Выбрать главу
* * *

Towarzysz komisarz Halket przybył na pomost flagowy prawie równocześnie z detonacją pierwszej rakiety, ale Ryan go nie zauważyła, gdyż całą uwagę poświęcała ekranowi taktycznemu. Usłyszała za to czyjś jęk, gdy rakiety zaczęły detonować w większych ilościach. Rakiety nie były duże — takie, jakie zwykle mają na wyposażeniu niszczyciele czy lekkie krążowniki — i dopiero to uświadomiło Ryan prawdę. Miała do czynienia z superkutrami Royal Manticoran Navy, które według zapewnień Urzędu Bezpieczeństwa nie istniały. A teraz te nie istniejące superkutry masakrowały jej okręty.

W normalnych warunkach tak lekkie rakiety nie byłyby w stanie zagrozić dreadnoughtom — generowane przez nie promienie laserowe zostałyby zneutralizowane albo przez same osłony burtowe, albo przez nie i pancerz. Pancerniki mogły zostać przez nie uszkodzone, ale raczej nie zniszczone. Tyle że warunki nie były normalne, ponieważ jej okręty zostały zaskoczone niczym flota nawodna na kotwicowisku — nie mogły manewrować, nie miały ekranów ani osłon burtowych. Osłony stanowiły mniejszy problem, gdyż burty chronił gruby kompozytowy pancerz, natomiast brak ekranów był czynnikiem decydującym. Powierzchnie kadłuba osłaniane przez ekran każdy okręt wojenny miał bowiem nieopancerzone — po co było marnować pancerz na osłanianie czegoś, co i tak nie było narażone na trafienie, skoro przez ekran nic nie mogło się przedostać. Jak długo ten ekran istniał, czyli jak długo okręt miał włączony napęd i gorące węzły…

Uwolnioną w ten sposób masę projektanci wykorzystywali do pogrubienia pancerza burtowego, a zwłaszcza dziobowego i rufowego. Problem polegał na tym, że ani jedna rakieta nie obrała za cel dziobu, rufy czy burty któregoś z okrętów Gianny Ryan.

* * *

Rakiety wystrzelone przez kutry przelatywały pod lub ponad okrętami Ludowej Marynarki w odległościach rzędu pięciuset kilometrów. I detonowały, ledwie znalazły się blisko celu, więc ich lasery nie mogły chybić. A trafiały w pozbawione pancerza kadłuby, prując je jak papier i wyrządzając znacznie większe szkody niż w normalnych warunkach o wiele silniejsze promienie z impulsowych głowic rakiet odpalanych przez okręty liniowe. Trafienia sięgały głęboko i powodowały dehermetyzację kadłuba, wyrzucając w przestrzeń chmury krystalizującego natychmiast powietrza i wody. Oznaczało to, że zaatakowani nie zdołali usunąć atmosfery z zewnętrznych przedziałów, czyli że ledwie zdążyli ogłosić alarm bojowy i że nie wszyscy członkowie załóg byli w skafandrach próżniowych.

Przez formację okrętów na orbicie parkingowej przetoczyła się fala ognia, rozrywając część z nich na strzępy we wtórnych eksplozjach. Trzy dreadnoughty, pięć pancerników oraz ponad dziesięć krążowników liniowych i ciężkich trafionych w reaktory zniknęło w ognistych supernowych, pozostałe zmieniły się w poskręcane, często płonące wewnątrz wraki, z których na wszystkie strony wylatywały kapsuły ratunkowe.

Ferrety po wystrzeleniu rakiet nie przerwały ataku, lecz cofnęły się na tył formacji, ustępując miejsca dywizjonom wyposażonym w zmodernizowane wersje Shrike’ów. Po przegrupowaniu i otrzymaniu nowych rozkazów właśnie te dywizjony otworzyły ogień. Ale tym razem każda salwa rakiet miała dokładnie wyznaczony cel — któryś z nie do końca zniszczonych okrętów wroga. Wśród jednostek Ludowej Marynarki zapanował kompletny chaos.

***

Gianna Ryan zdołała wstać. W powietrzu pełno było kurzu i smrodu topiących się instalacji. Odruchowo przetarła dłonią usta i ze zdziwieniem odkryła krew na ręku musiała płynąć z nosa lub ust. Odruchowo spojrzała na ekran taktyczny i zobaczyła katastrofę. Nie traciła czasu na zastanawianie się, jakim cudem ekran jeszcze działa po takiej liczbie trafień, jaką przyjął jej okręt flagowy nadal zresztą wstrząsany kolejnymi wybuchami. To, co na nim ujrzała, jasno świadczyło, że reszta jednostek jest w jeszcze gorszym stanie, o ile w ogóle istnieją. Jedynie trzy krążowniki liniowe znajdujące się na przeciwległym krańcu szyku od zaatakowanego przez kutry zdołały uaktywnić osłony burtowe i ustawić się ekranami do nadlatujących rakiet. Dzięki temu prawie nie odniosły uszkodzeń, pozostając wraz z niszczycielami osłony jedynymi zdolnymi do walki okrętami. Teraz wyszły z szyku; wyciskając, co się dało, z napędów i kompensatorów, usiłowały rozwinąć jak największą prędkość. Nie na wiele mogło im się to przydać, gdyż nawet gdyby osiągnęły maksymalną szybkość, nie zdołałyby uciec kutrom, zwłaszcza dysponującym już tak wielką przewagą pod tym względem. Krążowniki jednak nie usiłowały się wymknąć, co Gianna zauważyła z dumą, lecz kierowały się prosto ku atakującym pozostałe okręty kutrom.

— Rozkaz do wszystkich niszczycieli osłony! — poleciła, nie bawiąc się w uprzejmości. — Natychmiast wycofać się z systemu i ostrzec resztę floty o nowych kutrach!

— Aye, aye, ma’am! — potwierdził oficer łącznościowy, odruchowo używając wyuczonej za młodu formuły.

Ryan nawet nie odwróciła głowy — spoglądała na ekran taktyczny i zupełnie bez emocji zastanawiała się, czy najpierw zdążą nadać rozkaz, czy też kolejne trafienie zniszczy to, co pozostało z jej okrętu flagowego.

* * *

— Tu Hydra Jeden, Hydra Sześć prowadzący krążownik liniowy jest twój! Hydra Trzy i Pięć, zajmijcie się pozostałymi! Reszta skrzydła atakuje według planu! — rozkazał Tremaine.

Komandor porucznik Roden oraz dowódcy 3. i 5. Dywizjonu potwierdzili nowe rozkazy i zmienili kurs, odbijając nieco od głównej osi ataku. Scotty wybrał ich dlatego, że dowodzili najbardziej doświadczonymi dywizjonami oraz dlatego że jako pierwsze zostały one wyposażone w generatory osłon rufowych, toteż miały najwięcej czasu, by przyzwyczaić się do ich używania. A właśnie te dywizjony były najbardziej narażone na ostrzał od rufy, gdyż aby dotrzeć do krążowników, musiały przelecieć obok większości pozostałych okrętów Ludowej Marynarki.

324 kutry, w tym 252 typu Shrike B, zaatakowały niedobitki jednostek Ludowej Marynarki ogniem graserów. Wyglądało to niczym cios młota Thora. Dla załóg kutrów była to niepowtarzalna okazja — atak artyleryjski na nieruchome i pozbawione ekranów okręty liniowe. Przypominało to strzelanie do tarczy — każdy promień grasera praktycznie musiał trafić, a każdy, który trafił, siał nieporównanie większe spustoszenie niż promienie laserowe rakiet. Te okręty, które przetrwały lawinę rakiet, teraz były dobijane z bezpośredniej odległości, jako że przynajmniej połowa kutrów pruła ich nie osłonięte pancerzem części kadłubów.

Te, które nie mogły się docisnąć do dreadnoughta i pancerników, zajęły się krążownikami liniowymi i ciężkimi, a nawet niszczycielami. W przypadku tych jednostek trafienia były znacznie bardziej spektakularne, gdyż wiązki energii, które dreadnoughty jedynie wybebeszały, mniejsze jednostki rozcinały na strzępy. Wokół trwała masakra przerywana oślepiającymi eksplozjami, w których znikały kolejne okręty Ludowej Marynarki. Wśród tych piekielnych stosów uwijały się niezmordowanie kutry, co chwila plując ogniem.

Druga strona nie pozostała jednak zupełnie bierna — nawet na wrakach zdołano obsadzić po kilka stanowisk artyleryjskich. Pozbawione centralnej kontroli ognia nie strzelały tak celnie jak zazwyczaj, ale załogi nadrabiały odwagą i zdeterminowaniem. I kutry zaczęły ginąć czy to przez to, że promień pokładowego grasera przebił się przez osłonę, czy też w wyniku pecha, gdy trafił w pozbawiony jej fragment kadłuba. Jeden z Ferretów został trafiony prosto w rufę w momencie, gdy miał uaktywnioną osłonę dziobową. W ciągu parunastu sekund cztery kutry ze skrzydła Tremaine’a przestały istnieć, a symbole trzech innych zaczęły pulsować na bursztynowo, co oznaczało poważne uszkodzenia, ale minęły już resztki szyku obrońców, toteż były bezpieczne, a załogi mogły zabrać się do prowizorycznych napraw.