Ally McBeal jest wyłącznie rozsądna. Dlatego spokojnie odpowiada na głupie zaczepki: „Pocałujcie mnie w białą, chudą…”. KALAFIOR!!!
Muszę natychmiast mieć, zjeść kalafiora. Czuję go w ustach, w sobie. Jestem kalafiorem i potrzebuję dopełnienia, pełni kalafiora. Biegnę do sklepu, przeciskam się pod spuszczaną już kratą i rzucam zdobycz do garnka na parze. Zjadam całego. Ulga.
28 IX
Kochamy się rano przez półsen, powoli. Rozkosz też jest senna. Nie chcemy się rozdzielić, kochamy się dalej oczyma.
W łazience Pietuszka ogląda mnie uważnie: – Wyglądasz na zagłodzonego Murzynka. Chude rączyny, żebra i baloniasty brzuszek.
Fakt, odrobinę urósł, wypchnął się.
Pielgrzymka do Ikei po „kapę na kanapę” (czy nie brzmi to tamtamsko?). W kolejce do kasy zostawiam Pietuszkę i biegnę po tanią parówę z musztardą.
Połknęłam dwoma chapami. Nie czuję jednak tej parówki, gdzieś się zapodziała między gardłem a żołądkiem, jakbym nie ja ją zjadła. Usprawiedliwienia wegetarianina? Pietuszka podgląda mnie zza rogu i wyśmiewa: Moja rodzina Boundych, kiełbasa, cola z puszki.
Wieczorem szyję w ręku poduszki. Co za piękny zawód – szwaczka. Kiedy pomyślę o miesięcznym ściboleniu nad komputerem, czekającym mnie przez cały październik…
Skończone. Powlekam… Poduszki w magnolie na białym tle nie pasują do sinej kapy. Tragedia kolorystyczna.
Pietuszka wraca z Instytutu Polskiego po występach Miłosza. Polonia zrobiła poecie ołtarz, nie dwór. Na dobre i słabsze wiersze ta sama nabożność. Wiadomo: Polacy jak nikt potrafią nadmuchać i naprawdę pomniejszyć. Niektóre pomniki same powinny zejść z cokołu.