Выбрать главу

– Może znał je lepiej niż inne? Współpracował z nią bliżej?

– Może? Ale nie wchodź na terytorium jajogłowych. Stój mocno na ziemi. Pamiętaj, jesteś taką sobie agentką.

Harper skinęła głową.

– A takim sobie motywem są pieniądze.

– Muszą – powiedział Reacher. – Zawsze albo miłość, albo pieniądze. A nie może być miłość, bo z miłości się szaleje, a ten facet nie jest szalony.

Samolot obrócił się i zatrzymał gwałtownie na końcu pasa. Stał tak przez krótką chwilę, po czym ruszył, przyspieszając, aż wreszcie ciężko wzniósł się w powietrze. Światła Waszyngtonu przemknęły za oknami i znikły w dole.

– Dlaczego zmienił odstęp? – spytała Harper, przekrzykując ryk silników.

Reacher wzruszył ramionami.

– Może dlatego, że tak mu się spodobało?

– Spodobało?

– Może zrobił to dla zabawy? Dla was nie ma nic bardziej destrukcyjnego niż wzór, który się zmienia.

– Zmieni się znowu?

Samolot zakołysał się, przechylił, wyrównał lot. Silniki przycichły. Osiągnęli prędkość przelotową.

– Już po wszystkim – powiedział Reacher. – Kobiety znalazły się pod strażą, a ty wkrótce dokonasz aresztowania.

– Taki jesteś pewien siebie? Reacher znów wzruszył ramionami.

– Bez sensu jest zaczynać, wierząc, że się nie uda. Ziewnął. Położył głowę między zagłówkiem fotela i plastikową szybą. Przymknął oczy.

– Obudź mnie, kiedy dotrzemy na miejsce – poprosił.

*

Ale obudził go stuk i jęk wysuwającego się podwozia, na wysokości tysiąca metrów i pięć kilometrów na wschód od lotniska La Guardia w Nowym Jorku. Zerknął na zegarek. Spał pięćdziesiąt minut. W ustach czuł smak zmęczenia.

– Chcesz zjeść kolację? – spytała go Harper. Zamrugał i jeszcze raz spojrzał na zegarek. Jodie wróci do domu za godzinę. Najwcześniej. Raczej za dwie. A może nawet trzy.

– Masz na myśli konkretne miejsce? – odpowiedział pytaniem.

– Prawie nie znam Nowego Jorku. Jestem dziewczyną z Aspen.

– A ja znam dobrą włoską restaurację.

– Wynajęli mi pokój w hotelu na rogu Park i Trzydziestej Szóstej. Przypuszczam, że ty zatrzymasz się u Jodie?

– Też tak przypuszczam.

– Czy ta restauracja jest blisko Park i Trzydziestej Szóstej? Reacher potrząsnął głową.

– Trzeba jechać taksówką. To duże miasto. Teraz to Harper potrząsnęła głową.

– Żadnych taksówek. Przyślą nam samochód. Kierowca czekał na nich przy wyjściu, ten sam, który woził ich przedtem. Samochód zaparkował wprost przed terminalem przylotów, w miejscu zakazu parkowania, za wycieraczkę włożył dużą kartę z symbolem Biura. Jechali w korku aż na Manhattan; trwała właśnie druga połowa godzin szczytu, ale facet prowadził, jakby w ogóle nie bał się glin i pod Mostro’s zajechali w zaledwie czterdzieści minut od lądowania. Zrobiło się ciemno i restauracja lśniła niczym piękna obietnica. Zajęte były cztery stoliki, z głośników sączył się Puccini. Właściciel dostrzegł Reachera, gdy jeszcze stali na chodniku, i natychmiast pospieszył do drzwi, uśmiechając się promiennie. Zaprowadził ich do stolika, osobiście przyniósł menu.

– Na niego naciskał Petrosjan? – spytała Harper. Reacher kiwnął głową w kierunku małego właściciela.

– I co powiesz? Zasłużył na to?

– Powinieneś zostawić sprawę gliniarzom.

– To samo powiedziała mi Jodie.

– Musi być mądrą kobietą.

W dużej sali było ciepło. Harper zdjęła marynarkę i obróciła się, by powiesić ją na poręczy fotela. Obróciła się przy tym także jej bluzka, napięła, a potem rozluźniła. Po raz pierwszy od czasu, kiedy się poznali, włożyła biustonosz. Zauważyła, na co patrzy, i zaczerwieniła się.

– Nie byłam pewna, kogo spotkamy – powiedziała. Skinął głową.

– Kogoś spotkamy. To, cholera, więcej niż pewne. Tak czy inaczej.

Powiedział te słowa w sposób, który kazał Harper przyjrzeć mu się dokładniej.

– Teraz naprawdę chcesz dorwać tego faceta.

– Tak. Teraz naprawdę chcę go dorwać.

– Za Amy Callan? Lubiłeś ją, prawda?

– Była w porządku. Alison Lamarr lubiłem bardziej, chociaż właściwie jej nie znałem. Ale tak naprawdę chcę dorwać tego faceta dla Rity Scimeki.

– Ona też cię lubi. To widać. Reacher jeszcze raz skinął głową.

– Coś was łączyło? Wzruszył ramionami.

– Łączyło to takie ogólne słowo.

– Miałeś z nią romans? Potrząsnął głową.

– Spotkałem ją po tym, jak została zgwałcona. Ponieważ została zgwałcona. Jej stan wykluczał cokolwiek, co choćby przypominałoby romans. Sądząc z tego, co widziałem, nadal wyklucza. Jestem trochę od niej starszy, pięć, może sześć lat. Zaprzyjaźniliśmy się, ale to był taki paternalistyczny układ, rozumiesz. Potrzebowała go chyba, ale jednocześnie nienawidziła. Jeśli dobrze pamiętam, musiałem się napracować jak cholera, by zmienić go w braterski. Umówiliśmy się parę razy, ale jak starszy braciszek z młodszą siostrzyczką. Była jak wracający do zdrowia ranny żołnierz.

– Tak to widziała?

– Dokładnie tak. Jak ktoś, komu odstrzelono nogę. Nie można wyprzeć tego ze świadomości, ale można nauczyć się z tym żyć.

– A teraz cofa się przez tego faceta? Reacher skinął głową.

– Na tym właśnie polega problem. Ukrywając się za tą sprawą z napastowaniem, facet rozdrapuje ledwie zagojoną ranę. Gdyby wystąpił otwarcie, byłoby w porządku. Moim zdaniem Rita zaakceptowałaby to jako odrębny problem. Tak jak beznogi facet radzi sobie, powiedzmy, z grypą. Ale to się pojawia jak upiór z przeszłości.

– I doprowadza cię do wściekłości.

– Czuję się odpowiedzialny za Ritę. Nadepnął jej na odcisk, a więc nadepnął na odcisk mnie.

– A ludzie nie powinni ci deptać po odciskach.

– Rzeczywiście, nie powinni.

– A jeśli nadepną?

– No to wpadli po szyję w gówno. Harper skinęła głową, powoli.

– Przekonałeś mnie.

Reacher nie skomentował jej słów.

– Zdaje się, że Petrosjana też udało ci się przekonać.

– Nigdy nie zbliżyłem się do Petrosjana. Nawet go nie widziałem.

– A wiesz, jesteś swego rodzaju arogantem. Prokurator, sędzia, ława przysięgłych i kat, wszystko w jednej osobie. Co z zasadami.

Uśmiechnął się.

– To są zasady. Jeśli ktoś nadepnie mi na odcisk, szybko się o tym dowiaduje.

Harper potrząsnęła głową.

– Aresztujemy tego faceta, pamiętaj. My go znajdziemy i my go aresztujemy. Załatwimy to jak należy. Zgodnie z moimi zasadami. W porządku?

Reacher skinął głową.

– Już wcześniej się na to zgodziłem, nie pamiętasz?

Podszedł kelner, stanął nad nimi z ołówkiem w dłoni. Zamówili, każde dwa dania, i w milczeniu czekali, aż im je podadzą. Potem zjedli, także w milczeniu. Niewiele tego było, ale doskonałe jak zwykle, a może nawet lepsze. I to na koszt zakładu.

Po kawie kierowca FBI zabrał Harper do jej hotelu w północnej części centrum, a Reacher przeszedł się do mieszkania Jodie. Był sam i cieszył się samotnością. Otworzył sobie drzwi, sam wsiadł do windy. Otworzył mieszkanie. Powietrze wewnątrz było nieruchome, mroczne, panowała cisza. Nikogo tu nie było. Włączył lampę, zasunął zasłony. Usiadł na sofie w dużym pokoju i czekał.

22

Tym razem będą jej pilnować. Wiesz to z pewnością. Tym razem będzie trudno. Uśmiechasz się do siebie i korygujesz dobór słów. W rzeczywistości tym razem będzie bardzo trudno. Bardzo, bardzo trudno. Ale to nie jest niemożliwe. Nie dla ciebie. Po prostu wyzwanie, nic więcej. Podstawienie strażników do równania podniesie sprawę na wyższy poziom, uczyni ją nieco bardziej interesującą. Na poziom umożliwiający ci rozwinięcie skrzydeł, wykazanie się prawdziwym talentem. Takim wyzwaniem można się rozkoszować. Takiemu wyzwaniu warto stawić czoło. I zwyciężyć.