Выбрать главу

Ludzie nie potrafią powstrzymać ciekawości, ale człowiek-kochanek nie byłby też w stanie usiedzieć w miejscu, gdyby widział, że ktoś inny zabawia się moimi piersiami. Roane nie był zazdrosny. Wiedział, że to nic dla mnie nie znaczy, więc nic nie znaczyło dla niego.

Jedyną kobietą w pokoju poza mną była detektyw Lucinda – dla przyjaciół Lucy – Tate. Pracowaliśmy razem nad kilkoma sprawami, w których sprawcy nie byli ludźmi, a ich ofiary popadały w szaleństwo, ginęły albo padały ofiarami zaklęć. Wszyscy członkowie zespołu Jeremy’ego otrzymali specjalne zezwolenia na wykonywanie tego rodzaju działalności. Posiadaliśmy magiczne zdolności, które czyniły nas idealnymi do tej roboty, więc władze przymknęły oko na to, że nie spełnialiśmy wszystkich warunków formalnych i po prostu skierowały nas do pracy. Coś w rodzaju stanu wyższej konieczności. To właśnie dzięki temu zezwoleniu udało mi się zostać detektywem, ledwo zdążyłam wysiąść z autobusu, bez tych wszystkich godzin szkolenia, które trzeba zwykle przejść, żeby zdobyć licencję w Kalifornii.

Detektyw Tate opierała się o ścianę i kręciła głową.

– Jezu, Klein, nic dziwnego, że oskarżają cię o napastowanie seksualne.

Maury zamrugał nieprzytomnie, jakby był gdzieś daleko stąd. Tak zwykle ludzie reagowali na zaklęcie – jakby po prostu się obudzili, a sen się jeszcze nie skończył. Nie można było odmówić Maury’emu zdolności koncentracji. W końcu odwrócił się do detektyw, trzymając ręce wciąż w moim staniku.

– Nie wiem, o co pani chodzi.

Popatrzyłam na nią ponad głową klęczącego Maury’ego. – On naprawdę nie wie – powiedziałam.

Uśmiechnęła się do mnie. – Przepraszam za to miętoszenie, Merry. Gdyby nie to, że jest najlepszy w tej branży, nikt by go nie zniósł,

– Nie używamy zbyt często ukrytych mikrofonów i kamer – włączył się Jeremy – ale gdy już to robimy, chcę mieć najlepszych specjalistów.

Tate spojrzała na niego. – Mój wydział oczywiście nie mógłby sobie na niego pozwolić.

– W przeszłości zdarzało mi się pracować za darmo dla policji – powiedział Maury, nie odrywając wzroku od moich piersi.

– Doceniamy ten fakt, panie Klein. – Wyraz jej twarzy niezupełnie pasował do słów – psotne ogniki w oczach i cyniczna mina. Cynizm był nieodłącznym atrybutem tego zawodu. Psotne ogniki były jednak właściwe samej Lucy Tate. Zawsze sprawiała wrażenie, jakby kpiła sobie łagodnie ze wszystkiego. Byłam prawie pewna, że to mechanizm obronny, który pozwalał jej coś ukrywać, nie wiedziałam jednak, co takiego mogło to być. Niby nie mój interes, ale przyznaję się do pewnej ilości bardzo nieczarodziejskiej ciekawości odnośnie do pani detektyw Lucy Tate. Doskonałość jej kamuflażu polegała na tym, że nie dostrzegało się go w ogóle za tą lekko rozbawioną maską, co sprawiało, że tym bardziej chciałam go przejrzeć. Widziałam ból Roane’a i dlatego zostawiłam go w spokoju. Ale nie dostrzegałam niczego w Lucy – ba, nawet Teresa nic nie dostrzegała – co oznaczało, że detektyw Tate miała naprawdę dużą moc. W jej dzieciństwie musiało wydarzyć się coś, co ukryło jej zdolności tak głęboko, że mogła nawet nie wiedzieć, że je w ogóle posiada. Żadne z nas nie chciało jej tego ujawniać. Detektyw Tate zdawała się wieść udane życie. Wyglądała na szczęśliwą. Jeśli otworzylibyśmy jakąś dawno zagojoną ranę, wszystko mogłoby się zmienić. Mogłaby już nigdy nie podnieść się po tym ciosie. Więc zostawiliśmy ją w spokoju, choć dużo nas to kosztowało.

Maury odchylił się do tyłu, a przynajmniej zabrał ręce. – Myślę, że tutaj będzie dobrze. Położę tu kawałek taśmy dla pewności, że się nie ześlizgnie, i gotowe. – Chris podał mu kilka kawałków taśmy, jakby tylko na to czekał. Maury wziął je bez słowa. – Widzieliście, co musiałem zrobić, żeby umieścić tam mikrofon. Ten facet musiałby zrobić to samo, żeby go znaleźć. – Trzymałam stanik wywinięty, tak żeby mógł przykleić mikrofon obiema rękami. To była najprzyjemniejsza rzecz, jaką robił w ciągu ostatnich czterdziestu pięciu minut.

Wstał i cofnął się o krok.

– Włóż biustonosz tak, jak go zwykle nosisz.

Popatrzyłam na niego z dezaprobatą.

– Właśnie tak go zwykle noszę.

Poruszył nieznacznie dłońmi na poziomie moich piersi. – To znaczy, napnij miseczkę tak, żeby pasowała do drugiej.

– Napnij – powiedziałam, ale uśmiechnęłam się, ponieważ w końcu zrozumiałam, o co mu chodzi. Westchnął i zrobił krok do przodu. – Pokażę ci.

Odtrąciłam jego dłoń. – Nie potrzebuję pomocy. – Wygięłam się i potrząsnęłam prawą piersią, tak że znalazła się w miseczce biustonosza. W tym biustonoszu moje i tak ładne piersi wyglądały wręcz nieprzyzwoicie. Kiedy przebiegłam dłonią po tym miejscu, w którym powinnam czuć mikrofon, wyczułam jedynie materiał.

– Idealnie – powiedział Maury. – Jeśli nie zdejmiesz biustonosza, nigdy się nie domyśli. – Przechylił głowę na jedną stronę, zupełnie jakby o czymś właśnie pomyślał. – Jeśli jednak będziesz musiała go zdjąć, zostaw go w promieniu pięciu stóp. Im bliżej, tym lepiej. Jeśli dałbym czulszy mikrofon, łapalibyśmy bicie twojego serca i szelest ubrania. Mógłbym to przefiltrować, ale zajęłoby to trochę czasu. Zakładam, że chcecie to słyszeć „na żywo”, na wypadek gdyby facet chciał się wymknąć.

– Tak – powiedział Jeremy – miło byłoby wiedzieć, że Merry potrzebuje pomocy. – Sarkazm był zbyt łagodny, by Maury mógł go wyczuć.

– Moglibyśmy przykleić mikrofon do elastycznej góry pończochy, ale nie mogę obiecać, że pończocha się nie zsunie i nie uczyni mikrofonu widocznym. Jeśli zdejmiesz biustonosz, będziesz mogła go tak położyć, żeby mikrofonu nie było widać.

– Nie planuję zdejmowania biustonosza.

Maury wzruszył ramionami. – Staram się tylko wziąć pod uwagę każdą możliwość.

– Doceniam ten fakt – powiedziałam.

Maury skinął głową. Chris podnosił części, które były porozrzucane po podłodze.

Roane zeskoczył z biurka, zabierając z niego moją złożoną sukienkę. Podał mi ją. Kupiłam tę czarną sukienkę, bo łatwiej ukryć coś w czarnym niż w jaśniejszych kolorach. Nigdy nie chodziłam w czerni, mimo że do twarzy mi było w tym kolorze. To był ulubiony kolor Dworu Unseelie, ponieważ był to ulubiony kolor ich królowej.

Roane trzymając sukienkę za ramiączka, pozwolił, by materiał spłynął mu z rąk, po czym zaczął bardzo wolno, bardzo ostrożnie zwijać ją w swoich rękach, cały czas patrząc mi przy tym w oczy. Kiedy sukienka stała się zwitkiem materiału, uklęknął przede mną, trzymając ją tak, że mogłam wejść do środka.

Położyłam ręce na jego ramionach. Roane pozwalał sukience wyślizgiwać się z jego dłoni, podnosząc ręce w tym samym tempie, w jakim sukienka opadała wokół mnie niczym kurtyna teatralna. Kiedy wyciągnął ramiona tak wysoko, jak tylko mógł, klęcząc, sukienka była już na mojej talii. Wstał, ręce położył delikatnie na moich biodrach. Zbliżył się na odległość pocałunku. Jego oczy były dokładnie na tym samym poziomie co moje. Z nikim przed nim nie miałam takiego kontaktu wzrokowego. Nigdy przedtem nie byłam z nikim tak niskim jak ja. To czyniło pozycję misjonarską niewiarygodnie intymną.