Co on wyrabia! Billi chwyciła go za ramię.
– To głupie! Nie rób tego! – zawołała.
Kay się wyrwał.
– Piwnica jest opieczętowana, Billi. Jesteśmy bezpieczni. – Wskazał wyrzeźbione w cegłach znaki. – Nic nie wydostanie się na zewnątrz.
Wyjął ze skrzyni granatowe, pokryte aksamitem pudełko, takie, w jakich przechowuje się cenne naszyjniki. Otworzył je.
W środku znajdował się zwykły wypolerowany mosiężny dysk, o przekroju około dwudziestu centymetrów. Na jego powierzchni delikatnie wygrawerowano znak Pieczęci Salomona. Krawędzie dysku były lekko skorodowane i pozieleniałe, ale i tak cały błyszczał w przydymionym świetle. Wpatrując się w cenny przedmiot, Kay powoli usiadł na stołku. Położył dysk na kolanach i delikatnie dotknął jego miedzianej powierzchni.
Pomarszczyła się.
Przeklęte Lustro.
Ostatni ze skarbów templariuszy. Legendy mówiły, że król Salomon używał Lustra, w swoich magicznych obrzędach. Według wierzeń arabskich był panem duchów, dowodził aniołami i diabłami. Dzięki potędze Lustra John Dee, elżbietański czarodziej i Wyrocznia templariuszy, zdołał nawiązać kontakt z Nieziemskim Królestwem. Otwarły się przed nim piekło i niebo. Potem już nikomu to się nie udało. Nikomu. Kay niczego nie wskóra. Ale kiedy spojrzała w lodowatą pustkę jego oczu, poczuli na plecach dreszcze.
– Kay, koniec żartów, odłóż to. Natychmiast.
– Tylko sobie patrzę – wyszeptał, bardziej do siebie niż do niej.
Odrzucił głowę do tyłu, a jego palce gładziły powierzchnię Lustra. Jego oczy wyglądały, jakby spał – widać było tylko ich białka. Kay zrobił głęboki wydech. I przestał oddychać.
Lustro zabłyszczało, a w miejscach, które gładził palcami, pojawiały się miękkie, mieniące się wielobarwne płomienie. Dysk zaczął się kręcić i nim Billi pomyślała, co może ujrzeć w wirującej ciemności, obraz zaczął nabierać głębi, tak jak się to dzieje, kiedy patrzymy w lej. Nagle z kręcącej się spirali kolorów wypłynął strumień światła, a na ścianach i suficie pojawiły się tańczące, migające barwy. Kay uśmiechnął się słabo. Billi wpatrywała się w feerie barw jak w kolorowy kalejdoskop, zahipnotyzowana przez wciąż zmieniające się melanże czerwieni, żółci, pomarańczu, zieleni, złota i wielu innych nakładających się na siebie kolorów, aż poczuła, że kręci jej się w głowie. Nie potrafiła jednak odwrócić wzroku. Chciało jej się na przemian śmiać i płakać, bo nigdy wcześniej nie widziała czegoś tak pięknego. Wydawało jej się, że ściany, nie – cały świat – wpadł w uniwersum barwy i wdzięku. Odwróciła się, żeby ucałować Kaya, dziękując mu za to, że pokazał jej coś tak nieskończenie pięknego.
Kay nadal siedział na stołku, jego ciało drżało, a z ust wypływała mu spieniona ślina. Miał tak mocno zaciśnięte zęby, że jego dziąsła krwawiły, barwiąc spływającą po brodzie ślinę na różowo. Powietrze wokół drżało jak na rozgrzanej pustyni, a w miarę jak kolory wirowały coraz szybciej, Billi zauważyła formujące się z nich kształty. Na początku były właściwie nieczytelne, trudno byłoby je nazwać ludzkimi, ale z każdą chwilą stawały się coraz bardziej wyraziste. Po chwili mogła odróżnić ręce, nogi, nawet głowy, w idealnych ludzkich proporcjach.
Kto nas wzywa?
W głowie słyszała echa głosów, a z barwnych ludzkich kształtów patrzyły na nią jasne, bystre oczy.
Przybywamy, powitajcie nas.
– Przestań – wyszeptała Billi. Rozglądała się wokół, oniemiała z wrażenia.
Ale Kay nie słyszał. Miał zaciśnięte powieki, zagubiony w jakiejś innej rzeczywistości, z błądzącymi myślami i duszą. Coraz więcej kształtów zaczęło przybierać ludzką postać.
Wezwij nas, a przybędziemy.
Nagle z dysku powiało upiornie gorące powietrze. Zaklęcia na ścianach jasno świeciły, przybierając rozpoznawalne kształty. Na czarnych już teraz sylwetkach Billi dostrzegała twarze, oczy, nosy, usta rozchylone w słodkim pragnieniu i znowu słyszała głosy, które wznosiły się, zwielokrotnione, aż ich kakofonia stała się nie do zniesienia…
Wtem drzwi otworzyły się z hukiem i do piwnicy wpadła Elaine. Billi zobaczyła jej krzyczące usta, ale niczego nie słyszała, ogłuszona wrzaskami przeszywającymi jej mózg. Elaine wytrąciła Lustro z rąk Kaya. Chłopak przewrócił się, a dysk poszybował wprost na ścianę, odbił się od niej i spadł na podłogę, nieruchomiejąc.
Wszystkie światła nagle zniknęły, z wyjątkiem mdłego blasku żarówki nad ich głowami. Kay leżał na plecach, wpatrując się w sufit szeroko otwartymi oczami, dysząc, jakby przebiegł maraton. Jego ciało zlane było potem, a mokre białe włosy przylegały do czaszki. Zmusił się, aby wstać, chociaż z trudem trzymał się na miękkich nogach. Nadal miał niewidzący wzrok. Elaine patrzyła na niego zszokowana. Dotknęła jego twarzy, sprawdzając, czy nic mu się nie stało, a potem go uderzyła. Na policzku pojawił się czerwony ślad, ale Kay ledwo zareagował. Wokół nich napisy na ścianach wciąż jarzyły się na czerwono, jak cegły wypalane w pieni, ale po chwili z sykiem zblakły. Billi przestała słyszeć głosy.
Nie miała racji, myśląc, że taka moc już nie istnieje. Spojrzała na Kaya, który przesuwał dłonią po spoconych włosach. Ich spojrzenia się spotkały, jego oczy płonęły z ekscytacji. Przez ostatnie czterysta lat nikomu nie udało się odebrać żadnych sygnałów z Lustra. Nikomu od czasów Johna Dee, największej Wyroczni templariuszy.
Największej, do tej nocy.
Rozdział 6
Po prostu nie mogę w to uwierzyć – powiedziała Elaine. Jej dłonie nadal się trzęsły, kiedy nalewała herbatę. – Zaklęcia powinny działać.
Z piwnicy przenieśli się do salonu Elaine na piętrze. Był całkowitym przeciwieństwem bałaganu, jaki panował na parterze domu. Wszystkie meble były nowoczesne, drewniane, bez żadnych ozdób, jakby zostały kupione w luksusowym sklepie Habitat. Wnętrze oświetlał rząd reflektorków wiszących pod nieskazitelnie białym sufitem. Jedyną dekorację pokoju stanowiła menora – siedmioramienny świecznik – stojąca na parapecie, i dwie duże reprodukcje. Jedną z nich był obraz Caravaggia przedstawiający Abrahama, który wznosi dłoń z nożem nad swym synem Izaakiem. Anioł, w rogu obrazu, powstrzymuje dłoń ojca. Uwagę Billi przykuł wyraz twarzy Abrahama – malowały się na niej przerażenie i determinacja. Co musiał czuć, kiedy Bóg poprosił go, aby zabił tego, którego kochał najbardziej? Druga reprodukcja przedstawiała arabską kaligrafię – imię Allaha zapisane splecionymi znakami, tworzącymi koło.
– Moja mama miała taki sam obraz – odezwała się Billi.
– To twojej mamy – odparła Elaine. Poczuła na sobie pełne ciekawości spojrzenie Billi.
– Co tak patrzysz, przecież się przyjaźniłyśmy.
Billi nie odezwała się ani słowem, nie miała o tym pojęcia. Elaine podała im kubki z herbatą i przysunęła krzesła z twardymi oparciami.
– Co właściwie się wydarzyło? – zapytała Billi. Sięgnęła po herbatę i zobaczyła, że drżą, nie tylko ręce Elaine.
– Kay otworzył portal do Nieziemskiego Królestwa i prawie pozwolił czemuś się przedostać.
Billi zamarła. Nieziemskie Królestwo to duchowy świat pełen najjaśniejszych i najmroczniejszych bytów. Mieszczą się w nim otchłań, piekło i samo niebo. Billi dostrzegła, że Kay jest wstrząśnięty.
– O czym ty mówisz? – zapytał.
– Co wiesz na temat grigori? – zapytała Elaine. Billi nie sądziła, że Kay może jeszcze bardziej zblednąć, ale tak się stało.