Выбрать главу

– Czy Donald i Liam byli obrzezani? – spytałam.

– Dlaczego pani o to pyta? – spytała szybko, znów się rumieniąc.

– Dlatego, że prawdziwe istoty magiczne powinny mieć setki lat, a poza tym nigdy nie słyszałam o istocie magicznej, która byłaby Żydem.

Nasze oczy spotkały się. – Och – powiedziała, po czym zastanowiła się. – Liam był obrzezany. Donald nie.

– Jak wyglądał Donald?

– Wysoki, umięśniony jak ciężarowiec, blond włosy do pasa.

– Czy był ładny? – spytałam.

Nad tym pytaniem również chwilę się zastanawiała. – Ładny nie, co najwyżej przystojny.

– Jakiego koloru miał oczy?

– Nie pamiętam.

Jeśliby to był jeden z tych kolorów oczu, jakie mają sidhe, musiałaby to zapamiętać. Jeśli nie liczyć spiczastych uszu, to mógłby być każdy z dziesiątków mężczyzn z Dworu Seelie. Na Dworze Unseelie było tylko trzech blondynów, a żaden z moich trzech wujków nie podnosił ciężarów. Musieliby bardzo uważać, żeby nie podrzeć rękawic chirurgicznych, które stale nosili. A nosili, by nikogo nie zabić. Ich dłonie bowiem przy każdym dotyku wydzielały truciznę. Urodzili się przeklęci.

– Czy poznałaby pani tego Donalda?

– Tak.

– Czy ci mężczyźni mieli ze sobą coś wspólnego? – spytał Jeremy.

– Wszyscy mieli długie włosy, do ramion lub nawet jeszcze dłuższe.

Długie włosy, niewykluczone, że implantowane chrząstki w uszach, celtyckie imiona – odniosłam wrażenie, że mogą to być ludzie udający sidhe. Nigdy nie słyszałam o seksualnym kulcie wśród ludzi udających sidhe, ale nigdy nie powinno się lekceważyć ludzkiej zdolności do psucia ideału.

– Dobrze, panno Phelps – powiedział Jeremy. – A co jeśli chodzi o tatuaże, znaki na ich ciałach, biżuterię?

– Nic z tych rzeczy.

– Czy spotykała się pani z nimi tylko w nocy?

– Nie, czasami wieczorami.

– Nie była to jakaś szczególna pora roku, na przykład blisko wakacji? – spytał Jeremy.

Zmarszczyła brwi.

– Spotykałam się z nimi trochę dłużej niż przez dwa miesiące. To nie były ani wakacje, ani jakaś szczególna pora roku.

– Czy uprawiała pani seks z nim lub z innymi określoną ilość razy w tygodniu?

Musiała się chwilę zastanowić, ale w końcu pokręciła głową.

– Z tym było różnie.

– Czy recytowali coś lub śpiewali? – spytał Jeremy.

– Nie – odparła.

Jak dla mnie, nie wyglądało to na żaden rytuał.

– Dlaczego użyła pani słowa „rytuał”, panno Phelps? Dlaczego nie użyła pani terminu „zaklęcie”?

– Nie wiem.

– Ależ wie pani – powiedziałam. – Ma pani magiczne zdolności. Nie sądzę, żeby użyła pani słowa rytuał bez powodu. Proszę się zastanowić. Dlaczego właśnie to słowo?

Zamyśliła się, wpatrzyła w przestrzeń niewidzącym spojrzeniem, a pomiędzy jej brwiami pojawiły się cienkie zmarszczki. Zamrugała i popatrzyła na mnie. – Pewnej nocy słyszałam, jak rozmawia przez telefon. – Opuściła głowę, po czym ją podniosła, znów patrząc wyzywająco, i domyśliłam się, że nie podoba jej się to, co musi powiedzieć. – Przywiązał mnie do łóżka, ale zostawił drzwi uchylone. Słyszałam tę rozmowę. Powiedział: „Rytuał pójdzie dobrze tej nocy”, potem jego głos stał się tak cichy, że nie mogłam go dosłyszeć, i w końcu: „Niedoświadczone poddają się łatwo”. – Popatrzyła na mnie. – Nie byłam dziewicą, kiedy go poznałam. Byłam… doświadczona. Zanim go poznałam, uważałam się za dobrą w łóżku.

– Co sprawiło, że przestała się pani za taką uważać? – spytałam.

– Powiedział mi, że nie jestem wystarczająco dobra, żeby go zaspokoić, że musi się nade mną znęcać, inaczej byłby znudzony. – Starała się pozostać wyzywająca i przegrała. W jej spojrzeniu pojawił się ból.

– Czy kochała go pani? – Starałam się zadać to pytanie możliwie jak najłagodniej.

– Co za różnica?

Frances wzięła ją za rękę.

– W porządku, Naomi. To może nam pomóc.

– Nie rozumiem, co to ma za znaczenie – powiedziała Naomi.

– Jeśli go pani kocha, będzie trudniej wyzwolić panią spod jego wpływu, to wszystko -powiedziałam.

Nie zwróciła uwagi, że zmieniłam „kochała” na „kocha”. Po prostu odpowiedziała na pytanie. – Myślę, że go kochałam.

– A czy nadal go pani kocha? – Nienawidziłam siebie za to pytanie, ale musieliśmy wiedzieć.

Chwyciła rękę Frances w obie swoje, zaciskając je do białości. Łzy zaczęły płynąć po jej twarzy. – Nie kocham go, ale… – musiała zrobić kilka małych wdechów, zanim była w stanie dokończyć -…ale gdybym go zobaczyła i zaproponowałby mi seks, nie potrafiłabym odmówić. Mimo że jest okropny i zranił mnie, seks z nim jest wciąż lepszy niż cokolwiek, co czułam wcześniej. Potrafiłabym odmówić przez telefon, ale jeślibym go zobaczyła, uległabym mu… to znaczy, walczyłabym, jeśliby mnie bił, ale jeśliby to było w czasie uprawiania seksu… to wszystko jest takie pogmatwane…

Frances podniosła się i stanęła za krzesłem Naomi. Szal zsunął się, gdy objęła ją od tyłu. Pocałowała ją w czubek głowy, jakby Naomi była dzieckiem.

– Czy udało się pani przed nim ukryć? – spytałam. Naomi skinęła głową. – Mnie tak, ale Frances… Znajduje ją niezależnie od tego, gdzie jest.

– Podąża za zaklęciem – powiedziałam.

Obie kobiety skinęły głowami, jakby same też doszły do takiego wniosku.

– Ale mnie udało się ukryć – kontynuowała Naomi. – Zmieniłam mieszkanie.

– Dziwi mnie, że pani nie znalazł – powiedziałam.

– Budynek ma ochronę – odparła.

Otworzyłam szeroko oczy ze zdziwienia. Żeby należycie ochraniać budynek, nie pojedyncze mieszkanie, ale cały budynek, należałoby umieścić ochraniające zaklęcie w fundamentach. Ochrona powinna być dodana do cementu i przykuta stalowymi dźwigarami. To wymagało sabatu czarownic, może nawet kilku sabatów. Samemu nie można było tego uczynić. To nie był tani proces. Tylko najdroższe budynki mogły sobie na to pozwolić.

– Z czego pani żyje, panno Phelps? – spytał Jeremy. Zapewne, podobnie jak ja, nie spodziewał się, że te dwie kobiety będzie stać na nasze usługi. Mieliśmy jednak wystarczająco dużo pieniędzy, by od czasu do czasu odwalić jakąś robótkę za darmo. Nie mieliśmy tego w zwyczaju, ale są sprawy, którymi nie zajmujesz się dla pieniędzy, ale dlatego, że po prostu nie możesz powiedzieć „nie”. Oboje uważaliśmy, że ta sprawa właśnie do takich należy.

– Mam fundusz powierniczy, z którego mogę korzystać od zeszłego roku. Proszę mi wierzyć, panie Grey, stać mnie na wasze usługi.

– Dobrze wiedzieć, panno Phelps, ale mówiąc szczerze, nie o to mi chodziło. Proszę tego nie rozgłaszać, ale jeśli ktoś jest w naprawdę dużym niebezpieczeństwie, nie odmawiamy mu tylko dlatego, że nie ma nam z czego zapłacić.

Poczerwieniała. – Nie to miałam na myśli… Przepraszam. – Zagryzła wargi.

– Naomi nie chciała państwa obrazić – powiedziała Frances. – Całe życie była bogata i mnóstwo ludzi usiłowało ją wykorzystać.

– Nie ma sprawy – powiedział Jeremy. Wiedziałam, że poczuł się trochę dotknięty. Był jednak profesjonalistą i tego nie okazał. Nie możesz obrażać się na klienta, jeśli masz zamiar podjąć się prowadzenia jego sprawy. No chyba że zrobi coś naprawdę okropnego.

– Czy kiedykolwiek próbował dobrać się do pani pieniędzy? – spytała Teresa.

Naomi spojrzała na nią, a na jej twarzy pojawiło się zdziwienie. – Nie, nigdy – zaprzeczyła.

– A czy wiedział, że jest pani bogata? – spytałam.

– Tak, wiedział, ale nigdy nie pozwalał mi za cokolwiek płacić. Twierdził, że jeśli o to chodzi, jest człowiekiem starej daty. W ogóle nie przywiązywał wagi do pieniędzy. To była jedna z rzeczy, za które od razu go polubiłam.