Выбрать главу

W salonie choinka do sufitu. Srebrnoniebieska. Bombki w ulubionym przez Wodników kolorze szlamu. (Beata – też Wodnik, zamalowała sobie podobnie drewnianą komodę).Wyjmuję z szuflady swój obcięty warkocz, wyciągam z niego kilka pasemek i obsypuję drzewko.

– Jezu, thriller – Pietuszka nie rozumie koncepcji.

– Anielski włos, brakowało – zapalam lampki.

Nareszcie w domu. Odgłupiam się od telewizji, Połę katuję Bachem. Od tygodnia nie byłam na spacerze, w głowie czad.

Kaszel ma już dźwięk tłuczonego szkła. Raniąc, wydobywa się po kawałku z oskrzeli. Oby Pola miała poczucie humoru i traktowała te wstrząsy jak wesołe miasteczko – huśtawkę, karuzelę, diabelski młyn. Po kolacji nie mogę powstrzymać duszącego ataku. Już sama nie wiem, czym odkasłuję – zapluwam zlew dopiero co zjedzonym łososiem. Niegłupi pomysł na karmienie małych półstrawioną, ciepłą papką. Niestety nie jestem samicą pelikana.

29 XII

Wyszłam do sklepu, ale jestem za słaba. Mróz ścina mi oddech. Wróciłam prosto do łóżka. Pola buszuje, wyczuwając odpoczynek. Nie odróżniam, gdzie ma łokieć, kolano. Dla wszystkich jestem już matką. Moje dziecko gdzieś chlupocze i nie potrafię go sobie wyobrazić po urodzeniu. „Matka” – i tak mogłoby zostać. Zajmuję się przecież Połą, jednak trudno mi uwierzyć, że się pojawi… Parę miesięcy temu nierealne wydawało się rośniecie dziecka we mnie, jego ruchy, kopanie. Sądziłam, że mając człowieka w środku, nie będę w stanie robić nic innego, jak siedzieć i zastanawiać się nad tą niemożliwością.

Wszystko okazuje się naturalne, w swoim rytmie. Pojawienie się Poli też będzie czymś oczywistym… musi być.

31 XII

Coexistentia oppositiorum miłosnego wyznania:

– Kocham cię.

– A ja ci tego nie mówię.

2 I

„Zwierciadło” z Polski, list czytelniczki: „W poprzednim numerze był wywiad z Manuela Gretkowską, ona jest normalna, szuka szczęścia. Wydaje się być interesująca. Redakcjo, dziękuję, sięgnę po jej książki, bo dotychczas podchodziłam do niej sceptycznie, że skandalistka, postmodernistka i feministka”.

Publiczne chwalenie się swoją głupotą. Sarmacka duma z ignorancji. Nie czytała żadnej książki, ale ma opinię – z gazet. I to poczucie wyższości w stosunku do czegoś, czego nie zna. Ja w czapeczce z gazety i nago, feministka, skandalistka, a naprzeciwko czytelnicze sobowtóry tej pańci. Nie znającej się na pisaniu, za to wiedzącej, czym jest „szczęście” i przyjemny wyraz twarzy. Łby wypchane gazetami.