Выбрать главу

– To Upadłe Anioły, Anioły Ciemności, Obserwatorzy.

– Wspomina o nich Księga Enocha. – Elaine spojrzała na nich. – Słyszeliście o niej?

Kay przytaknął.

– To jeden z wielu tekstów apokryficznych – powiedział. – Wczesnochrześcijańskich opowieści, które uznano za zbyt niebezpieczne, by je włączyć do kanonu biblijnego.

– Jeszcze niedawno zostałbyś spalony na stosie za samo czytanie – dodała Elaine.

– Dlaczego? – zapytała Billi. Wiedziała tylko, że grigori zsyłali karę bożą i należeli do bytów bezbożnych. Nie ujawniali się od setek, a nawet tysięcy lat, więc nie widziano w nich zagrożenia, które czyhało ze strony wilkołaków czy ghuli.

Elaine kontynuowała:

– Księga opisuje naturę aniołów. Przedstawia trzy grupy. – Wskazała na Caravaggia. – Pierwsza to malakhim – Posłańcy. Przewodzi im Gabriel i są najbardziej znaną formą bytu nieziemskiego. Ale istnieją jeszcze dwie inne grupy. Każda ma swą rolę w doświadczaniu ludzkości. – Elaine spojrzała na Billi. – Czy matka kiedykolwiek opowiadała ci o islamskim szatanie? O Iblisie?

Billi żachnęła się. Przez ostatnie dziesięć lat uczyła się być chrześcijanką, a teraz Elaine pyta ją o jej muzułmańską przeszłość? Słyszała od matki setki opowiadań, choć niewiele zapamiętała. Tylko kilka głęboko zapadło jej w serce.

– Kiedy Bóg stworzył Adama, poprosił, aby wszystkie anioły pokłoniły się przed pierwszym śmiertelnikiem. Szatan, koraniczny Iblis, odmówił. Powiedział, że może pokłonić się tylko Bogu.

– Bardzo dobrze. Szatan okazał Bogu jednocześnie nieposłuszeństwo i lojalność. Dostał rolę kuszenia śmiertelników, testowania ich. – Elaine podniosła głowę. – Szatan odszedł, zabierając ze sobą te anioły, które, podobnie jak on, sądziły, że ludzkości nie należy się specjalny status – pierwszych pomiędzy stworzeniami Boga. Te anioły stały się diabłami.

– A trzecia grupa opisana w księdze Enocha? Grigori? – zapytał Kay.

– To Obserwatorzy. – Elaine spojrzała na drzwi, tak jakby spodziewała się, że ktoś lub coś wkroczy, kiedy tylko wypowie się jego imię. – Byli Sędziami. Zostali wysłani na ziemię, aby nauczyć człowieka prawości i karać tych, którzy schodzili ze ścieżki dobra. Byli – są – prowadzeni przez samego Anioła Śmierci. – Podniosła się i podeszła do obrazu Caravaggia. Obrysowała palcem twarz chłopca, jego ramiona przytrzymywane przez ojca, spojrzenie całkowitego przerażenia na widok podniesionej dłoni, trzymającej nóż, gotowej do zadania ciosu. – Grigori są najstraszniejszymi aniołami. Na ziemię zeszło ich dwie setki. Tylko trzech wystarczyło, aby zniszczyć Sodomę i Gomorę. To oni sprowadzili potop. I to właśnie Anioł Śmierci przemierzał Egipt, zsyłając najokrutniejszą karę – dziesiątą plagę. Śmierć każdego pierworodnego.

Billi zadrżała.

– Co się z nimi stało?

– Zostali wezwani do nieba – odpowiedział Kay. – Ale nie wszyscy wrócili. Siedemdziesięciu się zbuntowało. Odwrócili się plecami, odcięto im skrzydła.

Elaine uśmiechnęła się, wiedza Kaya zrobiła na niej wrażenie.

– Stali się zbyt wielkimi miłośnikami Ziemskiego Królestwa. Dlaczego nie? Piękni, potężni, nieśmiertelni, pod każdym względem przewyższali ludzi. Sądzili, że powinni pozostać na ziemi i rządzić ludźmi. Stali się potworami, tyranami. Bano się ich. Kochano. Wielbiono.

– Jasna cholera – wyrwało się Billi.

– Nie jasna, krwawa. Obserwatorzy zaczęli działać jak w amoku. Dochodzili sprawiedliwości poprzez mordercze wymierzanie kary. Grozili, że zamienią, ziemię w kostnicę.

Elaine odsunęła się od obrazu i ukucnęła obok Kaya.

– To król Salomon ich pokonał. Obdarowany mądrością bożą, był jedynym, który potrafił powstrzymać grigori. – Nakreśliła w powietrzu kształt koła. – Przeklętym Lustrem. Uwięził je tam i do dzisiaj w nim tkwią. Wszystkie, z wyjątkiem jednego.

– Anioła Śmierci – powiedział Kay. – Niegdyś prawej ręki Boga.

Elaine potwierdziła.

– Był zbyt potężny nawet dla króla Salomona i zdołał uciec. Z pewnością jest bardzo osłabiony, ale nie tkwi zamknięty w Lustrze jak jego bracia.

– Więc to ich widzieliśmy, prawda? Uwięzionych Obserwatorów? – zapytał Kay i ukrył głowę w dłoniach. – O mój Boże! Myślałem, że staram się nawiązać kontakt z Nieziemskim Królestwem. Chciałem tylko sprawdzić, czy możemy coś usłyszeć.

– O tak, coś usłyszeliśmy – powiedziała Billi, a jej gniew zaczął przewyższać strach. – Mówiłam ci, żebyś tego nie robił, ale ty po prostu nie słuchałeś. Chciałeś się popisać, co? Na litość boską, Kay! Mogłeś je uwolnić!

Podniósł głowę, jego twarz zszarzała.

– Ale przecież tego nie zrobiłem! Nic się nie wymknęło. Zaklęcia…

– Okazały się bezużyteczne – prychnęła Elaine. – Powinnam była sprawdzić, ale nie przypuszczałam, że jesteś tak silny.

Położyła dłoń na ramieniu Kaya, a Billi zauważyła na twarzy kobiety mieszaninę strachu i respektu. Nawet Billi patrzyła na niego teraz w inny sposób. Kay, który kiedyś obawiał się swojego cienia, teraz nawiązał kontakt z posłańcami Boga. Miał moc, której nie można było ocenić ani sobie wyobrazić. Elaine słusznie się go bała. Wszyscy powinni się go bać.

– Te zaklęcia wyrył Lot, ostatnia Wyrocznia templariuszy, i uważam, że nie była to dobra robota. – Spojrzała przez okno, zmrużyła oczy, jakby czegoś wypatrywała. – Nie, nic się nie wydostało. Tego jestem pewna.

– Więc co się stało? Czy coś jest nie tak? – zapytała Billi, niezdolna do ukrycia strachu brzmiącego w jej głosie.

Elaine nadal patrzyła w okno.

– Wydostał się krzyk, Billi. Uwięzieni w Lustrze musieli długo milczeć, a Kay pozwolił im zawołać. – Elaine się odwróciła. Nie była po prostu przestraszona, na jej twarzy malowało się absolutne przerażenie. – Obawiam się, że ktoś mógł ich usłyszeć.

Kto mógł ich usłyszeć? Jeden z Bezbożnych? Ktoś z Nieziemskiego Królestwa? Arthur dopiero się wścieknie. Jakby już teraz mieli mało do zrobienia. Te wszystkie ataki wilkołaków, ugryzienia wampirów. Ale na pewno nie była to jej wina.

O tak, to był chory wieczór. Musi iść. Zostawiła Kaya i Elaine, którzy próbowali zrobić coś z zaklęciami, a sama ruszyła do domu. Przebiegła przez ulicę. Miała pięć minut do metra i nie zamierzała się spóźnić.

Włożyła kartę do czytnika i pognała tunelem wyłożonym białymi kafelkami. Jeśli jej się poszczęści, będzie w domu przed północą, a to sukces. Powietrze zaczęło drżeć pod naporem zbliżającego się pociągu, a ona szybko zbiegała ze schodów, przeskakując po dwa stopnie naraz.

Cholerny Kay! Dlaczego nie został w tej Jerozolimie?! Tak byłoby bezpieczniej. I co starał się udowodnić? Jak wielką miał moc? Ten chłopak cierpi na urojenia. Billi zobaczyła, że drzwi pociągu otwierają się, i przyspieszyła.

Wślizgnęła się do środka w ostatniej chwili i opadła na puste siedzenie. Starała się odzyskać oddech. Zamknęła oczy, ale zamiast ujrzeć ciemność, zobaczyła znowu chaotyczne wzory i tańczące światła, emanujące z Lustra. Przycisnęła trzęsące się dłonie do głowy, aby powstrzymać uczucie wirowania. Po kilku minutach kolory wyblakły i kręcenie ustało, wyparte rytmem jadącego pociągu. Oparła się na siedzeniu i westchnęła. Zdrzemnie się, ufając wewnętrznemu zegarowi, który powinien obudzić ją w okolicach Holborn. Z tej stacji do domu miała tylko dziesięć minut na piechotę.

Ale sen nie nadchodził. Myślała o tym, co zrobił Kay.

Co on sobie myśli? Że z niego Obi-Wan Kenobi? To prawda, nie był już tym wychudłym palantem, ale przecież nadal był Kayem. Czyli dziwakiem. Jak mogła o tym zapomnieć!