Выбрать главу

Harper zrobiła się nagle przeraźliwie blada.

– Przecież ona praktycznie się przyznała! Właśnie wtedy, przed wyjazdem. Nie pamiętasz? Powiedziała „zabiłam siostrę”. Przez to, że zmarnowała dużo czasu. Ale w zasadzie powiedziała prawdę. To był chory żart.

Reacher skinął głową.

– Bo ona jest chora. Taka chora, że bardziej nie można. Zabiła cztery kobiety dla pieniędzy ojczyma. A ta historia z farbą? Zawsze była dziwaczna. Taka dziwaczna, że aż oszałamiająca. Ale też trudna. Potrafisz sobie wyobrazić te trudności? Po co ktoś używa takiej sztuczki?

– Żeby nas zmylić.

– I?

– Ją to bawiło – powiedziała powoli Harper. – Jest naprawdę chora.

– Taka chora, że bardziej nie można – powtórzył Reacher. – A także bardzo sprytna. Wyobrażasz sobie to planowanie? Musiała zacząć planować dwa lata temu. Jej ojczym zachorował mniej więcej wtedy, kiedy przyrodnia siostra wystąpiła z armii. To wówczas zaczęła sobie wszystko układać. Bardzo, bardzo skrupulatnie. Listę członków grupy wsparcia dostała od siostry. Wybrała te kobiety, które żyją bez wątpienia samotnie. Odwiedziła wszystkie, w tajemnicy, prawdopodobnie w weekendy, przenosząc się z miejsca na miejsce samolotem. Wszędzie wchodziła, jak chciała, bo jest kobietą z legitymacją FBI, zupełnie jak ty, kiedy weszłaś do domu Alison, a dziś bez problemu minęłaś gliniarza. Nie ma nikogo budzącego większe zaufanie niż kobieta z legitymacją FBI, prawda? Opowiedziała im pewnie jakąś historyjkę, jak to Biuro próbuje dopaść wreszcie armię, co dla nich musiało być bardzo przyjemne i satysfakcjonujące. Powiedziała, że rozpoczyna śledztwo zakrojone na naprawdę dużą skalę. Siedziała w pokojach dziennych ich własnych domów, pytała każdą po kolei, czy może ją zahipnotyzować, żeby zdobyć dodatkowe informacje, prawidłowo zarysować tło.

– Siostrę też? Jak to możliwe? Alison od razu zorientowałaby się, że musiała do niej przylecieć!

– Skłoniła Alison, żeby przyleciała do Quantico. Nie pamiętasz? Przecież Alison sama powiedziała nam, że przyleciała, by Julia mogła zahipnotyzować ją i w ten sposób poznać szczegóły. Nie pytała jednak o żadne szczegóły. W ogóle o nic nie pytała, tylko wydawała polecenia na przyszłość. Powiedziała jej, co ma zrobić, wszystkim mówiła, co mają zrobić. Lorraine Stanley jeszcze wtedy służyła, więc miała ukraść i przechować farbę. Inne miały odebrać przesyłki i przechować. Każdą uprzedziła, że kiedyś jeszcze ją odwiedzi, a do tego czasu, gdyby ktokolwiek spytał je o cokolwiek, mają zaprzeczać. Sama napisała im bzdurne historyjki o nieistniejących współlokatorkach i przypadkowych pomyłkach.

Harper skinęła głową. Patrzyła na drzwi łazienki.

– Potem poleciła Stanley rozpocząć wysyłki – powiedziała. – A później poleciała na Florydę. Zabiła Amy Callan. I Caroline Cooke. Wiedziała, że zabójstwo Cooke ustali wzór, a skoro jest wzór seryjnych zabójstw, sprawę dostanie Blake z Quantico. Była na miejscu, gotowa motać w śledztwie. Boże, przecież powinnam się zorientować! Nalegała, żeby przydzielili jej tę pracę. Nalegała, żeby przy niej zostać. Idealna sytuacja, nie uważasz? Kto opracowywał profile psychologiczne? Ona, oczywiście. Kto nalegał na motyw wojskowy? Ona. Kto powiedział, że szukamy żołnierza? Ona. Podała nawet ciebie jako przykład kogoś, kogo szukamy!

Reacher milczał. Harper nadal wpatrywała się w drzwi.

– To Alison była jej jedynym prawdziwym celem. I pewnie dlatego skróciła odstęp. Była cała nabuzowana, podniecona, nie mogła się doczekać.

– Zrobiliśmy dla niej rozpoznanie – dodał Reacher. – Pamiętasz, jak nas wypytywała? Skracała odstęp, nie miała czasu, więc wykorzystała naszą wizytę. Pamiętasz? Czy dom stoi samotnie? Czy drzwi są zamykane? Odwaliliśmy jej robotę.

Harper zamknęła oczy.

– W dniu śmierci Alison nie było jej na służbie. Niedziela. W Quantico cisza, spokój. Wtedy o tym nie pomyślałam. Wiedziała, że w niedzielę nikt niczego nie wymyśli. Bo nikogo nie będzie.

– Jest bardzo sprytna.

Harper skinęła głową. Otworzyła oczy.

– Przypuszczam, że tłumaczy to też brak dowodów. Wie, czego szukamy na miejscu przestępstwa.

– I jest kobietą – dodał Reacher. – Prowadzący śledztwo szukali mężczyzny, bo powiedziała im, że mają szukać mężczyzny. Tak samo z wypożyczonymi samochodami. Wiedziała, że nawet jeśli komuś przyjdzie do głowy je sprawdzić, dostanie kobiece nazwisko, które oczywiście zignoruje. Co też się stało.

– Jakie nazwisko? Do wypożyczenia samochodu potrzebny jest dowód tożsamości.

– Tak jak do kupienia biletu lotniczego. Jestem pewien, że ma szufladę pełną fałszywych dokumentów. Po kobietach, które Biuro posłało do więzienia. Dopasujecie je bez większych problemów, odpowiednie daty i miejsca. Niewinnie brzmiące nazwiska, niemające żadnego znaczenia.

Harper spojrzała na niego żałośnie.

– To ja przekazałam wiadomość, pamiętasz? „Nic wielkiego, jakaś kobieta podróżująca w interesach”.

Reacher skinął głową.

– Jest bardzo sprytna. Moim zdaniem nawet ubierała się jak ofiary, kiedy przyjeżdżała do ich domów. Obserwowała je i jeśli któraś z nich miała na sobie, powiedzmy, bawełnianą sukienkę, ona też wkładała bawełnianą sukienkę. Jak spodnie, to spodnie. Nawet teraz ma na sobie stary sweter. Jak Scimeca. Jeśli nawet pozostawiała włókna, to je ignorowaliście. Spytała nas przecież, jak wyglądała Alison. Nie miała czasu na obserwację, więc zwróciła się do nas, tak niewinnie i nie wprost. Czy ciągle taki z niej sportowy typ? Czy ciągle jest opalona? Nosi kowbojskie buty? Odpowiedzieliśmy, że właśnie tak, oczywiście, więc z pewnością pojechała do niej w dżinsach i ciężkich buciorach.

– Podrapała jej twarz, ponieważ jej nienawidziła. Reacher potrząsnął głową.

– Nie. Obawiam się, że to przeze mnie. Dziwił mnie brak oznak przemocy, ciągle do niego wracałem. Przy niej. Dlatego przy najbliższej okazji się o nie postarała. Powinienem trzymać gębę na kłódkę.

Harper milczała.

– Właśnie dlatego wiedziałem, że będzie tutaj – kontynuował Reacher. – Przez cały czas próbowała naśladować kogoś takiego jak ja, a przecież powiedziałem ci, że według mnie następna powinna być Scimeca. Wiedziałem, że prędzej czy później się u niej pojawi. Tylko okazała się odrobinę szybsza, niż sądziłem. A my odrobinę wolniejsi. Nie marnuje czasu, prawda?

Harper zerknęła na drzwi łazienki. Zadrżała, odwróciła wzrok.

– Jak domyśliłeś się, że to hipnoza? – spytała.

– Tak jak wszystkiego innego. Sądziłem, że wiem kto i dlaczego, ale jak… to zupełnie inna sprawa. Więc myślałem i myślałem. Właśnie dlatego tak bardzo chciałem wynieść się z Quantico. Potrzebowałem przestrzeni do myślenia. Zabrało mi to strasznie dużo czasu, ale w końcu uznałem, że to jedyna możliwość. Hipnoza wyjaśniała wszystko. Pasywność, posłuszeństwo, przyzwolenie. I to, że miejsca zbrodni wyglądały, jak wyglądały. Jakby sprawca nie tknął ofiary nawet paluszkiem. Bo nie tykał jej, nawet paluszkiem. Lamarr po prostu znów rzucała na nie urok. Mówiła im, co mają robić, krok po kroku. Ofiary wszystko robiły same. Same wypełniały wanny, same połykały języki. Jej pozostawało jedno: wyciągała języki, żeby lekarze sądowi się nie zorientowali.

– Ale… skąd wiedziałeś o językach? Reacher zawahał się na krótką chwilkę.

– Stąd, że cię pocałowałem – przyznał.

– Co?

Uśmiechnął się lekko.

– Twój wspaniały język, Harper, sprawił, że zacząłem myśleć. Wyniki badań Stavely’ego wskazywały na uduszenie. W grę wchodził w zasadzie tylko język. Ale uznałem, że nie ma sposobu, żeby zmusić kogoś do połknięcia języka. Jednak potem, kiedy uświadomiłem sobie, że to Lamarr, a ona jest hipnotyzerką, nagle wszystko stało się jasne.