Выбрать главу

Miłosz… jeszcze nie biały gołąbek, głaszczący dzieci po głowie, już nie patriarcha. Czytał wspaniałe wiersze i kilka ostatnich, wyraźnie słabszych. Pozowanie na prostotę a la Twardowski nie pasuje do jego pokrętnej duszy.

Jestem totalna ziewka, o dwudziestej kładę się i oczy w sufit. Widzę muchę, nie rusza się. Chyba jest tam od naszego przyjazdu. Wspinam się na palce i potrącam ją, spada na łóżko. Zdechła, stojąc na suficie. Zdechła też grawitacja, przestając się nią interesować. A miało być normalnie, bez cudów.

Nocą rytualne wstawanie do toalety. Nieprzytomna wracam do łóżka i nie mogę zasnąć. Te posikiwania, budzące mnie z głębokiego snu, są przygotowaniem do zarwanych nocy z niemowlęciem? Kilka następnych lat będę ciągle niewyspana, zmęczone zwierzę? Dam radę?

29 IX

Faks od aktora, grającego w Miasteczku rolę ojca Matysika – pijaka i czarny charakter. „Wiedząc, że bierzecie Państwo pod uwagę uwagi aktorów, sugeruję kilka sytuacji, pogłębiających moją postać”. I ma słusznego. Aktorzy, wgrywając się w rolę, wiedzą, jak wybronić „bohatera”. Matysik dostanie swoje sceny. Jeżeli jest na świecie jeszcze ktoś, kto oprócz nas przejmuje się losem tego pijaka, to proszę bardzo, niech kocha żonę i ma trudne dzieciństwo.

Na olimpiadzie mecz siatkówki – jedyny sport, na jakim się znam. Nie wiem, kto z kim, ale wrzeszczę, macham łapami. Pietuszka radzi wyłączyć telewizor:

– Zaszkodzisz dziecku.

Chcę mu po męsku coś odpowiedzieć i piszczę niemiłosiernie zachrypnięta. Przez dziesięć minut zapomniałam o ciąży, o tym, że jestem babą. Byłam szczęśliwym kibicem. Wygnana z męskiego raju, biegnę do kibla. Mam przerób oczyszczalni ścieków. Nocą ze dwa litry i to „na sucho”, z niczego – nie piję już od dziewiątej wieczorem.

– Pietuszka, skąd tyle wody?

– Z mózgu – wyzłośliwia się.

Oddajemy w Ikei nie pasującą kapę. W samochodzie rozmowa o badaniach prenatalnych. Kłócimy się.

– W ogóle mi nie przychodzi do głowy, że z dzieckiem coś może być nie tak! – Piotr nie rozumie mojego strachu.

– Mam trzydzieści sześć lat, moi znajomi mieli po dwadzieścia parę i dziecko urodziło się z Downem.