Выбрать главу

– Żadnych niekontrolowanych ruchów, myśl o dziecku.

Zaciskam zęby, czekam na ukłucie. Pssst, uciskające, obrzydliwe uczucie szperania po wnętrznościach.

– Wkłuła się – szepcze Piotr. – Małe jest daleko od igły, skuliło się.

Wrażenie przebicia, przedziurawienia uszczelki. Zamiast powietrza wytryskuje mętna woda, zbierana w probówkę. Dłużej nie wytrzymam. Wbijam się Piotrowi paznokciami w rękę.

– Już – Brigitta kończy badanie.

Na skórze nie ma śladu. Zwlekam się ranna, opieram na Pietuszce. Każdy krok jest wstrząsem.

– Za dwa tygodnie wyślemy wyniki… gdyby coś… wtedy wcześniej zadzwonią z kliniki.

25 X

Nie poroniłam, nie uroniłam ani kropelki.

Ile można leżeć? Krótki spacer nad jezioro pod niebem nr 0.17. Przyłapałam się na szukaniu dla kolorów chmur oznakowań z farb do jedwabiu: odcienie szarości: 0.16 – 0.18.

Zbierają się do drogi futrzaste gęsi kanadyjskie. Przyleciały z północy nad jezioro. Przepłoszyły nasze zwykłe, przylizane gąski. Są tranzytem, więc bez żenady zasrały pomost.

Nocą słyszymy skrzypienie, jakby ktoś przechadzał się po niebie ułożonym ze starych, drewnianych desek. Otwieramy okno, nad nami krążą kanadyjki, zwołując się i przymierzając do odlotu. Skrzykują te, które wzbiły się za wysoko na wschodzący księżyc.

Rozbieram się do snu. Zdjęłam już z siebie wszystko. Coś jednak zostało, przyciężkie, nie moje. Najchętniej odpięłabym też brzuch. Wyciągnęła się płasko i wygodnie przy Piotrze.

26 X

Skoki hormonalne to jedyny sport, na jaki mogę sobie pozwolić. Marudzę.

Pietuszka nie widzi problemu. – Moim problemem jesteś ty… Czy będziesz dobrym ojcem?

– ??? – Piotr podejmuje znak zapytania, ale bez mojego kłótliwego tonu.

– Czy przeniesiesz się do Polski?

– A skąd mam wiedzieć… jeżeli nie znajdę pracy… Tu nam dobrze.

– Tobie… Nie chcę tu być, nie chcę… Nie przyzwyczaję się, nie ma do czego… Kamienie i lasy, zimno, nie ma z kim pogadać. Dawca życia, jesteś rozpylacz życia, psik i cię nic dalej nie interesuje, co ze mną, gdzie…

Przydałoby się sanatorium nie dla samotnej matki (jeszcze nie samotnej), ale dla matki kryzyśnej, żeby nie pakować się od razu do mamusi, do przyjaciółki. Mieć czas przemyśleć. Zasypać dziurę po wyrywanych sobie wzajemnie sercach.