Выбрать главу

Wtedy Krezus, widząc, że wszyscy próbują ugasić ogień, ale nie mogąc go już pohamować, donośnym głosem wezwał Apollona… I gdy tak wśród łez przyzywał boga, wówczas z pogodnego nieba i powietrznej ciszy nagle chmury nadciągnęły, rozpętała się burza i spadł tak gwałtowny deszcz, Że zgasił stos. Cyrus każe mu zejść ze stosu, po czym pyta: – Krezusie, kto z ludzi namówił cię do tego, abyś wyruszył na mój kraj i stał się raczej mym wrogiem niż przyjacielem? Na to Krezus: – Królu, uczyniłem to na twoje szczęście, a moje nieszczęście. Winę zaś tego ponosi bóg Greków, którzy pobudzili mnie do tej wyprawy. Nikt przecie nie jest tak nierozumny, żeby wybierać wojnę zamiast pokoju: bo w pokoju synowie grzebią swoich ojców, a na wojnie – ojcowie swoich synów. Ale może było wolą bogów, żeby tak się stało.

Cyrus zaś zdjął mu kajdany, posadził obok siebie i traktował Z bardzo wielkim szacunkiem; on i wszyscy, którzy go otaczali, patrzyli z podziwem na Krezusa. Ten zaś skupiony był w sobie i cichy.

Więc dwaj najwięksi w tym momencie władcy Azji – pokonany Krezus i zwycięski Cyrus – siedzą obok siebie, patrząc na pogorzelisko stosu, na którym przed chwilą jeden z nich miał spalić drugiego. Możemy sobie wyobrazić, że Krezus, którego przed godziną czekała śmierć w straszliwych męczarniach, jest ciągle w szoku i że kiedy Cyrus pyta go, co mógłby dla niego uczynić, zaczyna występować przeciw bogom: – Władco, odpowiada, wyświadczysz mi największą łaskę, jeżeli pozwolisz, abym temu z bogów Greków, którego spośród bogów najbardziej uczciłem, posłał te oto okowy z zapytaniem, czy jest jego zwyczajem oszukiwać ludzi, którzy mu dobrze czynią!

Jakież to bluźnierstwo!

Co więcej, Krezus, uzyskawszy zgodę Cyrusa, wysłał kilku Lidyjczyków do Delf z poleceniem, by złożyli kajdany na progu świątyni i zapytali, czy bóg nie wstydzi się, że swymi wyroczniami skłonił Krezusa do wyprawy na Persów… oprócz tego mieli zapytać się, czy bogom greckim zwyczajna jest niewdzięczność.

A na to Pytia delficka miała im odpowiedzieć zdaniem, które stanowić będzie trzecie prawo Herodota:

– Przeznaczonego losu nawet bóg nie może uniknąć. Krezus odpokutował za grzech swojego prapradziada, który jako kopijnik. Heraklidów, folgując zdradzie niewieściej, zamordował pana swego i posiadł jego godność, która wcale mu się nie należała. Aczkolwiek Apollo wysilał się, aby ciążące nad nim nieszczęście spełniło się dopiero na potomkach Krezusa, a nie na nim samym, nie zdołał jednak odwrócić przeznaczeń…

To była odpowiedź Pytii dana Lidyjczykom… którzy obwieścili ją Krezusowi. On wysłuchał jej i poznał, że wina jest po jego stronie, a nie po stronie boga.

Koniec bitwy

Już myślałem, że na dobre rozstałem się z Krezusem, który zresztą w jakimś sensie wydał mi się ludzki – nawet w swojej naiwnej i nieskrywanej próżności z powodu podziwianych przez cały świat bogactw (były to tony złota i srebra zapełniające jego niezliczone skarbce), ale także w swojej niezachwianej, bogobojnej wierze w wieszczenia wyroczni delfickiej, a potem w swojej straszliwej rozpaczy po śmierci syna, do której pośrednio sam się przyczynił, w swoim tragicznym załamaniu po stracie państwa i w apatycznej zgodzie na własną męczeńską śmierć w płomieniach, w swoim bluźnierczym buncie przeciw boskim wyrokom, w tym, że musiał tak ciężko odpokutować za grzech nieznanego mu bliżej praprzodka, tak więc, powtarzam, myślałem, że na zawsze pożegnałem się z pokaranym i poniżonym Krezusem, kiedy nagle pojawił się on znowu na stronicach książki Herodota, tym razem w towarzystwie króla Cyrusa, który na czele armii perskiej wyruszył na podbój żyjących w głębi Azji Środkowej, aż nad rzeką Amu-darią, wojowniczych i dzikich Massagetów.

Jest VI wiek przed naszą erą i Persowie są w wielkim natarciu – podbijają świat. Po nich, po latach i wiekach, coraz to któreś mocarstwo będzie próbowało opanować świat, ale w tamtej zamierzchłej epoce w ambitnej próbie Persów jest może najwięcej śmiałości i rozmachu. Podbili już bowiem Jonów i Holów, podbili Milet, Halikarnas i mnóstwo innych kolonii greckich w Azji Zachodniej, podbili Medów i Babilon, słowem – wszystko, co było do opanowania w bliższej i dalszej okolicy, znalazło się pod panowaniem perskim, a teraz Cyrus wyrusza na podbój plemienia-państwa gdzieś na samych krańcach znanego i wy-obrażalnego wówczas świata. Być może jest przekonany, że jeżeli ujarzmi Massagetów, zajmie ich ziemie i stada, przybliży się o dalszy cal do chwili, kiedy triumfalnie ogłosi wszem i wobec:

„Świat jest mój!".

Ale ta potrzeba, żeby mieć wszystko, która już wcześniej doprowadziła do upadku Krezusa, teraz z kolei spowoduje klęskę Cyrusa. W dodatku kara za nieposkromioną zachłanność spotyka człowieka zawsze w momencie – i w tym jej dotkliwa, niszczycielska siła – kiedy wydaje się, że jest on już tylko o krok od osiągnięcia wyśnionego celu. Karze tej towarzyszy więc i rozczarowanie do świata, i wielka pretensja do mściwego losu,

i przygnębiające poczucie upokorzenia i bezsiły.

Na razie Cyrus wyrusza w głąb Azji, na północ – wyprawia się na podbój Massagetów. Ta wyprawa nie dziwiła nikogo, bo wszyscy wiedzieli, że Cyrus nie usiedzi spokojnie, gdyż po każdy lud bez wyjątku wyciągał rękę. Bo wiele ważnych powodów pobudzało go do tego i zachęcało: naprzód jego urodzenie, mianowicie przekonanie, Że jest czymś więcej niż człowiekiem, a potem szczęście, które mu towarzyszyło w wojnach; dokądkolwiek bowiem Cyrus przedsięwziął wyprawę, niemożliwym było, aby napadnięty lud uszedł przed niewolą.

O Massagetach zaś wiadomo tyle, że żyją na wielkich równinnych stepach środkowej Azji, a także na wyspach znajdujących się na rzece Amu-darii, gdzie w lecie wykopują i spożywają różne korzenie, natomiast owoce, jakie znajdują na drzewach, po dojrzeniu przechowują jako żywność i zjadają w porze zimowej. Dowiadujemy się, że Massagetowie zażywali coś w rodzaju narkotyków, że byli więc protoplastami dzisiejszych ćpunów i wąchaczy: Mieli też odkryć inne drzewa, które dziwne jakieś rodzą owoce. Skoro mianowicie zejdą się tłumnie w jednym miejscu i zapalą sobie ogień, wtedy zasiądą dokoła, rzucają owoc w ogień, wchłaniają w siebie zapach wrzuconego i spalonego owocu i tym zapachem oszałamiają się jak Grecy winem; potem, rzucając więcej owoców, jeszcze bardziej się oszałamiają, aż wreszcie powstają do tańca i zaczynają śpiewać,

Królową Massagetów jest w tym czasie kobieta o imieniu Tomyris. Właśnie między nią a Cyrusem rozegra się śmiertelny, krwawy dramat, w którym swoją rolę odegra również Krezus. Cyrus zaczyna najpierw od podstępu: udaje, że zabiega o rękę Tomyris. Ale królowa Massagetów szybko odczytuje prawdziwe intencje króla Persów, któremu, jej zdaniem, nie chodzi o nią samą, ale o jej królestwo. Cyrus, widząc, że tą drogą nie osiągnie celu, postanawia uderzyć zbrojnie na Massagetów, znajdujących się po drugiej stronie Amu-darii – rzeki, do której dotarł na czele swoich wojsk.

Ze stolicy Persji Suzy nad brzegi Amu-darii jest droga długa i trudna, a właściwie nie ma drogi- trzeba się przeprawiać przez górskie przełęcze, przejść rozpaloną pustynię Kara-Kum, a następnie wędrować przez niekończące się stepy.