Выбрать главу

Rozenwyn wyciągnęła nóż ze swojego gardła. Rana zagoiła się od razu, a ona zaczęła krzyczeć. Wyciągnęła do mnie lawendową dłoń.

– Meredith, księżniczko, nie rób tego, błagam cię!

Odsunęłam się pod ścianę, patrząc, bo nie mogłam tego zatrzymać. Nie wiedziałam jak. To był wypadek. Byli bliźniakami, kiedyś dzielili jedno łono. Może to dlatego. Straszliwy wypadek. Gdybym wiedziała, gdzie zacząć, spróbowałabym to zatrzymać. Nikt nie zasługiwał na coś takiego.

Oderwałam wzrok od stapiających się ze sobą Rozenwyn i Pasca, żeby zobaczyć Siobhan i Kitta. Siobhan była cała we krwi, podrapana i pogryziona, ale nie miała większych ran. Klęczała jednak, a jej miecz leżał przed nią. Oddała mi swoją broń. Kitto leżał przy niej, sapiąc, dziura w jego piersi zaczęła się już zasklepiać. Mogła mnie zabić, kiedy patrzyłam na Rozenwyn i Pasca, ale była zbyt przerażona, żeby ryzykować podejście do mnie. Ona się mnie… bała.

Głowa Rozenwyn zniknęła jako ostatnia część ciała w bezkształtnej masie pulsującej na kamiennej podłodze. Słyszałam krzyk – jej i jej brata. Tym razem były to dwa głosy. Dwie osoby uwięzione na zawsze. Byłam tym wszystkim przerażona. Nie tylko Siobhan się bała.

Rhys wstał z mieczem w dłoniach. Potem upadł przede mną na kolana, ze wzrokiem utkwionym w to, co leżało na ziemi.

– Panie i pani, chrońcie nas.

Mogłam tylko skinąć głową. Ale w końcu udało mi się odzyskać głos. Był niski, ochrypły.

– Rozbrój Siobhan, a potem zabij to.

– Jak? – spytał.

– Siekaj to tak długo, aż przestanie się ruszać. – Popatrzyłam na miecz Rozenwyn. Był jedyny w swoim rodzaju, zrobiony specjalnie dla niej. Rękojeść miał wysadzaną drogimi kamieniami. Trzymając ten miecz w dłoni, ruszyłam do drzwi.

– Dokąd idziesz? – spytał Rhys.

– Mam wiadomość do przekazania. – Drzwi otworzyły się przede mną, jakby poruszone niewidzialną ręką. Przeszłam przez nie, a one się za mną zamknęły. Kopiec pulsował i szeptał wokół mnie. Udałam się na poszukiwania Cela.

Leżał nagi, spętany łańcuchami, na podłodze ciemnej komnaty. Krzątał się przy nim Ezekial, nasz kat, z rękawicami chirurgicznymi na dłoniach i butelką łez Branwyna. Tortury się jeszcze nie rozpoczęły, a tym samym nie zaczął się trzymiesięczny okres ochronny. Nie mogłam więc żądać śmierci Cela za to, że próbował mnie zabić.

Królowa zobaczyła mnie pierwsza, jej wzrok powędrował do miecza w mojej dłoni. Przy niej stali Doyle i Mróz, świadkowie wstydu jej syna.

– Co się stało? – spytała.

Przyłożyłam miecz do nagiej piersi Cela. Rozpoznał go – widziałam to w jego oczach.

– Przyniosłabym ci uszy Rozenwyn i Pasca, ale nie mają już uszu.

– Co im zrobiłaś? – wyszeptał.

Uniosłam lewą dłoń nad jego ciałem. – Meredith, nie możesz tego zrobić – powiedziała królowa.

– Kiedyś dzielili jedno łono, teraz dzielą jedno ciało. Czy powinnam była ich wrzucić do otchłani, gdzie chciałeś umieścić Rhysa i Kitta? Czy powinnam pozwolić tej pulsującej kuli mięsa spadać przez wieczność?

Popatrzył na mnie i w jego oczach pojawił się strach. – Nie wiedziałem, że chcą to zrobić. Ja ich nie wysyłałem.

Wyprostowałam się i przywołałam ruchem ręki Ezekiala. – Zaczynaj. – Ezekial spojrzał na królową. Skinęła głową, a on ukląkł obok Cela i zaczął go pokrywać olejkiem.

Odwróciłam się do Andais.

– Za to, że chciał mnie zabić, chcę, żeby odbył pełną karę – sześć miesięcy.

Andais zaczęła protestować, ale Doyle powiedział: – Wasza Wysokość, najwyższa pora, żeby zacząć traktować go tak, jak na to zasługuje.

Skinęła głową. – Sześć miesięcy, masz na to moje słowo.

– Mamo, nie! – krzyknął Cel.

– Kiedy skończysz, zapieczętuj tę komnatę – powiedziała do Ezekiala. Gdy wychodziła, Cel wciąż za nią krzyczał.

Patrzyłam, jak Ezekial pokrywa go olejkiem, patrzyłam jak jego ciało ożywa pod dotknięciem. Mróz i Doyle stanęli po moich bokach. Cel patrzył na mnie, kiedy to się działo, a wyraz jego twarzy mówił, że myśli o mnie w sposób, jaki nie przystoi kuzynowi.

– Miałem zamiar cię zabić, Meredith, ale teraz zmieniam zdanie. Kiedy się stąd wydostanę, zerżnę cię, będę cię rżnął, aż zajdziesz w ciążę. Tron jest mój, nawet jeśli będę musiał dostać go poprzez twoje białe jak lilia ciało.

– Jeśli się do mnie zbliżysz, zabiję cię – powiedziałam, po czym odwróciłam się i wyszłam. Doyle i Mróz poszli za mną jak na dobrych ochroniarzy przystało. Głos Cela niósł się po korytarzu. – Merry, Merry! – krzyczał głosem coraz bardziej szalonym z pożądania.

Jeszcze przez długi czas ten krzyk dudnił mi w uszach.

Rozdział 37

Śmierć Pasca oznaczała, że królowa musi wyznaczyć nowego szpiega, który pojedzie ze mną do LA. Była niezbyt pewna siebie, słysząc wciąż krzyki Cela. Naciskałam, dopóki nie zgodziłyśmy się na strażnika, który nie był jej ulubieńcem. Nicca boi się mojej ciotki, więc będzie jej donosił. Z drugiej jednak strony, pomógł nam po tym, jak kolce próbowały wypić ze mnie krew. Doyle mu ufa, a ja ufam Doyle’owi. Królowa twierdzi, że Nicca nie jest nadzwyczajnym kochankiem, ale ciało ma całkiem całkiem. Jego ojciec był krwawym motylem. Matka – damą dworu, pełnej krwi sidhe. Królowa kazała mu zdjąć koszulę, żeby pokazać mi ogromne znamię w kształcie skrzydeł motyla na jego plecach. Genetyka próbowała obdarzyć go skrzydłami, chociaż był ludzkiego wzrostu. Żaden tatuażysta nie stworzyłby czegoś tak pięknego. Królowa kazałaby mu się rozebrać do naga, żebym zobaczyła, dokąd sięga ten wzór, gdybym nie powiedziała, że wolę mieć niespodziankę. Nicca sprawiał wrażenie wystraszonego. Patrzył na Andais tak, jak wróbel ze złamanym skrzydłem patrzy na zbliżającego się węża. Zabrałam go od niej tak szybko, jak tylko mogłam. Doyle zapewnia mnie, że Nicca jest w porządku, jeśli w pobliżu nie ma królowej. Chciałabym wiedzieć, co mu zrobiła, że tak się jej boi. A może lepiej nie wiedzieć? Im starsza jestem, tym częściej myślę, że niewiedza czasami jest błogosławieństwem.

Polecieliśmy do Los Angeles, gdy tylko stało się to możliwe. Musieliśmy poprosić policję o pomoc w utrzymaniu dziennikarzy na dystans. Zdjęcia Mroza, Kitta i mnie znalazły się chyba we wszystkich szmatławcach świata. Podobno europejskie szmatławce opublikowały te zdjęcia w pełnej krasie. Wszyscy zadawali to samo pytanie: który z nich dwóch – Mróz czy Kitto jest moim nowym narzeczonym? Niezmiennie odpowiadałam: „żaden”. W końcu jakiś mądry dziennikarz zapytał, czy jestem za poliandrią. Pokazałam na pięknych mężczyzn wokół siebie i spytałam: – A ty byś nie był? – Dziennikarze łyknęli to. Postanowili przyłączyć się do tej gry. Księżniczka Meredith szuka nie męża, a mężów.

Jeremy wyszedł po nas na lotnisko wraz z Utherem. Uther oczyścił nam drogę. Kiedy ma się trzynaście stóp wzrostu, mięśnie i potężne kły na twarzy, nawet dziennikarze się odsuwają. Jeremy przyznał, że księżniczka pracowała dla Agencji Detektywistycznej Greya. Rozmawialiśmy wcześniej przez telefon, ponieważ Jeremy myślał, że nie wrócę do pracy. Ale lepiej czułam jako detektyw niż jako księżniczka. Poza tym miałam teraz wiele gęb do wyżywienia. Ringo wyszedł ze szpitala i prawie już wyzdrowiał po ataku ogra na vana. Roane wrócił z oceanu. Da mi muszelkę, białą, błyszczącą muszelkę. Uroczy prezent, który znaczy dla mnie więcej niż klejnot, bo znaczy dużo dla Roane’a. Sam postanowił, że nie będziemy już kochankami, nie musiałam go o to prosić, chociaż powiedziałam mu, że jeśli po tamtej nocy został porażony elfem, to jest mile widziany. Jego nowa focza skóra ochroniła go chyba jednak przed tą chorobą. Cieszę się z tego, bo prawdę mówiąc, nie narzekam na brak mężczyzn.