Выбрать главу

Pietuszka nie rozumie mojej niecierpliwości.

– Po kiego ci domowe USG. Duszy też nie widzisz. Chciałabyś automat do jej podglądania? Co, podziwiałabyś różowiejące ze wstydu sumienie?

Eee, Pietuszka jest protestant. Nie rozumie mocy obrazu. Szkoda reformacji, przepadła w XVII wieku. Gdyby była teraz, ze współczesną siłą wyrazu: kino, DVD. Internet. Za późno.

Tłuczemy Miasteczko. Skąd się nam biorą jeszcze pomysły przy czterdziestym pierwszym odcinku? (Codzienne pytanie nad pustą kartką, tak subtelnie sformułowane kiedyś przez Producenta: „Nie czujecie wypalenia?”). Skąd? Z rozpaczy, że nic nie wymyślimy.

Przykrywam się kołdrą, pierwszy chłodnawy wieczór. Przyklepuję fałdy, poprawiam je tym samym gestem, co szykowną suknię. Jestem pod szyję w puchatej sukni z kołdry, nadymającej się barokowo. Wystawiam nogę i elegancko zasypiam.

3 X

Pietuszka, po dyżurze, o siódmej rano wchodzi pod puszystą sukienkę, rozpycha się we mnie. I rozdzieranie szat przed snem, że tęsknił.

Tnę na śniadanie szczypiorek nożyczkami. W życiu bym nie ciachała dla siebie, to musi być to słynne macierzyństwo. Zajadam mieszankę dla ptaszków: orzechy, zboża, migdały w twarogu z pociętym maniacko szczypiorem. Wołowinę? „Niczyja wina ta wołowina” – powinna śpiewać kapela podwórkowa do kotleta. Nie choroba szalonych krów, ale szalonych ludzi, zmuszających roślinożerne bydlątka do kanibalizmu. Natura zlikwidowałaby szaloną krowę, przeżuwającą kości innej krowy. U ludzkich kanibali działał ten sam prionowy hamulec – papuascy kanibale umierali, „pokarani” przez boską naturę.

Człowiek ustawił się przy łańcuchu pokarmowym niby przy barze samoobsługowym: roślina, zwierzę, człowiek, Bóg. Przy komunii niektórym należałoby mówić: „Smacznego”.

Zobojętniałam na ciuchy. Taka menopauza odzieżowa przychodzi podobno po trzydziestce piątce.

U mnie wzdyma z ciąży. Za parę miesięcy nie zmieszczę się w żadne spodnie i nie mam pojęcia, jakie będę miała wymiary po… Zostało pożądanie do mięsistych, bawełnianych podkoszulek o rozmiarach XXL.