się na przypiętej linie i przełożył palec przez kółko zawleczki staroświeckiego granatu, który „pożyczył” wcześniej od Francuza. Nie miał zapalników czasowych ani w zasadzie żadnych materiałów wybuchowych.

— Michelle.

— Tak, poruczniku?

— Miło się z tobą pracowało — powiedział i spojrzał na wyświetlacz odliczający czas do wybuchu.

— Dziękuję, sir.

— Wyślij przez sieć list do mojej żony. Skopiuj swoje dane do dowództwa i powiedz, proszę, żołnierzom mojego plutonu, żeby się schronili.

— Już to zrobiłam, sir. Protokoły ostrzeżenia przed wybuchem jądrowym nakazują natychmiastowe skopiowanie danych. Miło było dla pana pracować, sir. Niech pana chroni Alldenata.

— Dzięki.

Nagle poczuł serię wybuchów na powierzchni statku. Pancerz trzasnął w powierzchnię bryły i zagrzechotał jak ziarnko grochu w garnku. Mike poczuł, że nie działa system amortyzacji wstrząsów.

— Michelle? — krzyknął, kiedy bez ostrzeżenia wysiadły na chwilę wszystkie systemy pancerza.

Tylko silne zaciśnięcie prawej ręki uchroniło rękawicę od ześlizgnięcia się z klamry. Statek zanurkował ostro w dół i odwrócił ścianę, na której trzymał się Mike, w stronę wylegającej na dach masy Posleenów.

— Alarm, alarm! — powiedział przytłumiony metaliczny głos, jakby sam pancerz, jego dusza. — Niebezpieczeństwo zniszczenia pancerza! Niebezpieczeństwo zniszczenia pancerza! Uszkodzenie przekaźnika: sto procent, uszkodzenie systemów środowiskowych: sto procent, system mocy: zasilanie awaryjne, uszkodzenie zasilania za dwadzieścia sekund!