Pietuszka ma problemy gatunkowe:
– Wyjedziesz do Budapesztu, Pola nie ma tam nic do roboty, powinnaś ją zostawić. Gdybym byt pingwinem cesarskim, mógłbym przechować jajo, bujając je na stopach. Samica wróciłaby z wyprawy i przejęła pakunek.
– Austriacko – węgierskie gadanie. Niemożliwe.
Za sto lat, za pięćdziesiąt uznają prawdopodobnie ciążę za rzecz niebezpieczną dla płodu i na ten czas przeniosą go do sztucznej macicy, której nie będą grozić zatrucia, wypadki, niedotlenienia „z winy matki”. Naturalna ciąża będzie luksusowym ryzykiem.
– Eee – według Pietuszkina prędzej wynajdą bezpieczne narkotyki. – Będziesz się mogła ućpać w czasie ciąży.
– Kochanie, czy ty nie myślisz raczej o sobie? O swojej zaćpanej starości bez kaca…
Pożyczam na drogę jego sztruksy. Nie mam już talii, mam za to brzuch i się nie dopinam. Zawiązuję spodnie sznurkiem. Zakrywam swetrem – nie widać balonika.
17 XI
Nie będzie VAT – u na książki (hurra!) i na budownictwo zostanie po staremu! Dwie ustawy, zbliżające mnie do zamieszkania we własnym DOMU PISARZA.
Lubię Tuska, może dlatego, że sepleni jak ja. Może dlatego, że wygląda normalnie i uczciwie na tle politycznie zakazanych mord. Będzie startował do szefostwa Unii. Geremek także, bo ma tradycje solidarnościowe (umiejętność gadania z komuną). W żadnych wyborach, prezydenckich, gminnych, nie wygrał mój kandydat, żal mi Tuska.