Выбрать главу

3 XII

W lesie spleśniała trawa. Starcze, białe kudły. Nie będzie śniegu, będą zaspy pleśni na Święta.

Ciąża jest schizofreniczna. Jem, chodzę, myślę (sobie) i muszę jeść, chodzić i myśleć za Połę. Nie lubię mleka, ale żłopię pół litra, po czym dostaję zgagi. Nie mam ochoty wyłazić, a trzeba dotlenić dziecko. I gadam do siebie, głaszcząc brzuch.

We francuskiej książce o genetyce i chimerach pani profesor embriologii zastanawia się, kiedy w komórkę wchodzi przeznaczenie. Może przypadek to poezja konieczności?

Odpadam od komputera o ósmej. Trochę temperatury, mdłości.

Rozwalam się przed telewizorem. Szwedzka dyskusja. Pytanie i krótkie twierdzące „yyyff” na potwierdzenie. Szkoda wypluwanego ciepła, by wymówić,ja” (tak). Pytanie rozmówcy zasysa się akceptująco w „yyyff”, zaciąga nim, żeby się rozsmakować. Po polsku gołe „tak” jest niesympatyczne. Ozdabiane natychmiast gestem, dodatkiem „oczywiście, naturalnie”. Zgadzam się z tobą, dogadaliśmy się. Po szwedzku: masz rację, ale to ja ją wstydliwie przełykam. „Yyff”.

4 XII

Zanim usiadłam w dyby, pół godziny spokoju: śniadanie, Trójka, muzyka. Puściłam nowe CD – Odgłosy delfinów.

– Wrzaski z delfiniego podwórka – uważa Pietuszka.

Po chwili Pola, też w jakiś sposób delfinek – ssak i w wodzie – zaczęła pływać, panicznie nurkować.

Coraz gwałtowniej. Bała się wpłynięcia na swoje wody konkurencji? Wyłączyłam płytę. Nie wiem, co ona słyszy, czego nie lubi. Przez wody płodowe te piski mogły ją przestraszyć albo łaskotać. Co jest nagrane oprócz słyszalnych pogwizdywań? Załapały się ultradźwięki? Dentysta nie chciał używać przy mnie ultradźwiękowej maszyny – szkodliwej dla Maleństwa.

Pola po „terapeutycznym kontakcie z delfinami” nie dawała mi spokoju, bobrowała pod żebrami, waliła w pęcherz. Delikatnie, ale jak na nią był to defiladowy krok po moim żołądku. Delfinie matki sprowadzają na dno swoje niegrzeczne dziecko i tam je opieprzają najgorszymi ultradźwiękami. Wysłałam ultra – myśl – kochana, spoko, mamusia pracuje. Nie pomogło, do końca dnia miałam zesztywniały brzuch.

Straciłam kondycję. Już od tygodnia przerywam robotę i muszę się odkładać na łóżko. Odkładać na bok siebie samą: głowa pracuje, za to palce nie mają siły przebierać po klawiaturze.