Oczywiście istniała jeszcze jedna możliwość. Sidhe, która wrobiła Nortona w tę magiczno-seksualną aferę, mogła dać Łzy Branwyna także wielu innym. Było to chyba bardziej prawdopodobne niż poprzednie dwa czarne scenariusze. Sęk w tym, że nie mogłam powiedzieć policji, że jeszcze jedna sidhe była zamieszana w tę sprawę. Nie możesz zdradzać interesów sidhe ludzkiej policji, jeśli jesteś przywiązany do wszystkich części swego ciała.
Policjanci są dobrzy w wychwytywaniu kłamstw, a może raczej, dla oszczędności czasu, po prostu z góry zakładają, że wszyscy kłamią. Jakkolwiek jest, detektyw Alvera nie uwierzył w moją opowieść. Siedział naprzeciwko mnie, wysoki, ciemnowłosy, szczupły, o rękach, które sprawiały wrażenie zbyt dużych w stosunku do jego wąskich ramion. Jego oczy były ciemnobrązowe, otoczone ciemnymi rzęsami, które sprawiały, że przyciągał uwagę. A może tej nocy każdy mężczyzna zrobiłby na mnie wrażenie? Jeremy stworzył mi ochronę, żeby pomóc mi kontrolować Łzy. Narysował runy wokół mojego czoła. Nie były one widzialne dla policjantów, ale gdy się skoncentrowałam, mogłam je poczuć niczym zimny ogień. Bez zaklęcia Jeremy’ego Bogini wie, co bym teraz robiła. Zapewne coś zawstydzającego i rozwiązłego. Nawet strzeżona przez runy byłam bardzo świadoma obecności wszystkich mężczyzn w pokoju.
Alvera spoglądał na mnie tymi swoimi ślicznymi, podejrzliwymi oczkami. Patrzyłam, jak jego usta układają się, by wypowiedzieć słowa, śliczne usteczka, niezwykłe całuśne.
– Czy słyszała pani, co powiedziałem, panno NicEssus? Zamrugałam i uświadomiłam sobie, że nie. – Przepraszam, detektywie. Czy mógłby pan powtórzyć?
– Wydaje mi się, że to przesłuchanie powinno dobiec końca – włączyła się moja prawniczka. – Jest rzeczą oczywistą, iż. moja klientka jest nad wyraz zmęczona, a poza tym znajduje się w szoku.
Moja prawniczka pracowała w kancelarii James, Browning i Galan. To ona była Galan. Zwykle to Browning prowadził sprawy Agencji Detektywistycznej Greya. Podejrzewam, że Eileen Galan znalazła się tutaj, ponieważ Jeremy wspomniał o gwałcie. Kobieta powinna być bardziej przydatna w takich przypadkach – przynajmniej teoretycznie.
Siedziała przy mnie w ciemnej prążkowanej spódnicy od garsonki, taka elegancka i skupiona, jakby była jeszcze nie rozpakowanym prezentem. Jej szarawe blond włosy były nienagannie uczesane a makijaż był nieskazitelny. Nawet jej czarne czółenka na wysokim obcasie lśniły. Była druga w nocy, a Eileen wyglądała, jakby dopiero co skończyła solidne śniadanie i była gotowa na powitanie dnia.
Alvera objął mnie jednym spojrzeniem, płynnie przechodząc od podnoszącego biustonosza, który eksponował piersi, do moich oczu. – Dla mnie ona nie sprawia wrażenia osoby będącej w szoku, pani mecenas – powiedział.
– Detektywie Alvera, moja klientka została zgwałcona. Mimo to wciąż nie przewieziono jej do szpitala ani nawet nie przeprowadzono badania lekarskiego. Nie zażądałam tego jedynie dlatego, że mojej klientce naprawdę bardzo zależy na tym, żeby odpowiedzieć na wszystkie pana pytania i pomóc panu w śledztwie. Szczerze mówiąc, zaczynam myśleć, że moja klientka nie jest dziś zdolna do ochrony swoich interesów. Widziałam na taśmie, jak brutalnie została potraktowana. Muszę stanąć w obronie praw Meredith, nawet jeśli ona sama sobie tego nie życzy.
Alvera i ja spojrzeliśmy na siebie ponad stołem. Następne słowa detektyw wypowiedział, patrząc mi prosto w oczy. – Ja również widziałem tę taśmę, pani mecenas. Wyglądało to tak, jakby przez większość czasu pani klientce sprawiało to przyjemność. Mówiła „nie”, ale jej ciało mówiło „tak”.
Jeśli Alvera myślał, że ugnę się pod jego stalowym spojrzeniem i zniewagami, to jeszcze mnie nie znał. Nawet w normalnych okolicznościach by to nie zadziałało; tej nocy byłam zaś zbyt odrętwiała, by połknąć tę pożal się Boże przynętę.
– Nie wiem, czy zdaje pan sobie sprawę, że obraził pan w tej chwili nie tylko moją klientkę, ale w ogóle wszystkie kobiety. Przesłuchanie uważam za zakończone. Spodziewam się policyjnej eskorty do szpitala.
Popatrzył na nią tymi swoimi ładniutkimi, znudzonymi oczętami. – Kobieta może powiedzieć „nie”, „przestań”, ale jeśli w tym samym czasie bawi się wackiem faceta, proszę go nie winić za to, że nie wie, jak to odczytać.
Uśmiechnęłam się, potrząsając głową.
– Uważa to pani za śmieszne, panno NicEssus? Taśma może i jest dowodem w sprawie gwałtu, ale i pokazuje, jak zmieniła pani Alistaira Nortona w krwawy befsztyk.
– Jeszcze raz powtarzam, że nie zabiłam Alistaira Nortona. Co do gwałtu, albo próbuje pan wyprowadzić mnie z równowagi, albo jest pan po prostu męską szowinistyczną świnią. Jeśli to pierwsze, to traci pan czas. Jeśli to drugie, to ja tracę czas.
– Przykro mi, że odpowiadanie na pytania dotyczące człowieka, który z pani winy wykrwawił się na śmierć w łóżku we własnym domu, uważa pani za stratę czasu.
– Co to za człowiek, który ma dom, o którym nic nie wie jego żona? – spytałam.
– Oszukiwał żonę, więc zasłużył na śmierć, czy tak? Wiem, że wy, sidhe, macie specyficzne poglądy na temat małżeństwa i monogamii, ale egzekucja wydaje mi się grubą przesadą.
– Moja klientka wielokrotnie już wyjaśniała, że nie sporządziła zaklęcia, które rozbiło lustra.
– Ale przeżyła, pani mecenas. Jeśli to nie ona jest autorką tego zaklęcia, skąd wiedziała, że należy się ukryć?
– Mówiłam już, że rozpoznałam zaklęcie.
– Dlaczego w takim razie nie rozpoznał go Norton? Cieszył się reputacją doświadczonego czarodzieja. Tak jak pani powinien je dostrzec.
– Jak już wspominałam, Łzy Branwyna działają o wiele silniej na ludzi niż na sidhe. Nie poświęcał tak dużo uwagi otoczeniu jak ja.
– Skąd się tam wzięły pająki?
– Nie mam pojęcia. – Nie powiedziałam im, że to Jeremy sprowadził pająki, ponieważ mogliby wtedy oskarżyć go również o zbicie luster albo posądzić nas o działanie w zmowie.
Potrząsnął głową. – Proszę się przyznać. Proszę powiedzieć, że działała pani w samoobronie.
– Jestem tu tylko dlatego, że chcę, żebyście wy, policjanci, zrozumieli, jak niebezpieczny może być ten olejek. Jeśli jest gdzieś więcej buteleczek Łez Branwyna, musicie je znaleźć i zniszczyć.
– Zaklęcia pożądania nie działają, panno NicEssus. Podobnie jak afrodyzjaki. Magiczny eliksir, który powoduje, że kobieta zaczyna pożądać mężczyzny, którego nie chce, to bujda na resorach. Czegoś takiego po prostu nie ma.
– Będzie pan marzył, żeby tak było, jeśli ten olejek stanie się ogólnie dostępny. Norton mógł mieć jedyną istniejącą buteleczkę, równie dobrze jednak może być ich więcej. Proszę przyjrzeć się jego kompanom.
Przewrócił kilka kartek w notatniku, który od dłuższego czasu leżał nie tknięty na stole. – Liam, Donald i Brendan, same imiona, bez nazwisk. Dwóch z nich ma spiczaste uszy, wszyscy mają długie włosy. Nie wydaje mi się, żebyśmy mieli problemy z odnalezieniem ich. Oczywiście, w tej chwili mają mniejsze znaczenie, ponieważ nie są podejrzani o morderstwo.
Eileen wstała. – Chodźmy, Meredith, to naprawdę nie ma sensu. – Spojrzała na nas, jakbyśmy byli krnąbrnymi pierwszakami i nie ośmielili się z nią kłócić. Starałam się, ale oni nie zamierzali uwierzyć we Łzy Branwyna. Podniosłam się.
Alvera również wstał. – Siadaj, Meredith – powiedział.
– Odkąd to jesteśmy po imieniu? – spytałam. – Nawet nie znam twojego.
– Raimundo. A teraz siadaj.
– Jeśli… – zaczęłam – jeśli powołam się na swój immunitet dyplomatyczny, wyjdę stąd niezależnie od tego, kto z nas ma rację. – Spojrzałam na niego i dzięki ochronie Jeremy’ego udało mi się odszukać jego spojrzenie. Nawet bardzo skoncentrowana ledwie widziałam jego usta.