Выбрать главу

– Różni się. W życiu bym nie napisała historycznej książki. Po co? Wymyślać fabułę? Scenariusz będzie oparty na faktach lepszych od wymysłów. Opisywać epokę? Obraz zrobi to lepiej. Historia widziana przez półprzeźroczystą, porcelanową filiżankę. Pisanie jest stylem, językiem. Nie będę się stylizować na XVIII – wieczną polszczyznę. Widzę te sceny, czuję tamtą epokę. Ona jest „nasza”; awanturnicy i Bóg śmierci – chyba się rozpędziłam. Patrzą na mnie zdziwieni, nie spodziewali się obstrzału słów w odpowiedzi na grzecznościowe, proste pytanie. Milknę. Jeszcze kwestia pieniędzy, w towarzystwie się o nich nie mówi. Zwłaszcza filmowcy nie zrozumieliby, jakim cudem trzy czwarte honorarium za książkę zgarnia wydawnictwo, hurtownia i tak dalej. Niedługo będę miała czterdzieści lat i nie mam nic, nawet hulajnogi. Co miesiąc płacę pięćset dolców za mieszkanie, jedzenie. Obojętne, czy mieszkałabym w Warszawie, czy w Szwecji. Chłopcy z „bruLionu”, raczkując z pampersami między nogami, dorobili się w nowej Polsce willi, chałup, c’est la vie.

Nie mam żadnego ZUS – u, emerytury, związku literatów. Pietuszka spłaca swoje długi za poprzedni życiorys, a nawet gdyby… być na czyimś utrzymaniu? To jakby pożyczyć nerkę.

Teksty do gazet, filmy pozwalają zarabiać na życie. Pisanie książek nie jest na zarobek. Wolność w rezerwacie tak obszernym, na jaki mnie stać.

Pewnie, że mi żal pisania. Rozbabrałam pół roku temu książkę, dosłownie niby patykiem w gównie słów, i nie mam kiedy dokończyć. Nie da się tego nijak upchnąć i zapomnieć. Do czego się wezmę, wracają opisy, obrazy.

Wiosną pojawi się Drobinka. Będę miała siłę, czas na pisanie?

W kinie nowość: nie mogę patrzeć na sceny erotyczne. Wydaje mi się, że aktorkę seks boli. Staje się chory, rozgorączkowany. Sama mam temperaturę, nie poznaję swojego obolałego ciała. Nieźle zaszłam w tę ciążę, brnę w nią dalej, czasami szczęśliwa jak po chemioterapii – z nadzieją na wyzdrowienie.

W hotelu jestem o dwudziestej pierwszej, potwornie głodna. Nie zejdę do restauracji, wyglądam upiornie i bekam. Zamawiam do pokoju kilka pierogów pod srebrną kopułą i rosół. Razem pięćdziesiąt złociszy. Santa Polonia, widzisz i nie rzygasz? No cóż, dziecko kosztuje.