Patrzył na mnie przez dłuższy czas, aż w końcu zapytał: – Co cię przed tym powstrzymuje, księżniczko?
– To, że nie wierzysz w olejek.
Uśmiechnął się. – Ależ wierzę.
Potrząsnęłam głową. – Nie żartuj. Kłamstwem nie przytrzymasz mnie w tym pokoju. – Blefowałam, ale miałam nadzieję, że się nie spostrzeże.
– Co więc proponujesz? – spytał.
Miałam pewien pomysł. Musiałam udowodnić policji, że ze Łzami Branwyna naprawdę nie ma żartów. Wspomnienie seksu z sidhe prześladować będzie człowieka do końca życia. Ledwie posmakowanie go nie powinno mu jednak zaszkodzić. Jedyną tego konsekwencją mogło być trochę marzeń albo dodatkowe podniecenie w łóżku, nic poza tym. Magia nie powinna być wtedy niebezpieczna. Jeśli wszyscy próbowaliby tylko troszkę, nikomu nie stałoby się nic złego.
– A jeśli mogę ci udowodnić, że zaklęcie w olejku działa?
Skrzyżował ramiona na piersi i udało mu się przez chwilę wyglądać jeszcze bardziej cynicznie, mimo że wydawało mi się to niemożliwe. – Słucham.
– Jesteś święcie przekonany, że żadne zaklęcie nie może sprawić, że nagle zaczniesz pożądać kogoś nieznajomego, tak?
Skinął głową. – Zgadza się.
– Czy mogę cię dotknąć, detektywie?
Uśmiechnął się, jego spojrzenie spoczęło na przedzie mojej sukienki. Miałam nadzieję, że z rozmysłem chciał mnie obrazić, w innym wypadku oznaczałoby to bowiem, że nie był zbyt bystry, a ja chciałam mieć pewność, że jest dobry w tym, co robi. Zważywszy na fakt, że sprawa była politycznie śliska, Alvera albo był najlepszym detektywem, jakiego mieli, albo najgorszym. Albo mieli nadzieję, że superdetektyw rozwiąże tę zagadkę, albo zawczasu woleli przydzielić tę sprawę jakiemuś kozłowi ofiarnemu, na wypadek gdyby gówno wpadło w wentylator. Miałam nadzieję, że Alvera był jednak tym pierwszym, choć zaczynałam mieć wątpliwości. Ponieważ kilka razy mijałam się z prawdą, może nie powinnam chcieć, żeby był zbyt dobrym gliną. Ale nie kłamałam wtedy, gdy myślał, że kłamałam. Naprawdę.
– Chwilę temu przeszliśmy na ty. Teraz chcesz mnie dotykać. Chyba lepiej będzie, jak znowu zaczniemy do siebie mówić na pan i pani.
– To się nazywa trzymać kogoś na dystans, detektywie Alvera – powiedziałam.
– Podczas gdy ty chciałabyś, żeby nasze stosunki były bliskie i osobiste, prawda?
Usłyszałam, jak Eileen Galan nabiera powietrza, żeby coś powiedzieć, i powstrzymałam ją, unosząc rękę. – W porządku, Eileen, niemożliwe, żeby był tak głupi i wciąż był detektywem, więc po prostu cały czas chce mnie wyprowadzić z równowagi. Nie wiem, na co liczy.
Rozbawienie zniknęło z jego oczu, zostawiając je zimne i ciemne, nieczytelne jak kamień. – Na odrobinę prawdy.
– Przez kilka godzin zachowywałeś się przyzwoicie. Nagle, przez ostatnie trzydzieści minut, udało ci się obrazić mnie kilka razy i bez przerwy gapisz się na moje piersi. Skąd ta zmiana?
Patrzył swoimi zimnymi oczami w moją twarz przez jedno lub dwa uderzenia serca. – Bycie rzeczowym i profesjonalnym gówno mi dało.
– W raporcie wstępnym figurowałam jako ofiara gwałtu, czy w to wierzysz, czy nie. Twoje zachowanie przez ostatnie pół godziny mogło ustawić cię po złej stronie barykady.
Jego oczy przeniosły się na chwilę na moją wciąż milczącą prawniczkę, po czym wróciły do mnie. – Widywałem ofiary gwałtów, księżniczko. Zabierałem je do szpitala, trzymałem za rękę, gdy płakały. Jedna z nich miała zaledwie dwanaście lat. Była tak przerażona, że nie mogła mówić. Dziewięć dni, dziewięć długich dni pracy z terapeutą, zajęło mi nakłonienie jej do podania nazwisk napastników. Nie wyglądasz na ofiarę gwałtu.
Potrząsnęłam głową. – Ty zadufany w sobie… człowieku. – Ostatnie słowo zabrzmiało jak najgorsze z wyzwisk. – Byłeś kiedykolwiek zgwałcony, Raimundo?
Zamrugał, ale jego oczy pozostały bez wyrazu. – Nie.
– Więc jak śmiesz mówić mi, jak według ciebie powinnam się zachowywać, czuć się, czy co tam jeszcze, kurwa, wymyślisz. Faktycznie, nie jestem załamana. Częściowo z powodu działania tego cholernego olejku, ale częściowo dlatego, że jak na gwałt, to nie było jeszcze tak źle. Eileen powiedziała, że zostałam brutalnie potraktowana. Cóż, jest prawnikiem. Mogę wybaczyć jej te słowa, bo nie zdawała sobie sprawy z tego, co mówi. Nigdy nie widziała, do czego zdolny jest mężczyzna, gdy naprawdę chce zranić kobietę. Ja widziałam, detektywie, i wiem, że to, co się wydarzyło tej nocy, nie było brutalne. Jednak to, że nie wykrwawiłam się na śmierć, a moja twarz nie jest napuchięta i posiniaczona, nie znaczy wcale, że to nie był gwałt.
Coś przebiegło przed jego oczami, coś, czego nie mogłam odczytać, po czym jego oczy znów stały się bez wyrazu. – To nie był twój pierwszy raz, prawda? – Jego głos był cichy, łagodny.
Wlepiłam wzrok w podłogę, obawiając się spojrzenia jego oczu. – Nie mój, detektywie, nie mój.
– Chodzi o przyjaciółkę? – spytał tym samym tonem.
Spojrzałam na niego i nagle ten pełen współczucia wyraz twarzy o mało nie sprawił, że zaczęłam się zwierzać. O mało. Pamiętałam twarz Keelin, która była krwawą miazgą, jeden z jej oczodołów tak zmiażdżony, że oko zwisało na policzku. Gdyby miała nos, z pewnością byłby złamany, ale jej matka była skrzatem, a skrzaty nie miały ludzkich nosów. Trzy z jej rąk umieszczone były pod niewygodnym kątem jak złamane odnóża pająka. Żaden uzdrawiacz sidhe nie chciał jej pomóc, ponieważ była zbyt bliska śmierci. Poza tym żaden z nich nie chciał ryzykować życia dla mieszańca goblina ze skrzatem. Mój ojciec zawiózł ją więc do ludzkiego szpitala i zgłosił napad władzom. Ojciec był Księciem Płomienia i Ciała i nawet jego siostra królowa bała się go, więc nie został ukarany za to, że poprosił ludzi o pomoc. Sprawa została podana do publicznej wiadomości. Mogłam o niej mówić bez obawy, że zostanę ukarana. Dobrze wiedzieć, że było coś, o czym mogłam powiedzieć dziś całą prawdę.
– Opowiedz mi o tym – powiedział, a jego głos stał się jeszcze łagodniejszy.
– Kiedy miałyśmy obie po siedemnaście lat, moja najlepsza przyjaciółka Keelin Nic Brown została zgwałcona. – Mój głos był beznamiętny, tak jak oczy Alvery jeszcze do niedawna. – Połamali kości wokół jednego z jej oczodołów, tak że oko po prostu leżało na jej twarzy, wisząc na nerwach. – Zrobiłam głęboki wdech i odrzuciłam wspomnienia. – Widziałam pobitych, ale nie tak, nigdy aż tak. Usiłowali zatłuc ją na śmierć i prawie im się to udało. – W końcu się opanowałam. Udało mi się nie rozpłakać. Byłam zadowolona. Nie cierpię płakać. Zawsze potem czuję się wyczerpana.
– Przykro mi – powiedział.
– Jeżeli z mojego powodu, to niepotrzebnie. Widok ran Keelin uodpornił mnie na przemoc. Jeśli coś nie było tak złe, jak w przypadku Keelin, to znaczy, że nie było jeszcze najgorsze. Dzięki temu w trudnych sytuacjach nie popadam w histerię.
– Jak dzisiaj – powiedział takim samym głosem, jakim pewnie zwykło się przemawiać do samobójców stojących na skraju dachu.
Skinęłam głową. – Tak, jak dzisiaj, chociaż przyznaję, że to, co przytrafiło się Alistairowi Nortonowi, było jedną z gorszych rzeczy, jakie widziałam w życiu, a widziałam wiele. Nie zabiłam go. Nie twierdzę, że nie zabiłabym go, gdyby dokończył mnie gwałcić. Kiedy doszłabym do siebie po zaklęciu pożądania, pewnie zaczęłabym go ścigać. Ale ktoś załatwił to za mnie.
– Kto? – spytał.
– Chciałabym wiedzieć, detektywie – wyszeptałam. – Naprawdę chciałabym wiedzieć.