– Homoseksualizm to sprawa prywatna…
– Jasne, ale nie w sztuce. To jest trzeci sposób widzenia. Nie męski ani nie kobiecy. Nie mówię o męskiej sztuce tworzonej przez mężczyzn, bo i facet może namalować kobiecy obraz. Chodzi o wrażliwość. Bacon, Greenaway, Jarman, Visconti, Herzog mają zupełnie inne spojrzenie, nieosiągalne dla heteroseksualistów. Czapski w sposobie kadrowania był bardzo bliski Baconowi, chociaż za swego mistrza uznawał Cezanne’a. Nie rozumiem, czemu w Polsce z homoseksualizmu robi się aferę, jakby ktoś uchylał drzwi do klozetu. Dlaczego nie można o tym po prostu mówić z szacunkiem, bez głupawych uśmieszków i zboczeń?
Kończymy gadaniem o dziennikarstwie, na zwykłych, autentycznych pytaniach z ciekawości.
Taksówką do spółdzielni mieszkaniowej na Narbutta. Obiecująco niskie ceny. Sekretariat zupełnie w nastroju komuny: opryskliwe panie, sączące herbatę ze szklanek. Mieszkania w blokowiskach, dwa lata w kolejce. Horror.
Nowe tysiąclecie, era Wodnika. Kupuję Pietuszce – Wodnikowi komputer.
– W psychiatrii poradzę sobie bez komputera… w nowej pracy nie… – postanowił dogonić epokę. Od trzech lat nie nauczył się, którym guzikiem włącza się moją najprostszą toshibę. Też nie jestem geniuszem… ale są granice niedorozwoju technicznego. Przedstawiam się sprzedawcy jako kretyn informatyczny, proszę o pokazanie krok po kroku, gdzie nacisnąć. Wynoszę „klaptopa”, cudeńko.
Pola zacichła. Bieganie po mieście, wydzwanianie po agencjach mieszkaniowych i spółdzielniach to nie jej świat. Ożywia się przed moim zaśnięciem.
Polinko, szukam domku dla Ciebie.
23 XII
W Łodzi szybkie świąteczne prezenty, rykszą przez Piotrkowską, z górki na plac Wolności. Zabytkowy bruk wytrząsł Połę. Wiatr zamroził mi płuca. Schodzę z siedzenia obolała i kaszląca.
Wigilijne feng shui. Zamiast czarnej rybki w akwarium, zbierającej nieszczęścia, karpie w wannie. Zdechną za nasze grzechy. Raczej zasną przy uśpionych sumieniach. Prasłowiańska ofiara, śnięta sielanka w galarecie, tak różna od germańskich rzezi.