Pokarało mnie nocą. Wgryzł się mi w łydkę pies. Zawyłam. Piotr, wyrwany ze snu, złapał mnie za głowę, wyszarpując ją z koszmaru.
– Nie! Moja lewa noga! – wrzasnęłam.
Tym samym chwytem złapał za łydkę i rozmasował. Nigdy nie miałam skurczu, sądziłam, że to zwykłe zesztywnienie rąk czy nogi, demonizowane przez nieudolnych pływaków. Są demony, są piekielne skurcze i starofrancuskie egzorcyzmy szarym mydłem.
7 XII
Noga obolała. Stąpam ostrożnie w obawie, że dorwie ją ten nocny pitbull. Połykam witaminy, szykuję sobie fasolkę – niech zatka brak witaminy B i magnezu, wywijający kończyny w śmiertelnych drgawkach. Bardziej od powłóczącej nogi boli głowa. Czy jest możliwy taki przypadek, żebym po rozmowie z Marysią dostała skurczu? Byłaby to przypowieść o niedowiarstwie? Świat jest psychiczny, skinnerowski też. We łbie czarna, obolała skrzynka domysłów.
Dzień: Dialogi do kończonego Miasteczka (łapanka pomysłów) i wieczorem wysyłka.
Noc: Pietuszka budzi się punktualnie o trzeciej, w godzinie rozpoczęcia dyżuru, i nasza sypialnia zamienia się w przytulny oddział psychiatryczny. Emocje przezroczyste, prześwietlone światłem dnia, opadają teraz, nabierając ciemnej ciężkości. (Skoro jest ciemna materia, czemu by nie miało być ciemnych emocji.) Wyjazd do Polski. Nierealny – za dużo karkołomnych decyzji. O tej porze wyjście z domu też wydaje się niemożliwe.
Gadamy o filmach i książkach. Czemu nie da się nakręcić w Polsce filmu o mafii? Żadna stacja telewizyjna by tego nie sfinansowała, prawdziwej szopki politycznej też nie. No, może raz na rok, do odśmiania. Naiwnie sądziłam, że Canal+ przeflancuje Guignole – najpopularniejszy „dziennik” francuski, polityczną szopkę młodej inteligencji. Chlastający równo lewicę i prawicę. Nie podejmie się tego ani polski Canal+, ani żadna prywatna stacja w obawie o koncesję, układy. Publiczna telewizja też nie, ze strachu przed lewym albo prawym (sierpowym).
W Ekstradycji, najlepszym serialu sensacyjnym, politycy uwikłani w śmierdzące układy są znikąd – z rządu. Merdający całym tym interesem „mózg” to trzej faceci z domu dziecka, bez politycznej przeszłości. Jeden z nich adoptowany przez Rosjan z bazy wojskowej.
Film w miarę realistyczny o powiązaniach mafijnych byłby polityczny, musiałby pokazać nomenklaturę, polityków z prawdziwych partii. Scenariusze o mafii pruszkowskiej są drukowane w gazetach, wystarczy to spisać i… do kosza. Nikt nie wyprodukuje.