Выбрать главу

Skończyłam obrazek. Portret dziewczęcia w wianku. Słodycz oczu, zniewalający uśmiech. Plama ust trochę krwawa, zaschnięty strup? Nie widać ząbków, przykrytych wargami. Dwa kły, pamiątka po drapieżnych przodkach. Wygraliśmy nie tylko kolejną wojnę, wygraliśmy ze wszystkim, co żyje. Człowiek się może ucywilizował – zorganizował w bandę (narodu), ale nie uczłowieczył. Uczłowieczyć można psa albo zwierzaki Disneya.

Rządzą nami nadal bogowie bez masek – instynkty i kapka szarych komórek na czubku głowy, zwana drapieżną inteligencją, okrutniejsza od kłów i pazurów. Te małe Pol Potki po biurach i redakcjach, dręczące skazanych na etatową pracę. Wracających do domu gorzej niż z wojny, z dziurą w żołądku. Wrzody jako rana postrzałowa cywilizacji.

Miałam się nie denerwować, nie szkodzić Polce. Wieczorem tylko Mozart. „Za dużo nut” – mawiał o nim cesarz Józef II, niech więc któraś prześwidruje brzuch i dojdzie do jej skulonych uszków.

12 XI

Po obudzeniu najwięcej myśli. Nie ubabranych śniadaniem, krzątaniną, więc nieodpowiedzialnie lekkich: w styczniu do Włoch. Samolotem do Wenecji, Siena, Asyż, czemu by nie Rzym.

Piotr wraca z pracy, wysłuchuje moich planów.

– Będziesz miała taaaki brzuch, skopany przez Połę, i odechce ci się muzeów.

Pietuszka kładzie się, wymęczony dyżurem. Zostaję przy nim, aż zaśnie. Te wspólne kilkanaście minut razem wyrównuje nam rachunek oddzielnej nocy. Rozczesuję mu palcami długie włosy, leżące miękko na poduszce. Rozwiane, jakby gdzieś biegł przez sen. Splątane wyśnionymi uczuciami i prawdziwymi kłopotami. Zrywa mnie telefon.

Produkcja Miasteczka. Wysłuchuję ich wersji. Dziesięć odcinków na teraz, pozostałe czternaście może, chyba…

– Do końca grudnia wiem, co mam robić, a potem? – próbuję coś zaplanować.

– Poczekajcie dwa tygodnie, wyjaśni się.

Nie mam czasu czekać. Pod koniec marca będę balonem, balon odleci i zostanę na ziemi z pieluszkami, soczkami, nieprzespaną nocą. O żadnym pisaniu nie będzie mowy. Natura da się zaplanować: między siódmym a siedemnastym kwietnia rozwiązanie. Ludzie, racjonalni ludzie są nieprzewidywalni: „Wyjaśni się”. Mam film w pisaniu, rozbabraną książkę, serial w trakcie produkcji. Goni mnie czas, nie mam cierpliwości. Wyobrażam sobie ten biegnący czas i obok niego truchtającą cierpliwość. Nie umiem truchtać, ścibolić.