Выбрать главу

— Więcej niżbym chciał — przyznał ponuro Tremaine, aż za dobrze pamiętając najgorszy moment całego odpoczynku.

Ojciec zabrał pewnego dnia całą rodzinę na obiad i uparł się, by Scotty włożył mundur — być może w głębi ducha liczył, że ktoś w lokalu go rozpozna, w końcu pokazywano go w wiadomościach czy relacjach z rozmaitych uroczystości na cześć Honor. Czego się nie spodziewał, to tego, że przy sąsiednim stoliku będzie siedział ktoś, kto stracił oszczędności całego życia, a na dodatek i brata, gdy Giscard zaatakował Basilisk. Brat za długo sprawdzał, czy wszyscy pracownicy opuścili orbitalny magazyn, i przestał istnieć wraz z nim. A sąsiad Scotty’ego wypił za dużo i zrobiło się nieprzyjemnie. Najpierw mamrotał pod nosem inwektywy, potem coraz głośniej wypłakiwał żale, w końcu pełnym głosem sklął go od ostatnich, płacząc przy tym równocześnie. Zabrała go policja, ale Tremaine poczuł się winny i czuł się tak do tej pory. Wiedział, że to głupie, ale nic nie był w stanie na to poradzić.

— Tak też myślałam — westchnęła Truman. — I tak naprawdę trudno się ludziom dziwić: Giscard przekreślił sześćdziesiąt lat inwestycji i jedyną pociechą była naprawdę niewielka liczba ofiar. A to wyłącznie dzięki postępowaniu Giscarda, który czekał do ostatniej chwili z otwarciem ognia. Gdyby miał ochotę na masakrę, nie zapobieglibyśmy jej. Za to zniszczenia byłyby wręcz katastrofalne. White Haven uniemożliwił mu dokończenie dzieła i zniszczenie fortów oraz stacji Astro tudzież zdobycie systemu, ale wątpię, by to ostatnie było jego celem.

Sądzę, że był to rajd na wielką skalę, który miał zniszczyć wszystko, co się da. Tak on, jak i McQueen zdawali sobie sprawę, że ten system odbilibyśmy za wszelką cenę, a Home Fleet znajdowała się cały czas ledwie o jeden tranzyt. Natomiast dzieło zniszczenia wyszło mu konkursowo: wszyscy w Królestwie doznali szoku, gdy jego skala dotarła do ludzi. No i świadomość, że to my powinniśmy zadawać podobne straty przeciwnikowi, a nie on nam. Wstrząsnęło to opinią publiczną naprawdę porządnie. Nie nazwałabym tego paniką, ale było parszywie, naprawdę parszywie, i po raz pierwszy od rozpoczęcia tej wojny cele polityczne wymusiły działania militarne, co jeszcze nigdy nikomu nie wyszło na zdrowie.

— Słyszałem wersję opozycji — ton Tremaine’a pasował do jego pełnej niesmaku miny. — I tego skur… to jest chciałem powiedzieć tego dupka Housemana z Instytutu Palmera.

— Chciałeś powiedzieć „skurwysynka” — poprawiła go Truman z błyskiem w oku. — I jest to słuszne określenie, choć osobiście preferuję: „nadętego, tępego, wrednego i egoistycznego kutasa złamanego”!

— Skoro pani tak uważa, ma’am, nie będę protestował. W końcu nie należy sprzeciwiać się oficerowi flagowemu.

— Rozsądne podejście, komandorze. Bardzo — rozsądne pochwaliła i dodała poważnym już tonem: — W takim razie orientujesz się, z czym miał do czynienia rząd. Ludzie się bali, a opozycja wykorzystała ten strach. Podejrzewam, że część z nich rzeczywiście wierzyła w to, co mówiła, ale tacy jak High Ridge czy Descroix jak zwykle łgali, wykorzystując okazję do zdobycia kolejnych punktów i chcąc wymusić określony wpływ na prowadzenie wojny. A bali się wszyscy, co do jednego, tego jestem pewna. No i mamy konsekwencje, jakie mamy.

— Czyli, ma’am? — spytał cicho Tremaine.

— Obronę cytadelową — wyjaśniła ponuro. — Rząd nie odważył się zaryzykować osłabienia obrony któregoś z pozostałych głównych systemów w obawie przed kolejnym rajdem, więc nie było skąd wziąć sił do przeciwuderzenia. Co gorsza wymusił na Admiralicji wzmocnienie obrony tych systemów, całkowicie pozbawiając nas tym samym możliwości ofensywnych choćby na skalę taktyczną. Nie zrozum mnie źle, najprawdopodobniej i tak postąpilibyśmy w ten sposób, gdyż było to sensowne posunięcie przynajmniej w pierwszym okresie, dopóki nie przeanalizujemy strat i nie zorientujemy się, co McQueen planuje dalej. Ale na pewno nie byłoby to na taką skalę i nie na tak długo. Bo od tego czasu nadal nie odzyskaliśmy zdolności ofensywnych, tyle okrętów wycofano do zadań czysto obronnych.

— Ale… — zaczął Scotty i ugryzł się w język: jak dotąd Truman była z nim bardziej szczera, niż wcześniej śmiałby marzyć, i nie należało tego nadużywać.

Dała mu jednak znak, by mówił dalej, więc wziął głęboki oddech i spytał:

— Rozumiem, ma’am, ale co z 8. Flotą? Przecież to formacja czysto ofensywna, a admirał White Haven był prawie gotów, gdy przebywaliśmy w Trevor Star.

— Wiem, że był. A 8. Flota rzeczywiście jest naszą główną siłą uderzeniową… oficjalnie. I choć jestem pewna, że tak on sam, jak i admirał Caparelli czy premier chcieliby jej użyć w tej roli, w najbliższym czasie tego nie zrobią.

— Nie zrobią? — powtórzył zaskoczony Tremaine.

Truman wzruszyła ramionami.

— Nikt mi tego oficjalnie nie powiedział, ale pewne rzeczy są oczywiste, a na dodatek mam dostęp do informacji, do których ty nie masz, więc łatwiej mi wyciągać generalne wnioski. Pomyśl nad tym, co ci powiem. Home Fleet nie została wzmocniona, ale Eskadra Gryphon to w tej chwili równowartość zespołu wydzielonego. Wszystkie forty w systemie Basilisk zostały ukończone, zmodernizowane i w pełni wyposażone. Ale to wszystkie zmiany, jakie zaszły na terenie Gwiezdnego Królestwa, ponieważ pozostałe okręty musieliśmy wysłać, by wzmocniły obronę sojuszniczych systemów. Rajdy na Alizon i Zanzibar wstrząsnęły nimi solidnie, a jedynym sposobem, w jaki rząd mógł przywrócić wiarę w siły i możliwości Sojuszu, było wzmocnienie obrony wchodzących w jego skład systemów okrętami liniowymi. Dużą liczbą okrętów liniowych, dokładniej rzecz ujmując.

Równocześnie jednak musimy być gotowi do odparcia każdego uderzenia na nasz własny obszar, i to tak naprawdę jest zadaniem Ósmej Floty. White Haven udowodnił, jaka jest strategiczna przewaga Manticore Junction, zjawiając się z Trevor Star w systemie Basilisk na czas, by obronić terminal i zniszczyć atakujące go siły Ludowej Marynarki. I podczas gdy nadal będziemy oficjalnie twierdzić, że 8. Flota szykuje się do ataku na Barnett, będzie to w istocie tylko straszak, bo stanowi ona strategiczną rezerwę Królestwa Manticore.

— Hmm… — Tremaine podrapał się w ciemię i kiwnął głową. — To ma sens… no i oczywiste jest, że nie możemy powiedzieć ludziom: śpijcie spokojnie, 8. Flota czuwa, bo tym samym powiedzielibyśmy przeciwnikowi, że może przestać brać ją pod uwagę jako siłę ofensywną.