Выбрать главу

Nie mogłam się nie zgodzić.

– Dziękuję – odparłam. Kiedy zaczęła je opatrywać, odwróciłam się do mężczyzn. – Niech ktoś, proszę, wyjaśni mi, o czym on mówi.

– Z przyjemnością – powiedział Kurag. – Jeśli mam cię bronić przed twoimi wrogami i kochać twoich przyjaciół, musimy dzielić nie tylko nienawiść, ale i miłość. Podzielimy się ciałem tak jak krwią.

– Masz na myśli seks? – spytał Galen.

Kurag skinął głową. – Tak, seks.

– Nie – powiedziałam.

– Zdecydowanie nie – dodał Galen.

– Nie ma ciała, nie ma przymierza – zdecydował Kurag.

– Dla sidhe – włączył się do rozmowy Doyle – twoje śluby małżeńskie są święte. Meredith nie może pomagać ci zdradzać twojej żony, tak jak nie mogłaby zdradzać swojego męża. Prawo ciała obowiązuje tylko wtedy, kiedy obie strony są stanu wolnego.

Kurag nachmurzył się. – Nie skłamałbyś mi prosto w twarz. Cholera. – Spojrzał na mnie. – Znów mi umykasz, Merry.

– Tylko dlatego, że znów uciekasz się do nieczystych sztuczek, żeby tylko dobrać się do moich majtek.

Przyszła służąca z miską czystej wody. Fflur oczyściła moje rany. Potem otworzyła butelkę antyseptyku i obmyła oba moje nadgarstki. Czerwonawa krew spłynęła do miski, unosząc się na powierzchni wody.

– Złożyłem ci kiedyś propozycję małżeństwa – przypomniał mi Kurag.

– Miałam szesnaście lat – powiedziałam. – Przestraszyłeś mnie na śmierć. – Fflur osuszała mi nadgarstki.

– Jestem dla ciebie zbyt męski, co?

– Obydwaj jesteście dla mnie zbyt męscy – przyznałam.

Jego dłoń powędrowała do boku, gdzie były drugie genitalia. Jeden ruch i pod spodniami coś się poruszyło.

– Ciało zostało wezwane – powiedział Kurag, wciąż głaszcząc się po boku. – Z przymierza nici, dopóki nie zostanie zaspokojone.

Spojrzałam na Doyle’a.

– Co on robi?

Doyle pokręcił głową.

– Nie jestem pewien.

Druga służąca przyniosła tacę ze środkami opatrunkowymi i trzymała ją, podczas gdy Fflur owijała czystym bandażem moje nadgarstki. Służąca odgrywała rolę pielęgniarki, podając to, czego Fflur akurat potrzebowała.

– Wiem, co robi Kurag – powiedział Mróz. – Wciąż próbuje uciec przed twoimi wrogami.

– Twoje szczęście, Zabójczy Mrozie, że Merry potrzebuje każdego silnego ramienia, które może służyć przy jej boku. Inaczej już byś nie żył – odparł Kurag.

– Czy uznasz więc przymierze i staniesz się jeszcze jednym silnym ramieniem przy jej boku? – spytał Mróz.

– Jeśli nie mogę uprawiać seksu z Merry, to nie. – Jego twarz nagle wydała się mi poważna, a nawet inteligentna. Po raz pierwszy zdałam sobie sprawę, że Kurag nie był taki głupi, na jakiego wyglądał, i wcale nie ulegał aż tak bardzo swoim popędom, jak udawał. Spojrzenie jego trojga oczu stało się przenikliwe i tak intensywne, tak inne od tego sprzed chwili, że cofnęłam się, jakby próbował mnie uderzyć. Bo pod tym poważnym spojrzeniem czaił się strach.

Co takiego działo się w Krainie Faerie, że Kurag, Król Goblinów, się bał?

– Jeśli nie uznasz przymierza – powiedział Mróz – wszyscy na dworze będą wiedzieć, że jesteś tchórzem bez honoru. Już nikt ci nigdy nie zaufa.

Kurag popatrzył na zgromadzonych. Niektórzy poszli z królową w tłumie pochlebców, ale wielu pozostało tutaj. Żeby patrzeć. Słuchać. Szpiegować?

Król goblinów rozejrzał się powoli po otaczającym nas tłumie, a potem popatrzył na mnie. – Wezwałem ciało. Podziel się ciałem z jednym z moich goblinów, a uznam to przymierze krwi.

Galen stanął obok mnie.

– Meredith jest księżniczką sidhe, drugą w kolejce do tronu. Księżniczka sidhe nie sypia z goblinami. – W jego głosie była siła. Uczucie. Złość.

Dotknęłam jego ramienia. – Spokojnie. Nic się nie stało.

Odwrócił się do mnie.

– A właśnie, że się stało. Jak on w ogóle śmie żądać od ciebie czegoś takiego?

Sidhe zgromadzone w komnacie zaczęły gniewnie szeptać. Mały tłumek goblinów, które przybyły na bankiet razem ze swoim królem, zbliżył się do niego.

Doyle podszedł do mnie.

– To się może źle skończyć – wyszeptał. Spojrzałam na niego. – Co mam robić?

– Bądź księżniczką i przyszłą królową – powiedział.

– Co ty jej każesz zrobić? – spytał Galen, patrząc gniewnie mi Doyle’a.

– To samo, co kazała jej zrobić królowa – odparł Doyle. Wpatrzył się we mnie. – Nie prosiłbym o to poświęcenie, gdyby cel nie był tego wart.

– Nie – powiedział Galen.

Doyle spojrzał na niego.

– Co bardziej cenisz: jej cnotę czy życie?

Galen spiorunował go wzrokiem, napinając ze złości wszystkie mięśnie. – Jej życie – powiedział w końcu, ale wypluł te słowa, jakby zjadł coś gorzkiego.

Gdybym miała gobliny za sprzymierzeńców, Cel musiałby się liczyć z tym, że jeśli mnie zabije, spotka go krwawa zemsta Kuraga i jego dworu. Zawahałby się. Potrzebowałam tego przymierza.

– Zgadzam się. Ciało jednego z goblinów w moim ciele – powiedziałam.

Kurag uśmiechnął się.

– Jego ciało w twoim słodkim ciele. Niech twoje i jego ciało będą jednym, a wszystkie gobliny będą twoimi sprzymierzeńcami.

– Kto to będzie? – spytałam.

Kurag zamyślił się. Oko na jego piersi rozszerzyło się, a dwa cienkie ramiona zaczęły gestykulować i pokazywać na kogoś. Kurag odwrócił się do swoich goblinów i skierował się tam, gdzie pokazywał jego brat bliźniak. Nie widziałam, przy kim w końcu się zatrzymał. Wrócił do mnie, a zza niego wyszedł mały goblin.

Miał tylko cztery stopy wzrostu, skórę bladą i błyszczącą jak masa perłowa. Potrafiłam na pierwszy rzut oka rozpoznać skórę sidhe. Jego włosy kręciły się, czarne i grube, ale były podcięte krótko na ramionach. Twarz miał dziwnie trójkątną, a oczy – duże i niebieskie z czarną źrenicą. Nie miał na sobie nic oprócz srebrnego paska materiału na biodrach, co u goblinów oznaczało, że jego ciało musiało być zdeformowane. Nie chowali deformacji, wręcz się nimi chwalili.

Szedł do mnie, wyglądając niczym lalka. Jeśli nawet jego ciało było zdeformowane, nie widziałam tego. Gdyby nie wzrost i oczy, mógłby być sidhe.

– To jest Kitto – powiedział Kurag. – Jego matka była damą sidhe zgwałconą w czasie ostatniej wojny goblinów. – To oznaczało, że Kitto miał prawie dwa tysiące lat. Zdecydowanie nie wyglądał na tyle.

– Witaj, Kitto – odezwałam się.

– Witaj, kśśśsiężżżniczko. – Było w jego słowach coś dziwnie syczącego, jakby miał problemy z formowaniem słów. Jego usta były pełne i różowe, ale te piękne usta ledwo się otwierały, kiedy mówił, jakby znajdowało się w nich coś, czego nie chciał mi pokazać.

– Zanim się zgodzisz – powiedział Kurag – bacznie mu się przyjrzyj.

Kitto odwrócił się i pokazał, dlaczego nosi pas. Całe jego plecy pokryte były łuskami, aż do małego, jędrnego i doskonale ukształtowanego tyłeczka. Te błyszczące łuski wyjaśniały, dlaczego jego oczy miały eliptyczne źrenice i dlaczego syczał.

– Wężowy goblin – stwierdziłam.

Kitto odwrócił się do mnie i skinął głową.

– Otwórz usta, Kitto. Chcę zobaczyć wszystko – powiedziałam.

Patrzył przez chwilę w ziemię, potem przewrócił oczami i otworzył szeroko usta, pokazując kły z trucizną. Jego język przypominał długą czerwoną wstążeczkę.

– Ussatyssfffakcjonowana? – spytał.

Skinęłam głową.

– Tak.

– Nie możesz tego zrobić – powiedział Rhys. Był tak cichy, ze nieomal zapomniałam o jego istnieniu.

– To mój wybór – odparłam.