Выбрать главу
Kto z nich jest podwojony, a kogo tu brak? Kto się uśmiecha dwoma uśmiechami? Czyj głos rozbrzmiewa na dwa głosy? W czyim potakiwaniu kiwają głowami? Czyim gestem podnoszą łyżeczki do ust? Kto z kogo tutaj skórę zdarł? Kto tutaj żyje, a kto zmarł wplątany w linie – czyjej dłoni?
Pomału z zapatrzenia rodzą się bliźnięta. Zażyłość jest najdoskonalszą z matek – nie wyróżnia żadnego z dwojga swoich dziatek, które jest które, ledwie że pamięta.
W dniu złotych godów, w uroczystym dniu jednakowo ujrzany gołąb siadł na oknie.

Obóz głodowy pod Jasłem

Napisz to. Napisz. Zwykłym atramentem na zwykłym papierze: nie dano im jeść, wszyscy pomarli z głodu. Wszyscy. Ilu? To duża łąka. Ile trawy przypadło na jednego? Napisz: nie wiem. Historia zaokrągla szkielety do zera. Tysiąc i jeden to wciąż jeszcze tysiąc. Ten jeden, jakby go wcale nie było: płód urojony, kołyska próżna, elementarz otwarty dla nikogo, powietrze, które śmieje się, krzyczy i rośnie, schody dla pustki zbiegającej do ogrodu, miejsce niczyje w szeregu.
Jesteśmy na tej łące, gdzie stało się ciałem. A ona milczy jak kupiony świadek. W słońcu. Zielona. Tam opodal las do żucia drewna, do picia spod kory – porcja widoku całodzienna, póki się nie oślepnie. W górze ptak, który po ustach przesuwał się cieniem pożywnych skrzydeł. Otwierały się szczęki, uderzał ząb o ząb. Nocą na niebie błyskał sierp i żął na śnione chleby. Nadlatywały ręce z poczerniałych ikon, z pustymi kielichami w palcach. Na rożnie kolczastego drutu chwiał się człowiek. Śpiewano z ziemią w ustach. Śliczną pie.ń o tym, że wojna trafia prosto w serce. Napisz, jaka tu cisza. Tak.