– Mam nadzieję, że ta sprawa na tym się zakończy.
Austin przytaknął.
– Barker rzeczywiście był geniuszem. Nic nie zapisywał. Wszystkie dane do swoich genetycznych eksperymentów miał w głowie. Ta wiedza umarła razem z nim.
– Nie ma żadnej gwarancji, że inny geniusz nie pójdzie w jego ślady.
– Nie, ale luki w prawie wkrótce znikną. Do Stanów nie będzie można sprowadzać bioryb. Europejczycy też są zdecydowani wykluczyć ze swojego menu Frankenfishe z frytkami. Bez rynku zniknie bodziec.
– A co z innymi ludźmi z plemienia Kiolya?
– Część aresztowano, część nie żyje, reszta uciekła. Bez Barkera ta banda przestała być groźna. Holdingi Barkera są rozgrabiane. Wilki rozrywają jego gigantyczną korporację na kawałki. A teraz pozwól, że o coś cię zapytam. Jaką widzisz dla siebie przyszłość w SOS?
– Rozstajemy się. Uznałam, że rajdy komandosów nie są w moim stylu. Zaproponowano mi stanowisko doradcy senatora Grahama do spraw ochrony środowiska.
– Cieszę się, że będziesz w pobliżu.
Kelner przyniósł do stolika czarny telefon.
– Pan Zavala chciałby z panem mówić.
Kurt usłyszał głos Joego:
– Przepraszam, że przeszkadzam w kolacji. Ale chcę cię zawiadomić, że niedługo zaczynamy schodzić w dół.
– Dzięki, że mnie uprzedziłeś. Ile mamy czasu?
– Wystarczy na jeden bardzo długi taniec.
Austin uśmiechnął się i odłożył słuchawkę.
– Joe dzwonił z kabiny sterowniczej. Niedługo lądujemy.
Therri popatrzyła przez wielkie okno na światła daleko w dole.
– Piękny widok. Nigdy nie zapomnę tego wieczoru. Ale jakim cudem udało ci się załatwić zeppelina na naszą randkę?
– Musiałem pociągnąć za kilka sznurków. Niemcy gorączkują się, żeby odzyskać pierwszy statek powietrzny, który wylądował na biegunie północnym. Kiedy usłyszałem, że zeppelin ma przylecieć z Kanady do Waszyngtonu, zaproponowałem usługi doświadczonego pilota i w zamian za to zarezerwowałem na kilka godzin jadalnię. To był chyba jedyny sposób, żeby nikt nam nie przeszkodził w kolacji. – Spojrzał na zegarek. – Pilot powiedział, że mamy czas na jeden taniec.
– Bardzo chętnie.
Wstali od stolika i Austin podał Therri ramię. Przeszli do sali dansingowej z przyciemnionym światłami. Austin włączył magnetofon i z głośnika popłynęły łagodne tony orkiestry Glenna Millera.
– Pomyślałem, że przyda nam się trochę współczesnej muzyki.
Therri patrzyła przez okno na światła Wschodniego Wybrzeża. Odwróciła się i powiedziała:
– Dziękuję ci za ten wyjątkowy wieczór.
– Jeszcze się nie skończył. Po wylądowaniu możemy wypić u mnie drinka. Kto wie, dokąd nas zaprowadzi ta randka?
– Och, ja już wiem dokąd – odrzekła z marzycielskim uśmiechem.
Wziął ją w ramiona, wdychając zapach jej perfum, i zatańczyli wysoko nad ziemią wśród gwiazd.