Sir Roger powstał: wykąpany, ubrany w świeże, chociaż zwykłe szaty, z błyszczącym szafirowym pierścieniem na palcu, zmęczenie zdradzał tylko bezbarwnością głosu. Choć jego słowa były pełne werwy, brakowało w nich ducha. Spojrzałem w stronę namiotu, gdzie odpoczywała lady Katarzyna i dzieci, ale kryła go ciemność.
— Raz jeszcze — powiedział mój pan — łaska boża dopomogła nam zwyciężyć. Mimo całego zniszczenia, którego dokonaliśmy, zdobyliśmy więcej pojazdów i broni, niż nam potrzeba. Armia, która wystąpiła przeciw nam, jest rozbita i pozostała tylko jedna forteca w całym tym świecie!
Sir Brian podrapał się w swój pokryty siwym zarostem podbródek.
— Druga strona też umie się bawić W rzucanie materiałów wybuchowych — zauważył. — Czy odważymy się tu zostać? Jak się tylko otrząsną, znajdą na nas sposób.
— To prawda — zgodził się sir Roger. — Oto jeden z powodów, dla których nie możemy zwlekać. Inny zaś to taki, że nasze obecne miejsce pobytu nie jest zbyt wygodne. Zgodnie z tym, co wiemy, twierdza Darova jest o wiele większa, silniejsza i lepiej wyposażona. Kiedy ją opanujemy, nie będziemy musieli się obawiać żadnego ostrzału. A nawet jeśli książę Huruga nie ma środków, by nas tu zbombardować, możemy być pewni, że odstawił na bok dumę i wysłał statki po pomoc. Możemy się zatem spodziewać nadejścia ich floty. — Udał, że nie dostrzega dreszczu, który przeszedł między zgromadzonymi, i dokończył: — Z tych właśnie powodów chcemy Darovę na własność i to nienaruszoną.
— By walczyć z flotą stu światów? — krzyknął kapitan Bullard.
O nie, panie, twoja duma wzięła górę i zmieniła się w szaleństwo! Uciekajmy, póki możemy, i módlmy się do Najwyższego, aby poprowadził nas z powrotem na Terrę!
Sir Roger rąbnął pięścią w stół.
— Na rany boskie! — ryknął. — W dzień takiego zwycięstwa, jakiego nie było od czasów Ryszarda Lwie Serce, podwijasz ogon pod siebie i chcesz uciekać! Myślałem, że jesteś mężczyzną!
— Co ostatecznie zyskał Ryszard poza płaceniem okupu, który /rujnował jego kraj? — warknął Bullard.
— Nie będę wysłuchiwał słów zdrady — mruknął usłyszawszy to Brian Fitz-William.
Bullard zrozumiał, co powiedział, ugryzł się w język i popadł w milczenie.
— Arsenały Darovy zostały z pewnością opróżnione przed atakiem na nas — dowodził dalej sir Roger. — Teraz my mamy prawie wszystko, co było tu z ich broni, a poza tym wybiliśmy niemal cały garnizon. Jak damy im czas, to się pozbierają› zawezwą swoich / całej planety i pomaszerują na nas. Ale na razie musi panować u nich niezły rozgardiasz. Wszystko, na co ich stać, to obsadzanie murów. Kontratak nie wchodzi w rachubę.
— Więc będziemy siedzieć pod murami Darovy, aż przyjdą ich posiłki? — zadrwił jakiś głos w ciemności.
— Lepiej, niż siedzieć i czekać tu, nie sądzicie? — śmiech sir Rogera był wymuszony, ale odpowiedział mu chichot.
I tak też postanowiono.
Nasi utrudzeni ludzie nie spali tej nocy. Natychmiast zaczęto pakowanie przy wspaniałym, podwójnym blasku księżyców. Znaleźliśmy parę wielkich transportowców, lekko tylko uszkodzonych, gdyż znajdowały się na skraju zasięgu wybuchu. Rzemieślnicy spośród naszych jeńców pod groźbą ciosu włócznią załatali dziury w poszyciu. Załadowaliśmy na nie całą broń, pojazdy i inne wyposażenie. Dalej poszli ludzie, więźniowie i bydło. Dobrze przed północą nasze statki wzbiły się w powietrze osłaniane przez mniejsze pojazdy z jednym lub dwoma ludźmi na pokładzie. Odlecieliśmy w samą porę: w niecałą godzinę potem (jak się dowiedzieliśmy po wszystkim) na Ganturath spadły jak deszcz bezzałogowe statki załadowane najsilniejszymi pociskami.
Lecieliśmy z ostrożną szybkością po niebie wolnym od wrogiej floty, ponad morzem, później nad lądem, na którym — o parę mil od brzegu, na pofałdowanym i gęsto porośniętym lasem terenie — dostrzegliśmy Darovę. Wezwany do sterówki, aby tłumaczyć, ujrzałem ją na ekranach — daleko na horyzoncie i nisko pod nami — mocno przez nie powiększoną.
Lecieliśmy w stronę słońca, a świt błyszczał różowo nad budynkami. Było ich zaledwie dziesięć — niskie, owalne, ze stopionego kamienia, o murach wystarczająco grubych, aby przetrzymać prawie każdy wybuch. Połączone były ze sobą wzmocnionymi korytarzami, a właściwa część twierdzy była pod ziemia — tak szczelnie zamknięta, jak ich statki kosmiczne. Widziałem zewnętrzny pierścień gigantycznych dział i wyrzutni pocisków, które wysuwały swoje lufy z zamaskowanych stanowisk, ekrany zaś, skierowane ku górze, wyglądały jak szatańska parodia aureoli. Ale widok zewnętrzny pozwalał się tylko domyślać prawdziwej mocy fortecy. Nie widać było żadnej fiaty powietrznej oprócz naszej własnej.
Nabrałem już — jak większość z nas — niejakiej wprawy w posługiwaniu się przekaźnikiem głosu. Dostrajałem go zatem, aż na ekranie pojawił się oficer wersgorski. On oczywiście próbował dostroić się do mnie i straciliśmy z nim kontakt na parę minut. Jego twarz była blada, nieledwie modra i przez chwilę nie mógł wydać głosu.
— Czego chcecie? — spytał ostatecznie.
Sir Roger rzucił mu groźne spojrzenie. Nabiegłe krwią oczy okrążone sinymi obwódkami, twarz, której mięśnie wydawały się skurczone od napięcia — wszystko to dawało mu zatrważający wygląd.
— Hurugi! — warknął, gdy przetłumaczyłem pytanie.
— My… nie oddamy naszego Gratha. On sam tak powiedział.
— Bracie Parvusie, powiedz temu idiocie, że chcemy jedynie rozmawiać z księciem! Czy oni nie mają zupełnie pojęcia o cywilizowanych obyczajach?
Wersgor rzucił nam urażone spojrzenie, ponieważ przetłumaczyłem dokładnie słowa mego pana, ale przemówił do małego pudełka i dotknął rzędu guzików. Na ekranie pojawił się Huruga; przecierał zaspane oczy, ale ze straceńczą odwagą oznajmił:
— Nie sądźcie, że zniszczycie tę fortecę tak, jak poprzednie. Darova została zbudowana jako ostateczny, najsilniejszy punkt oporu. Najcięższe bombardowanie może zmieść tylko budowle naziemne, a jeśli spróbujecie bezpośredniego ataku, wypełnimy powietrze i ziemię eksplozjami i żelazem.
— Ale jak długo możecie utrzymać taką zaporę? — spytał łagodnie sir Roger.
Huruga odsłonił swe ostre zęby. — Dłużej, niż ty zdołasz atakować, bydlaku!
— Jednakże — mruknął sir Roger — wątpię, czy jesteście przygotowani do oblężenia.
Nie potrafiłem znaleźć terminu wersgorskiego w mym ubogim słownictwie dla tego ostatniego pojęcia i Huruga, zdawało się, miał kłopoty ze zrozumieniem omówień, których użyłem. Kiedy tłumaczyłem memu panu, czemu zabrało mi to tak wiele czasu, sir Roger przytaknął ze zrozumieniem.
— Oczekiwałem tego. Widzisz, bracie Parvusie: oni mają broń prawie tak silną jak miecz świętego Michała. Mogą wysadzić w powietrze miasto jednym pociskiem i spustoszyć hrabstwo dziesięcioma. Ale dzięki temu ich bitwy nie trwają długo. Ten zamek jest tak pobudowany, aby przetrzymać silny atak. Ale oblężenie? Z trudnością.
Do ekranu zaś powiedział:
— Rozlokuję się w pobliżu i będę was pilnował. Na pierwszą oznakę życia w waszym zamku otworzę ogień; zatem lepiej)
będzie, jeśli twoi ludzie pozostaną cały czas pod ziemią. Jeśli tylko zechcecie się poddać, wezwijcie mnie przez przekaźnik, a ja z przyjemnością łaskawie na to przystanę.
Huruga uśmiechnął się; mogłem prawie odczytać jego myśli po wyrazie gęby. A niech ci Anglicy rozkładają się obok do czasu, aż przybędzie ich flota! Wyłączył ekran.
Znaleźliśmy dobre miejsce na obóz, już daleko za horyzontem, w głębokiej, ukrytej dolinie, przez którą przepływała czysta, chłodna i pełna ryb rzeka. Łąki stały na przemian z lasami pełnymi zwierzyny i nasi ludzie w czasie wolnym od służby mogli polować swobodnie. Przez parę długich dni obserwowałem wśród naszych ludzi rosnące nastroje zadowolenia.