Proszę Piotra: Niczego nie chcę na urodziny, naprawdę niczego nie potrzebuję. Rzadko się tak zdarza, ale to prawda. Kupię tort.
Nie lubię urodzin, ostatnie wesołe obchodziłam, mając dziewięć lat, sylwestra chyba też wtedy. Później wspomnienia tego dnia, nadziane na ruszt pamięci, przysmażone sentymentem. Kilka lat temu we Florencji, z Pietuszką na zabytkowym łożu z baldachimem, miłosne, skrzypiące życzenia o północy.
Jedziemy do Sztokholmu po bilety lotnicze Arlanda – Okęcie. Monumentalne domy bez wdzięku, wykute w skałach. Miasto, ukamienowane paskudną solidnością.
Telefon z domu. Mama żartuje:
– Urodzisz się za pół godziny. Siostrzeniec nie dosłyszał, biegnie do taty z nowiną: „Ciocia rodzi za pół godziny!”
– Już?! – ojciec, przejęty, łapie za drugą słuchawkę.
Są gotowi na wszystko.
7 X
Stoję przed lustrem: piszczele, żebra, bulwa. Ciąża jako ukoronowanie kobiecości (podbrzusza?). Wcale nie czuję się bardziej kobieco. Mężczyzna – ktoś, kim na pewno nie jestem. Kobieta – ktoś, kim na pewno nie będę. Mimo dojrzewających piersi ze śliwkowymi sutkami, rozstępów, które pewnie się pojawią jak rytualne blizny po inicjacji w kobiecość. Dzień po urodzinach. Deprecha poporodowa.
8 X
– Szła poboczem, prawie pod koła. Nie wiedziałem: zadzwonić do ośrodka, żeby ją zabrali z przepustki, olać? – Pietuszka opowiada o dwudziestokilkuletniej pacjentce. Waleria, pół Włoszka, pół Szwedka, leczy się od kilku lat. Przywieźli ją znowu po tym, jak wyrzuciła przez okno wieżowca swoje meble. Zapisuje na karteczkach myśli i podsuwa Pietuszce: „Czym jest miłość?”, „Czym jest czym?”. Jej ojciec wyjechał do Włoch, kiedy miała kilka lat. Zapamiętała samochód, którym odjechał sprzed ich domu. Idąc samobójczo poboczem, może chciała znaleźć jego wóz albo śmierć. Co za różnica? Odjeżdżając, niechcący potrącił jej duszę. Rozjechał uczucia dziecka. Zostawił w Szwecji z oziębłą matką – królową śniegu.
Dorosła Waleria biega do katolickiego kościoła w czarnych podkolanówkach i klęcząc, szoruje podłogę. We Włoszech nikt by nie zwrócił uwagi: praca na chwałę Boga Ojca. W Szwecji wzywają pogotowie psychiatryczne.
Podrywa mnie do tańca. Prosto od komputera. Próbuję skończyć stronę… nie mogę. Biegnę do radia jak do kibla. Muszę. Skąd to? Z hormonów, z brzucha? Bujam się, kołyszę. Porusza mnie rytm, Maleństwo żądające takiej zabawy? Tańczę do muzyki i Jego pragnienia. Tańczymy przytuleni.