Выбрать главу

— Pomyśl, pani, czy nie było twoją najszczerszą wolą ratować go? Ale ty łkałaś obawiając się, że jego poczucie dumy nigdy nie pozwoli mu się poddać. Teraz wszak jest więźniem. Twoja wola została wykonana, a cała hańba spada na mnie. Zniosę to brzemię z łatwością przez wzgląd na ciebie, moja pani.

— Nie mam z tym nic wspólnego, Rogerze — przysięgała drżąc. — Nigdy nie sądziłam…

— Co planujesz, Montbelle? — przerwał jej sir Roger nawet na nią nie patrząc.

— Nowa sytuacja daje mi nowe możliwości. Przyznaję, że nigdy nie miałem ochoty układać się z Wersgorami. Teraz nie jest to już konieczne — możemy udać się do domu. Broń i skrzynie złota na pokładzie tego pojazdu dadzą mi tyle, ile chcę posiadać.

Branithar, jedyny nieczłowiek, który znal angielski, warknął:

— A co ze mną i mymi przyjaciółmi?

— Czemu nie mielibyście nam towarzyszyć? — spytał chłodno sir Owain. — Bez sir Rogera de Tourneville angielska krucjata szybko się skończy, zatem spełnicie obowiązek wobec swego narodu. Poznałem wasz sposób myślenia — konkretne miejsce nic dla was nie znaczy. Weźmiemy po drodze kilka samic waszej rasy. Jako moi wierni wasale zdobędziecie więcej władzy i gruntów na Ziemi niż gdziekolwiek indziej. Wasi potomkowie będą dzielili ze mną planetę. Prawda to, że poświęcicie pewne kontakty osobiste, ale z drugiej strony zdobędziecie tyle wolności, na ile wasz rząd nigdy by wam nie pozwolił.

Miał broń, ale sądzę, że Branithar poddał się samej argumentacji i jego powolny pomruk zadowolenia był szczery.

— A my? — spytała bez tchu lady Katarzyna.

— Ty i Roger będziecie mieli swój majątek w Anglii — zapewnił sir Owain. — Dodam do niego Winchester.

Może i teraz mówił szczerze, a może sądził, że kiedy będzie władcą Europy, będzie mógł zrobić, co zechce z nią i jej mężem. Była zbyt wstrząśnięta, by przewidzieć ową drugą możliwość. Nagle zaczęły spełniać się jej marzenia (tak to przynajmniej wyglądało); patrzyła na sir Rogera, uśmiechając się przez łzy.

— Najdroższy, możemy wrócić do domu! Spojrzał na nią przelotnie.

— A co z ludźmi, których zabraliśmy tutaj? — zapytał.

— Nic. Nie mogę ryzykować brania ich ze sobą — wzruszył ramionami sir Owain. — I tak są nisko urodzeni.

— Ach, tak — mruknął sir Roger. — No tak.

Raz jeszcze spojrzał na swoją żonę i błyskawicznie kopnął do tyłu, za siebie, trafiając w brzuch stojącego tam Wersgora, który osunął się na pokład.

Następnie rzucił się na podłogę, a sir Owain zerwał się ze stołka i strzelił. Nie trafił. Sir Roger był zbyt szybki, znalazł się przy drugim obcym, złapał go od tyłu i zasłonił się nim jak tarczą. Drugi strzał Owaina trafił w żywy cel — lecz nie w ten, o który mu chodziło.

Sir Roger, trzymając martwe ciało przed sobą, zebrał się do skoku i dał Owainowi czas tylko na jeszcze jeden strzał, który zwęglił już martwą tarczę. Sir Roger rzucił trupa ponad stołem prosto w twarz przeciwnika. Ten przewrócił się pod nieoczekiwanym ciężarem.

Sir Roger sięgnął po swój miecz, lecz Branithar zdążył już go złapać, chwycił więc sztylet. Usłyszałem stuk, gdy przybił nim wyciągniętą dłoń Branithara do blatu, wbijając nóż aż po rękojeść.

— Poczekaj na mnie! — warknął sir Roger i ujął miecz. — Naprzód! Niech Bóg wspiera sprawiedliwych!

Sir Owain wyswobodził się i podniósł wciąż ściskając broń. Znalazłem się tuż obok niego, tyle że oddzielony stołem. Celował prosto w przeponę barona. Obiecałem świętym wiele świec i trzasnąłem różańcem w przegub dłoni zdrajcy. Ten zawył, broń wypadła mu z ręki i potoczyła się po stole. Zaświstał miecz sir Rogera, a Owain ledwie umknął. Ostra stal wbiła się w drewno. Przez chwilę sir Roger musiał się mocować, aby ją uwolnić. Miotacz Owaina leżał na podłodze — rzuciłem się po niego. To samo uczyniła lada Katarzyna, która obiegła stół — nasze skronie zderzyły się. Kiedy odzyskałem zmysły, siedziałem, a sir Roger wybiegał za Owainem gdzieś poza kabinę.

Katarzyna wrzasnęła.

Roger usłyszał i zatrzymał się jak rażony gromem. Katarzyna zerwała się na nogi.

— Dzieci, mój panie! Są na rufie, w sypialni, tam gdzie dodatkowa broń…

Zaklął i wybiegł, a dna pospieszyła za nim. Podniosłem się, trzymając chwiejnie broń, o której oboje zapomnieli. Branithar wyszczerzył na mnie zęby. Próbował wyrwać sztylet, ale tylko zwiększył upływ krwi. Uznałem, że jest dobrze unieruchomiony. Ten, którego mój pan rozpruł, żył jeszcze, choć widać było, że niedługo pociągnie. Przez chwilę wahałem się… gdzie mam większe obowiązki: przy baronie i jego pani, czy przy konającym poganinie?… Pochyliłem się nad wykrzywioną niebieską twarzą.

— Ojcze — westchnął. Nie wiedziałem, kogo wzywał, ale odprawiłem nad nim, co mogłem, w tak niesprzyjających warunkach i trzymałem go, aż umarł. Modlę się wciąż w nadziei, że osiągnął przynajmniej czyściec.

Sir Roger powrócił, wycierając miecz. Uśmiechnął się szeroko. Rzadko widywałem taką radość u człowieka.

— Mały wilczek! — zawołał. — Tak, krew Normanów da się poznać!

— Co się stało? — zapytałem, podnosząc się w mych zabrudzonych szatach.

— Owain nie pobiegł po broń, ale do sterówki. Kanonierzy musieli jednak usłyszeć walkę i sądzili, że nadeszła oczekiwana szansa, więc popędzili się uzbroić. Zobaczyłem jednego, jak wpada przez drzwi sypialni, drugi deptał mu po piętach wyposażony w długi łom. Dopadłem go, ale walczył dobrze i zajęło mi trochę czasu, aby go ubić. Tymczasem Katarzyna goniła drugiego i walczyła z nim gołymi rękami, aż ten ją powalił. Te kury, jej służące, tylko wrzeszczały i kryły się po kątach. Ale wtedy! Słuchaj, bracie Parvusie! Mój syn Robert otwarł skrzynię, wyjął miotacz i uderzył Wersgora tak celnie, jak tylko Czerwony John by potrafił. Och, moje małe diablątko!

Weszła moja pani: jej warkocze zwisały w nieładzie, na policzku czerwieniał ślad po uderzeniu, ale rzuciła obojętnie, jak dowódca przekazujący meldunek:

— Uspokoiłam dzieci.

— Biedna mała Matylda — mruknął jej mąż. — Czy bardzo się przestraszyła?

Lady Katarzyna wyglądała na oburzoną.

— Oboje chcieli przyjść i walczyć!

— Czekaj tu. Zajmę się Owainem i pilotem. Wzięła krótki oddech.

— Czy zawsze muszę się ukrywać, gdy mój pan się naraża? Zatrzymał się i spojrzał na nią.

— A ja sądziłem… — zaczai, nagle bezradny.

— Że zdradziłam cię tylko dlatego, aby być znowu w domu? Tak. — Wbiła wzrok w podłogę. — Myślę, że przebaczysz mi wcześniej, niż sama sobie kiedykolwiek wybaczę. Zrobiłam to, co wydawało mi się najlepsze… również dla ciebie… Straciłam orientację — to było jak sen w gorączce. Nie powinieneś był mnie zostawiać na tak długo, mój panie. Tęskniłam za tobą tak bardzo…

— To ja muszę prosić cię o przebaczenie — powiedział powoli. — Bóg da mi jeszcze tyle lat, bym stał się wartym ciebie. — Schwycił ją w ramiona. — Ale zostań tutaj, trzeba pilnować tego zdrajcy. Gdybym musiał zabić i Owaina, i pilota…

— Uczyń to! — krzyknęła w przypływie gniewu.

— Lepiej nie — powiedział ze swoją zwykłą łagodnością, jak zawsze, gdy do niej mówił. — Patrząc na ciebie, rozumiem go dobrze. Ale gdyby przyszło do najgorszego, Branithar może nas poprowadzić do domu. Zatem pilnuj go.

Wzięła ode mnie broń i usiadła. Przybity więzień stał, lekceważąco wyprostowany.

— Choć, bracie Parvusie — powiedział sir Roger. — Mogę potrzebować twego zwinnego języka.