POCAŁUJCIE MNIE W CHUDĄ, BIAŁĄ…
Czy powiedziała to Ally McBeal w serialu, czy grająca ją aktorka Calista Flockhart podczas talk – show, nie ma większego znaczenia. Ally i Calista stały się jedną osobą, obdarzoną białą, chudą dupką i równie zgrabną prostolinijnością wypowiedzi. Tylko aktorka o za dużej głowie, chwiejącej się na tyczkowatym ciałku, mogła zagrać Ally. Fizyczną i mentalną dziewczynkę. Ma już co prawda piersi i okres, ale nie ma jeszcze chłopaka. Jej dylematy damsko – męskie są równie teoretyczne, jak u dziewiczej nastolatki. Chociaż raz, na próbę, całowała się z kobietą. Narzeczeństwo Ally podczas studiów (związek dusz i ciał) było tak dawno temu, że mimo świadków wydaje się bajką: „Dawno temu, za lasami, za biblioteką uniwersytecką…”. Przed wzruszająco rezolutną McBeal otwierają się jak w dzieciństwie wszystkie możliwości (i sypialnie); błyskotliwy kloszard, nudny adwokat, biseksualista. Ona jednak (tak bywa w bajkach) nie korzysta z żadnej propozycji, marząc o tym jedynym, bajkowym i nieosiągalnym – ożenionym z inną.
Trochę naiwna Ania z Zielonego Wzgórza, trochę rebeliancka Pippi, waląca prawdę prosto w oczy. Ale przede wszystkim inteligentna, młoda kobieta, totalna indywidualistka z przerostem rozumu nie panującego nad uczuciami. Przedwcześnie intelektualnie dojrzała dziewczynka. Za jej napuchłą od teorii głową nie nadążają ani emocje, ani dziewczęce ciałko w za dużych płaszczach i dziecinnych, jednopalczastych rękawiczkach. Ally nie odstaje jednak od swych znajomych wyglądających może dojrzalej i seksowniej, ale równie jak ona poplątanych w uczuciach. Nikt z bohaterów tego serialu nie ma osobowości (po Freudzie już nie wypada), za to każdy jest obdarzony monstrualną nerwicą, obłaskawioną częściowo terapiami. Każdy z nich da się lubić, gdyż neuroza jest najsympatyczniejszą i najbardziej KALAFIOR malowniczą stroną ich charakteru. Nawet nucone, tańczone motywy przewodnie (cherlawy Ziółko podśpiewuje muzyczkę atletycznego Barry’ego White’a) są rodem z treningów i terapii neurolingwistycznych.
Raz jeden Ally zamiast marzenia o słodkim make love wdała się w konkretne fuck, oczywiście nie w sypialni, kojarzącej się z freudowskimi kompleksami i brudem seksu, lecz w myjni samochodowej. Dziki seks z nieznajomym stał się tam bezgrzesznie czysty w strugach piany. KALAFIOR.
McBeal żyje nie tylko we własnej głowie, analizując bez końca swoje emocje, lecz także w świecie filmu, bo z niego pochodzi. Należy do rodziny serialowych postaci, z którymi łączy ją bliższe pokrewieństwo niż z ludźmi z krwi i kości. Ally jest adwokatką, więc ratownikiem dla zabłąkanych w morzu prawa. Pamela Anderson w Słonecznym patrolu także się rzuca KALAFIOR na pomoc tonącym. Obydwie dziewczyny są rewelacyjne w swojej misji. Wulgarnie nieskomplikowana, cycata Pamela wie, czego chce. Ally jest jej płaskim, ale wdzięcznym zaprzeczeniem. Są jak wdech i wydech kobiecości. Być może w swej sylwetce (nie tylko fizycznej) McBeal przypomina bardziej faceta. I chyba dlatego jej genialny scenarzysta stwierdził, że łatwo KALAFIOR dla niej pisać teksty, bo pisze je jak dla siebie. Inny pisarz, zagrany przez Jacka Nicholsona w Lepiej być nie może, na pytanie, jakim cudem udaje mu się tak wspaniale wczuć w swoich książkach w kobiecą psychikę, odpowiedział szczerze: „Wyobrażam sobie mężczyznę i odejmuję mu rozsądek”.