Siadamy do poważnej rozmowy o nowym filmie. Nie mogę ich wpuszczać w maliny. Scenariusz trzeba by pisać wiosną, latem, kiedy będę „nieczynna”.
– Podczas naszego ostatniego spotkania… nie wiedziałam, że mam pewien… kontrakt.
– Miasteczko! Przecież… Nowy kontrakt? – Producent sądzi, że uzgodniliśmy już terminy.
– Niedokładnie, z serialem jakoś sobie poradzę, podpisałam na dwadzieścia odcinków, ale mam inny kontrakt z naturą… i on się rozwiąże wiosną – o tym nie wie nawet moja matka, a ja tu opowiadam obcym ludziom.
– To jest problem… zdarza się, że kobiety w takim stanie głupieją – refleksyjnie zauważa producent.
No właśnie, dlatego nie powinnam nikomu o tym mówić, żeby potem nie było taryfy ulgowej albo „delikatności”, kiedy napiszę piramidalną głupotę. W każdym razie umawiamy się na pierwszy odcinek w listopadzie i zobaczymy, co dalej.
Nie potrafię na razie niczego napisać. Najchętniej zwinęłabym się w kłębek i czekała, aż opuchnięcie, mdłości i zapachy znikną. Z każdym dniem jest gorzej. Jeśli będzie tak dalej, nie dożyję jesieni. Już dość się nasłuchałam o kwitnących kobietach w ciąży, bullshit! Najpierw było mi głupio – może nie będę dobrą matką, skoro mnie mdli i chudnę? Potem odkryłam, że prawdopodobnie te banialuki o seryjnych madonnach, madonnach w stanie błogosławionym, powymyślali na samo usprawiedliwienie faceci. Bo jakże powstałe z ich nasienia dzieciątko może dawać nowotworowe objawy?
Embrion rozpycha się w macicy. Jeżeli tam nie trafi, wykurza się go z jajników czy otrzewnej lekami antyrakowymi. Jest wtedy zaledwie kupką rozmnażających się komórek. Nie złośliwych, ale na złość zdrowiu mamy.
Zamyśliłam się, reżyser J. o coś pyta. Aha, czy nie szkoda mi czasu na scenariusze.
– A wie pan, że nie.
– Ale pisarstwo jest chyba czymś ważniejszym…
– Jedno drugiemu nie przeszkadza. Pisanie scenariuszy jest zbieraniem doświadczeń. Film fabularny, teatr telewizji, serial. Poznaję ludzi, układy, przydaje się do opisywania tego światka.
– Owszem, jednak scenariusz różni się od prozy – reżyser nie klepie formułek, widać lubi literaturę i chyba uważa ją za coś szlachetniejszego od białej płachty (ekranu) na byka – widza.