— Właśnie. Naturalnie McQueen się tego domyśliła, ale nie ma pewności, więc musi zabezpieczyć się na wypadek, gdyby się pomyliła, co wiąże znaczne siły Ludowej Marynarki do działań czysto obronnych. Natomiast mniej niepokoi mnie to, że oddaliśmy przeciwnikowi inicjatywę, dzięki czemu może atakować, gdzie i kiedy chce, z zasady odnosząc w ten sposób sukcesy, a bardziej to, że opozycja doskonale wie o wszystkim, bo cała strategia rządu została przedstawiona jej przywódcom na tajnych spotkaniach — widząc minę Scotty’ego, Truman wyjaśniła: — Zwyczajem jest, że w okresie kryzysu takiego jak wojna przywódcy opozycji informowani są na bieżąco przez rząd o sytuacji i o zamierzeniach. Teoretycznie rzecz biorąc, rząd Cromarty’ego może upaść w każdej chwili, co by oznaczało, że nowy będzie tworzyć opozycja. By uniknąć zamieszania i straty czasu, które musiałyby mieć miejsce przy zapoznawaniu się nowych władz z sytuacją, a które mogłyby okazać się fatalne w skutkach, regularnie odbywają się spotkania przy drzwiach zamkniętych, gdzie są oni informowani o tym, co najważniejsze.
— Rozumiem, ma’am. Nie podoba mi się to, ale rozumiem powody takiego postępowania. Tylko nie do końca pojmuję, co panią w tym, tak niepokoi.
— Bo nikt by tego nie odgadł, słuchając ich wystąpień czy czytając rozmaite komentarze albo wypowiedzi. Przeglądałeś może którąś?
— Przyznam, że nie. Pewnie powinienem, ale…
Tym razem Tremaine wzruszył wymownie ramionami.
Truman prychnęła pogardliwie.
— Nie dziwię się, że je omijałeś, bo też mam ten zwyczaj. Natomiast co jakiś czas je przeglądam i jest to bez przerwy to samo. Nie można powiedzieć, że biją na trwogę, ale żerują na ludzkim strachu i poczuciu zagrożenia na wszelkie sposoby, po trochu podkopując zaufanie do rządu, wiedząc, że ten nie może publicznie odeprzeć zarzutów i wyjaśnić, jaka jest prawdziwa rola 8. Floty, z powodów, o których już mówiliśmy.
— Przecież muszą zdawać sobie sprawę, że w ten sposób osłabiają morale, a to odbije się na podejściu społeczeństwa do wojny i na samej wojnie!
— Część z nich na pewno zdaje sobie z tego sprawę. Tylko widzisz, przywódcy opozycji to polityczne ścierwa najgorszego gatunku. Oni mają to gdzieś, bo jedyne, co się dla nich liczy, to przejęcie władzy. Wojna jest dla nich całkowicie drugorzędną kwestią. A poza tym odpowiedzialność za to, co się dzieje na froncie, nie spada na nich, tylko na rząd księcia Cromarty’ego i Admiralicję.
— Obrzydliwe — ocenił Tremaine.
— Poza tym także niemoralne, głupie, krótkowzroczne i mogłabym jeszcze długo wymieniać. Niestety niekaralne. I bardzo ludzkie. I nie chodzi o to, że ktokolwiek z nich chce przegrać tę wojnę czy jest z natury zły. Tych ostatnich jest paru, ale głównie to przerażająco głupi egoiści, dla których liczy się tylko to, czego chcą, a chcą władzy. Nic więcej, a więc i wojna ich nie obchodzi. A reszta to typki w rodzaju Housemana, tylko nie aż tak wredne i tępe: pojęcia nie mają o kwestiach wojskowych, ale są przekonani, że wiedzą wszystko, a nikt z ich tak zwanych doradców nie ma dość odwagi czy też wiadomości, by ich z tego błędu wyprowadzić. Gdyby nasze role się odwróciły, zapewne oni uznaliby mnie za ignorantkę, ale chodzi mi o to, że sama głupota nie jest równoznaczna ze złą wolą. Najmniej liczną grupę stanowią idioci w stylu New Kiev, przekonani, że upieranie się wyłącznie przy militarnym rozstrzygnięciu problemu z takim mocarstwem jak Ludowa Republika musi doprowadzić do nieszczęścia. Oni są przynajmniej uczciwi, bo próbują przejąć władzę, by — w swoim mniemaniu — zapobiec katastrofie, używając naturalnie wszystkich możliwych sposobów, bo cel uświęca środki. Włos mi się jeży na głowie na myśl, że ta banda mogłaby dojść do władzy w trakcie działań wojennych!
— Mnie też, ma’am — przyznał Tremaine. — Na szczęście to naprawdę mało prawdopodobne.
Truman potrząsnęła głową i powiedziała już innym tonem:
— W każdym razie naszym zadaniem jest wygrać tę wojnę, a nie narzekać na polityków, co właśnie robiliśmy.
Tremaine przytaknął — gdy admirałowie decydowali się zmienić temat, niżsi stopniem nie sprzeciwiali się temu, o ile nie byli pozbawieni instynktu samozachowawczego.
On nie był.
— Mamy nadzieję, że McQueen będzie robiła to co dotąd, czyli odbierała nam peryferyjne systemy jeszcze przez wystarczająco długi czas, byśmy zdołali przygotować nasze siły do podjęcia dalszej ofensywy — dodała Truman. Znacznie skróciliśmy czas przeglądów i modernizacji, o czym przeciwnik nie powinien wiedzieć. A pikiety w istotnych systemach są wzmacniane, tyle że stopniowo, więc to także nie rzuca się w oczy. Grayson buduje okręty w maniackim zgoła tempie, a my robimy, co możemy, by mu dorównać.
Wspólnymi siłami zdołaliśmy stworzyć już całkiem sympatyczną, choć na razie jeszcze niewystarczającą liczbę Harrin… to jest Medus, o których przeciwnik nie ma prawa mieć pojęcia. Na dodatek Admiralicja przyspieszyła wycofywanie z linii fortów chroniących nexusa i resztę systemu Manticore, co jest sensownym posunięciem, skoro wszystkie terminale znajdują się w naszych rękach i są wystarczająco silnie bronione. Dzięki temu kilkaset tysięcy wyszkolonych członków załóg trafi z Fortress Command do floty. Mają przed sobą co prawda kursy przeszkalające, ale poważne różnice dotyczą wyłącznie załóg maszynowych, nauka reszty będzie naprawdę krótka. A my w tym czasie zbudujemy okręty, które oni obsadzą. Ponieważ kursy są przyspieszone, a jeden ich rodzaj przeznaczony jest dla załóg zupełnie nowych jednostek, nie obędzie się bez problemów, gdy kursanci trafią na okręty. Załogi będą mieszane, a ludzie niedoświadczeni. I dlatego tak mnie ucieszyła wiadomość, że nie masz jeszcze przydziału; w efekcie ściągnęłam cię tutaj.
Tremaine wyprostował się odruchowo. Zabrzmiało to bowiem tak, jakby jej na nim specjalnie zależało, a jeżeli tak było, to właśnie usłyszał jeden z największych komplementów zawodowych w życiu.
— Zostałeś poinformowany o lotniskowcach? — spytała Truman.
— Tylko o tym, że istnieją i że się sprawdziły, ma’am. Powiedziano mi, że szczegółowe informacje uzyskam, gdy zamelduję się na okręcie. Wiem akurat tyle, by z niecierpliwością czekać na resztę, ma’am.
— Czyli tak jak się spodziewałam — oceniła z uśmiechem. — Pamiętam, jak lady Harrington opowiadała o pewnym narwańcu pilotującym pinasy wbrew rozkazom, gdy dowodziłam Parnassusem. Wiem, że współpracowałeś blisko z Jackie Harmon.
Jej oczy pociemniały, a Scotty zacisnął usta. Współpracował z komandor Harmon i bardzo ją lubił, toteż wieść, że zginęła w systemie Hancock, służąc na okręcie Truman, ugodziła go boleśnie.
— W każdym razie znasz kutry rakietowe nowej generacji, toteż znalazłeś się na pierwszym miejscu nader krótkiej listy kandydatów. Co prawda masz trochę niski stopień jak na stanowisko, na którym chcę cię widzieć, ale nabrałeś sporo doświadczenia w dowodzeniu, towarzysząc lady Harrington do Piekła i z powrotem, więc nie sądzę, żeby powstały problemy.
— Dziękuję, ma’am… do Piekła i z powrotem. Ładnie to pani ujęła.
— Prawda? Co do podziękowań, to zobaczymy za jakieś dwa miesiące, czy nadal będziesz mi wdzięczny… Ten okręt — wskazała na najbliższy ze znajdujących się w dokach — w przyszłym tygodniu ma być gotów do prób odbiorczych. Jeśli stoczniowcy się nie mylą, będziesz na jego pokładzie w ich trakcie. A kiedy zostanie uznany za gotowy do służby, osobiście zajmę się szkoleniem całej załogi i obiecuję, że będziecie wszyscy podpierać się nosami, a ja tempa nie zwolnię. A to z tego prostego powodu, że będziemy stanowili główną siłę uderzeniową planowanej ofensywy.