Выбрать главу

— Gdyby mnie nie znaleźli — rzekł — z pewnością szukaliby aż do chwili, gdy znaleźliby ciebie. Kiedy w końcu zdali sobie sprawę z tego, co się wydarzyło, i próbowali znów iść za tobą, szli po twoim śladzie aż do wybrzeża. Dość łatwo było cię znaleźć. Gdyby ruszyli za tobą od razu, nie uciekłbyś. — Uśmiechnął się. — Ocaliłem ci życie.

Potem opowiedział mi o swoich dniach i tygodniach z Mwabao Mawą w nadrzewnym domu. Me ciało, budując Lanika, wyposażyło go w moje wspomnienia; lub może, kiedy razem szliśmy przez las, a ja byłem w delirium, włożyłem w niego wszystko, co miało znaczenie, wszystko, co sprawiało, że byłem tym, czym byłem. Mwabao dopiero po pewnym czasie zdała sobie sprawę, że był on tylko moim duplikatem.

— Wtedy miała już dosyć informacji i była pewna, że pochodzę z Mueller. Wypowiadałem w szaleństwie imiona Dintego i Ojca, a jej pobratymcy, Andersonowie, byli już tutaj, o czym zapewne wiesz.

Natychmiast podchwyciła okazję — obecność mojego sobowtóra. Pobudzała jego nienawiść do mnie, jego poczucie bezwartościowości, gdyż zawsze miał być potworem, czymś okropnym, stworzeniem, które nie miało prawa istnieć. Dosyć szybko przekonała go, aby się zgodził poprowadzić armie Nkumai i ich sprzymierzeńców do walki przeciw Muellerowi.

On jednak wyznaczył cenę, którą Mwabao Mawa zaakceptowała nadzwyczaj chętnie. Poprosił o wyszkolenie w andersonowskiej sztuce omamiania i Mwabao Mawa wprowadziła go w to. Kiedy ja w Schwartz uczyłem się sterować ziemią, on uczył się sterować umysłami ludzi.

— Ludzkie przekonania nie istnieją w izolacji — wyjaśnił. — Wszystko, w co ktoś mocno wierzy, wywiera ogromny nacisk na innych. Oczywiście mówię nie o opiniach, mówię o przekonaniach. My… Oni… mogli każdemu kazać myśleć, że słońce jest niebieskie i że zawsze było niebieskie. Oczywiście, im dalej będziesz od miejsca, gdzie inni ludzie mocno wierzą w oszustwo, tym mniej będziesz poddany jego wpływom. Jednakże wtedy zadanie będzie już wykonane. Kiedy ktoś głęboko uwierzy, że coś jest faktem, nigdy nie będzie w to wątpił, dopóki nie ujrzy bardzo przekonujących dowodów, że tak nie jest.

Z tego właśnie powodu Lord Barton był w stanie poznać prawdziwe fakty, kiedy znajdował się tysiąc kilometrów od Britton, ale musiał walczyć ze sobą, by je pamiętać, kiedy wrócił do domu, gdzie inni byli również zniewoleni przez kłamstwo.

Mój sobowtór powiedział mi, że nie zgodził się na niszczenie kraju przy przejściu armii nkumajskiej przez równinę Rzeki Buntowników. Ja nie mógłbym tego zrobić — on też nie mógł.

— A potem znowu się pojawiłeś — rzekł — a my nie wiedzieliśmy, co robić. Aż razem z Ojcem uciekłeś do Ku Kuei. Wtedy stało się jasne, że muszę zniknąć, tak by potwór, którego ze mnie zrobili, mógł zabarwić postrzeganie ciebie przez innych i osłabić skuteczność twych działań. W tym czasie, Lanik, byłem z tego zadowolony. Nie możesz pojąć, jak cię nienawidziłem. Ty mnie nienawidziłeś nie ze względu na to, jaki byłem, ale dlatego że w ogóle istniałem.

Z początku nie wiedzieli, co z nim począć, gdy Lanik Mueller był oficjalnie na wygnaniu w Ku Kuei.

— Aż do chwili, kiedy doszła do nas wiadomość, że Dinte zniknął. Mwabao Mawa wpadła w panikę. Jak to możliwe, że ktoś wiedział, jak się mają sprawy z Dintem, i zabił go, a jednak nie podniósł publicznie krzyku na temat jego tożsamości? Jeśli ktoś go zabił, to z pewnością zobaczył, jak się zmienia na jego oczach z młodego następcy tronu w starszego mężczyznę.

Wtedy zdałem sobie sprawę z czegoś, co powinno być dla mnie oczywiste znacznie wcześniej.

— To ja zabiłem Dintego — powiedziałem memu sobowtórowi. — Poderżnąłem mu gardło, kiedy opuszczałem pałac. Przypuszczałem, że się zregeneruje.

Uśmiechnął się do mnie.

— Tak więc spełniło się twoje życzenie, prawda? Zabiłeś Dintego i przy okazji ocaliłeś mi życie. Byłem bowiem jedynym człowiekiem, który znał Dintego na tyle, że mógł go udawać bez podniesienia szumu. Andersonowie nie są wszechmocni. Nie mogą ogłupić naraz całego świata. Tak więc Mwabao Mawa odesłała mnie do domu, do Mueller. Pojawiłem się w kraju jako Dinte. Utrzymywałem, że wziąłeś mnie do niewoli, storturowałeś i zostawiłeś, bym umarł, ale udało mi się zregenerować i powrócić do domu. Kto mógł to podważyć? Gram tę rolę od tamtej pory.

Jego głos złagodniał (tak jak mój zawsze łagodniał, gdy bałem się, że okażę strach, żal lub rozpacz). Ciągnął dalej:

— Wiesz — właśnie ty wiesz — jak bardzo nienawidziłem Dintego. A jednak musiałem stać się nim i rozmawiać z tym stadem zdrajców, którzy przygotowali śmierć twoją i śmierć Ojca i… Boże, Lanik, nie mam pojęcia, jak to przeżyłem. Ale wciąż mówiłem do siebie: jestem Lanikiem Muellerem, a nie tym potwornym dzieckiem, i znosiłem pochlebców, zdrajców, Ruvę i całą resztę, gdyż wszyscy wiedzieli, że wszedłeś z Ojcem głęboko w Ku Kuei i nigdy nie wrócisz. Widzisz, Ojciec nie żył, a ja go kochałem tak samo jak ty. Im bardziej ludzie, tu, w Mueller, obrażali pamięć jego i twoją, tym bardziej czułem się upoważniony, by się z tobą utożsamiać i w głębi duszy zostać tobą. Zawsze tęskniłem, żebyś powrócił i uwolnił mnie.

— Lanik — rzekł — od czasu do czasu idę do zagród i każę obciąć sobie te kończyny. Zawsze odrastają. Odrastają coraz szybciej i jest ich coraz więcej. Teraz właśnie nadchodzi moment, kiedy powinienem tam iść. Doktor nigdy nie wie, że ja to ja, zawsze zapomina, że przeprowadzał te operacje, do chwili, gdy nadchodzi czas na dokonanie kolejnej. Nikt nigdy nie widzi mojego potwornego kształtu, ale ja przecież go widzę.

Spojrzał na mnie, na moje ciało i rzekł:

— A ty — rzekł. — Ty jesteś zdrowy. Jesteś taki, jaki powinieneś być — normalny. Nie żyłeś w tym strasznym oszustwie przez te długie miesiące, przez te całe lata. Powróćmy do sali tronowej. Pojawię się w swojej prawdziwej postaci i powiem im prawdę, powiem im, że nie jesteś potworem, za jakiego cię uważali. Będziesz mógł zająć miejsce, które ci się należy, a ja będę wolny.

— Co będziesz potem robił?

— Będę cię błagał, żebyś mnie zabił. Żyję już od lat jako radykalny regenerat. Nie można tego nazwać życiem. Jeśli mnie nie zabijesz, utopię się.

Potrząsnąłem głową.

— Przybyłem tutaj, by cię zabić.

— Więc wiedziałeś, kim jestem?

— Nie. Przybyłem zabić Andersona, który władał Mueller, tego, który udawał, że jest Dintem.

Był wstrząśnięty.

— Wiedziałeś o tym, zanim przybyłeś? Więc sekret Andersonów się wydał?

Odpowiedziałem mu:

— Andersonowie są martwi. Burza z deszczem doszła do was… — starałem się zgadnąć, ile normalnego czasu mogło upłynąć — kilka dni temu. Oberwanie chmury? I niebo jest wciąż zachmurzone.

Kiwnął głową na znak potwierdzenia.

— Deszcz zaczął padać tydzień temu, kiedy Anderson zapadła się w morze.

Zdziwił się.

— Po prostu tak? Zapadła się w morze?

Słyszałem wrzask, który rozbrzmiewał wciąż we mnie.

— Nie tak po prostu. Ale znikli z powierzchni ziemi. Nie tylko ci na wyspie. Wszyscy inni też, ze wszystkich Rodzin. Jesteście ostatnimi, którzy znają technikę Andersonów. Ty i ci, którzy z tobą tu pracowali.

— Jak to zrobiłeś?

— Nieważne jak. Ważne jest dlaczego.

I wyjaśniłem mu to.

— Tak więc Ambasadorów też nie ma — rzekł. — Nie będzie już żelaza. Czy zdajesz sobie sprawę z tego, co zrobiłeś?