Mówił coś do mnie, ale nie rozumiałam co. Mój umysł wołał: Uciekaj! Uciekaj stąd! Ale jeśli bym to zrobiła, Alistair wciąż mógłby zabić swoją żonę i torturować inne kobiety. Moja ucieczka ochroniłaby mnie, ale nie pomogłaby naszym klientkom. To była jedna z tych chwil, gdy trzeba się zdecydować, czy chce się zarabiać pieniądze, czy nie.
Wiedziałam o jednym. Moi ludzie w vanie musieli się dowiedzieć, co odkryłam. – To nie jest ochrona, która nie pozwala komuś tu wejść, prawda? Chociaż trzyma z dala inne moce. To ochrona, która nie pozwala nikomu poznać, jak wielką mocą dysponujesz. – Mój głos brzmiał głucho, jakbym miała kłopoty z oddychaniem.
Popatrzył na mnie i po raz pierwszy zobaczyłam w jego oczach coś, co nie było sympatyczne i radosne. Na chwilę w tych brązowych oczach pojawił się potwór. – Powinienem był przewidzieć, że to wyczujesz – powiedział. – Moja malutka Merry, z jej oczami, włosami i skórą sidhe. Jeśli byłabyś wysoka i smukła, mogłabyś uchodzić za sidhe.
– Wiele razy mi to mówiono – powiedziałam.
Wyciągnął do mnie rękę. Sięgnęłam po jego dłoń. Jego palce dotknęły moich i szarpnięcie energii jak ładunek elektryczny przeskoczyło pomiędzy nami. Roześmiał się i przełożył swoją rękę przez moją. Zwalczyłam chęć wyrwania się, ale nie zdołałam zmusić się do uśmiechu. Miałam zbyt wiele trudności z oddychaniem. Mieszkałam w miejscach tak nasyconych mocą, że ściany od niej trzeszczały, ale moc w tym domu wypełniała każde dostępne miejsce, jak woda, aż w końcu nie było czym oddychać. Alistair prawdopodobnie myślał, że jest wielkim, potężnym czarodziejem, skoro umiał wezwać tak wielką moc, ale w rzeczywistości był nowicjuszem, który nie potrafił jej kontrolować. Wielu ludzi umie przyzywać moc. Przyzywanie mocy nie jest miernikiem siły. Znaczenie ma dopiero to, co potrafisz z tą mocą zrobić. Gdy Alistair ciągnął mnie wśród łagodnie unoszących się smug energii, zastanawiałam się, co on robił z całą tą magią. Mógł marnować większość z niej, po prostu pozwalając jej unosić się wokół. Nie można jednak pobrać tak wielkiej energii bez pomysłu na to, co się z nią zrobi.
Mój głos brzmiał dziwnie nawet dla mnie, spięty i zadyszany. – Salon jest pełen magii. Co ty z nią robisz? – Miałam nadzieję, że moi ludzie w vanie to usłyszeli.
– Pokażę ci – powiedział. Staliśmy przy zamkniętych drzwiach po lewej stronie.
– Co jest za nimi? – spytałam. Były to jedyne drzwi widoczne z głównego wejścia. Za salonem znajdował się korytarz prowadzący do dalszej części domu i wejście do kuchni. To były jedyne zamknięte drzwi i jeśli moi ludzie mieli przyjść mi na ratunek, nie chciałam, żeby tracili czas na błądzenie. Chciałam, żeby wiedzieli, dokąd biec.
– Nie udawaj, Merry. Oboje wiemy, dlaczego jesteś tutaj, dlaczego oboje tutaj jesteśmy. To sypialnia. – Otworzył drzwi i, faktycznie, okazało się, że to sypialnia. Wszystko było tam czerwone, począwszy od łoża z baldachimem, a na tapetach pokrywających wszystkie ściany i dywanie skończywszy. Czułam się tak, jakbym stała wewnątrz wyściełanego purpurowym aksamitem pudełka. Pomiędzy ciężkimi zasłonami wisiały lustra, niczym klejnoty cieszące oko. Nie było tam okien. Zamknięte pomieszczenie i sam środek magii, która została wezwana w to miejsce.
Moc przejechała po mnie jak duszący osad, ciepły, bliski, dławiący. Nie mogłam oddychać ani mówić. Nogi odmówiły mi posłuszeństwa, ale Alistair zdawał się tego nie dostrzegać. Zaczął mnie prowadzić, ciągnąć do pokoju, tak że się potknęłam i o mało nie upadłam na lśniącą drewnianą podłogę. Usiłował mnie podtrzymać, ale wyślizgnęłam się z jego objęć. Nie zemdlałam. Po prostu nie chciałam, żeby mnie podniósł, ponieważ wiedziałam, gdzie mnie zaniesie: do łóżka. Jeśli to było centrum całej tej mocy, to nie chciałam się tam znaleźć, przynajmniej jeszcze nie teraz.
– Poczekaj – powiedziałam. – Poczekaj. Daj dziewczynie chwilę na złapanie oddechu. – Koło drzwi stała komoda, sięgająca mi do talii. Oparłam się o jej krawędź, chociaż Alistair oferował swą pomoc. Położyłam torebkę na krawędzi komody, ściskając jej uchwyt dwa razy, żeby włączyć kamerę. Jeśli kamera została włączona, dawała doskonały widok łóżka.
Stanął za mną, otoczył mnie ramionami, udało mu się przyszpilić moje ręce do boków, ale niezbyt mocno. To miało być objęcie. To, że wzbudziło we mnie panikę, nie było jego winą, w każdym razie niezupełnie. Starałam się odprężyć pod wpływem jego dotyku, otoczona jego ramionami, ale nie mogłam. Moc była zbyt gęsta. Nie mogłam się odprężyć. Najlepsze, co mogłam zrobić, to nie wyrywać się.
Pieścił bok mojej twarzy, usta wędrowały w dół po mojej skórze. – Nie masz podkładu – zauważył.
– Nie potrzebuję go. – Odwróciłam twarz na tyle, że mógł wędrować ustami ku szyi. Wszystko to było zaproszeniem. Jego usta zatrzymały się na moim ramieniu, ale ręce ześlizgnęły się z ramion i otoczyły mnie w talii. – Jezu, ale jesteś szczuplutka. Mogę cię otoczyć całą rękami.
Odsunęłam się łagodnie od niego w stronę łóżka. Moje zmysły były przytłumione magią. Miałam lata praktyki w ignorowaniu dużych ilości mocy. Jeśli jest się wrażliwym na tego rodzaju rzeczy i nie chce się popaść w szaleństwo, trzeba się przystosować. Magia może się stać białym szumem, jak na przykład odgłosy miasta, słyszysz ją tylko wtedy, gdy się skoncentrujesz.
Stałam na jasnym dywanie perskim, który otaczał łóżko dokładnie tak, jak to opisała Naomi. Ale nie mogłam się zmusić do przejścia do łóżka, ponieważ wyczuwałam krąg pod dywanem jak wielką łapę, która mnie odpychała. To był krąg mocy, dzięki któremu to, co przyzywasz, nie może wejść do środka i cię skrzywdzić albo też to coś zostaje w środku, a ty jesteś bezpieczny na zewnątrz. Dopóki nie zobaczyłam run, nie mogłam orzec, który rodzaj kręgu to był – pancerz czy więzienie. Nawet jeśli zobaczyłabym runy i budowę kręgu, wcale nie jest powiedziane, że coś by mi to dało. Znałam magię sidhe, ale były też inne rodzaje mocy, inne tajemne języki magiczne. Mogłam nie rozpoznać żadnego z nich, a wtedy jedynym sposobem na poznanie, czym był krąg, było wejście do niego.
Kłopot polega na tym, że niektóre kręgi istnieją tylko po to, żeby cię złapać w pułapkę, i gdy już znalazłabym się w środku, mogłabym mieć problemy z wydostaniem się. Jeśli faktycznie mieliśmy do czynienia z jakimś kultem czcicieli sidhe, raczej nie chcieliby mnie schwytać, ale kto wie. Jeśli kochasz coś bardzo mocno, a nie możesz tego dotknąć ani zatrzymać, miłość może zmienić się w zazdrość o wiele bardziej wyniszczającą niż nienawiść.
Alistair poluzował krawat, idąc w moim kierunku, jego usta wykrzywił uśmiech. Był niewyobrażalnie arogancki, pewien zarówno siebie, jak i mnie. Tak mnie kusiło, żeby po prostu stąd wyjść, tylko po to, żeby zetrzeć ten arogancki uśmieszek z jego twarzy. Nie zrobił jeszcze nic magicznego, nie mówiąc już o czymś niezgodnym z prawem. Czyżbym była zbyt łatwa? Czyżby zostawiał magię dla bardziej opornych? Czy powinnam być bardziej oporna? A może bardziej agresywna? Co mogłoby skłonić Alistaira Nortona do zrobienia czegoś sprzecznego z prawem? Cały czas starałam się zdecydować, czy mam grać niewinną dziewicę czy wygłodniałą dziwkę, kiedy nagłe znalazł się przy mnie i nie miałam już na nic czasu.
Pochylił się, żeby mnie pocałować, a ja podniosłam głowę, by nasze usta się spotkały, stając na palcach, z dłońmi na jego ramionach. Wyczułam napięcie jego mięśni. Nie sądzę, żeby to sobie uświadamiał, to był odruch. Całował z wprawą doświadczonego kochanka. Otoczył mnie rękami w pasie, przyciągnął do siebie, unosząc z podłogi. Zaczął mnie przesuwać tyłem do kręgu. Wycofałam się od pocałunku tylko na tyle, by powiedzieć: – Poczekaj. – Ale było już za późno. Przez chwilę nie mogłam złapać tchu, dopóki nie znaleźliśmy się po drugiej stronie, wewnątrz kręgu. To tak, jakby się było w oku cyklonu. Wewnątrz kręgu panowała cisza, było to najbardziej spokojne miejsce w całym domu. Nacisk, z którego nie zdawałam sobie sprawy, spadł z moich ramion i pleców.