Выбрать главу

— Będziemy, ma’am? Chodzi mi o…

— Wiem dokładnie, o co ci chodzi, i nie musisz się tym martwić. Jesteś inteligentnym młodym człowiekiem i wiem z doświadczenia, że przy odpowiedniej motywacji nie przestraszysz się wyzwań ani ciężkiej pracy, no i jesteś nieco bardziej zdyscyplinowany, niż to zwykle okazujesz. Tak po prawdzie jesteś całkiem podobny do Lestera Tourville’a… z pozoru narwaniec, ale umiejętności i zdolność planowania bez zarzutu.

Tremaine nie odezwał się, bo nie bardzo mógł jej odpowiedzieć cokolwiek sensownego.

Truman uśmiechnęła się i dodała:

— Mam nadzieję, że właśnie taki jesteś, bo kogoś takiego potrzebuję. Jackie nazwała ich myśliwcami i tacy są niezbędni do pilotowania moich kutrów… a twoim zadaniem jako nowego dowódcy skrzydła HMS Hydra będzie zrobić z nich właśnie takich wyszkolonych i zdolnych do wszystkiego narwańców.

Rozdział VIII

— Księżna Harrington, sir — zameldował adiutant i zrobił dwa kroki w bok, nie puszczając przy tym skrzydła drzwi.

Honor przestąpiła próg, mając nadzieję, że dobrze maskuje zaniepokojenie na widok gospodarza wstającego zza biurka o rozmiarach lądowiska dla promów szturmowych.

— Witam, księżno — Caparelli wyciągnął ku niej dłoń.

A Honor starannie ukryła uśmiech, podchodząc do biurka i zastanawiając się, czy zasięgał opinii specjalistów od protokołu, czy też działał na wyczucie. Sytuacja bowiem była, można by rzec, nieco skomplikowana.

Pod każdym względem poza dwoma wyjątkami to ona miała wyższą pozycję. Na Graysonie jako patronka Harrington była do tego przyzwyczajona, natomiast tu, w Królestwie Manticore, nagły awans społeczny nadal ją zaskakiwał, a czasami sprawiał miłe niespodzianki. Z prawdziwą przyjemnością i satysfakcją przypominała sobie miny wielu spośród tych, którzy wyrzucili ją z Izby Lordów, a teraz musieli cierpieć jej ponowną obecność jako najmłodszej księżnej w Gwiezdnym Królestwie… A równocześnie persony, której pozycja i tytuł przewyższały pozycję i tytuły ponad dziewięćdziesięciu procent parów Korony. Miny Stefana Younga, dwunastego earla North Hollow, i Michaela Janviera, dziewiątego barona High Ridge, były warte każdych pieniędzy i wiedziała, że nie zapomni ich aż do śmierci. Nawet w sędziwym wieku (jeśli naturalnie go dożyje) będą stanowiły jedno z najprzyjemniejszych wspomnień.

Podobnie jak przemowy powitalne liderów opozycji. Słuchała uważnie i nie potrzebowała więzi z Nimitzem, by zorientować się, że słowa z trudem przechodzą im przez gardła. Z drugiej strony miło było wiedzieć, jak bardzo jej nienawidzą, a równocześnie pod niebiosa wychwalają „bohaterstwo, odwagę i determinację połączoną z nieograniczoną pomysłowością”. Była to naturalnie najczystszej wody hipokryzja i obłuda, ale dzięki Nimitzowi znała dokładnie uczucia przemawiających. I była mocno zdumiona, że High Ridge’a w pewnym momencie nie trafiła apopleksja, a hrabiny New Kiev nagła krew nie zalała. Choć w jej przypadku przyznać należało, że wściekłość powodowała przeszkoda, jaką Honor stanowiła dla jej planów, a nie sama jej osoba. Była to miła odmiana po falach osobistej i czysto prywatnej nienawiści emanujących od Younga i High Ridge’a.

Natomiast zaskoczyło ją, że przynajmniej połowa Izby Gmin, i to skromnie licząc, była szczerze zadowolona z jej obecności. Co akurat nie miało najmniejszego wpływu na problemy wynikające ze złego samopoczucia w nowej roli, do której nie zdążyła się jeszcze przyzwyczaić, jako że księżną była od zaledwie trzech tygodni.

Stwarzało to problemy nie tylko jej, ale także osobom, które się z nią nie stykały w tym okresie, i do nich właśnie należał sir Thomas Caparelli. Od pierwszego dnia wojny zajmował stanowisko Pierwszego Lorda Przestrzeni, podczas gdy ona była wówczas świeżo mianowanym kapitanem. Nawet teraz była zwykłym komodorem, a ostatnim razem, gdy się widzieli, miała dowodzić eskadrą ciężkich krążowników… która jeszcze nie została sformowana. Mimo to nie wyczuwała u niego niechęci, jedynie zakłopotanie, jakby nadal nie do końca wiedział, jak ją traktować po tym ostatnim awansie społecznym.

Natomiast w jego uczuciach na pierwszy plan wybijało się szczere zadowolenie, że przeżyła, a uścisk jego dłoni był zdecydowany. Uścisk dłoni w tej sytuacji był jak najbardziej na miejscu, choć co większe snoby kurczowo trzymające się protokołu (jak dajmy na to High Ridge) uznałyby to za impertynencję. Najwłaściwszym bowiem powitaniem byłby lekki ukłon z pełnym szacunku strzeleniem obcasami. W końcu Caparelli był zwykłym prostakiem, który szlachectwo uzyskał dzięki służbie Koronie, a nie dziedziczeniu jak na prawdziwie szlachetnie urodzonego przystało.

Dla Honor nie miało to znaczenia. Istnienie arystokratów tego typu było w jej opinii najpoważniejszym mankamentem, ogólnie rzecz biorąc, całkiem dobrego ustroju społeczno-politycznego. Ich poglądy obchodziły ją mniej niż zeszłoroczny śnieg, podczas gdy zdanie Caparellego wysoko sobie ceniła. A dwa wyjątki, w których nadal był od niej wyższy rangą, były co najmniej równie ważne jak jej nagłe wywyższenie.

Pierwszym wyjątkiem było to, iż podobnie jak ona był Rycerzem Króla Rogera, ale podczas gdy ona po pierwszej bitwie o Hancock otrzymała Komandorię, on był Rycerzem Wielkiego Krzyża. Drugim i znacznie ważniejszym było to, że każdy służący w Królewskiej Marynarce był jego podkomendnym. Komodor Honor Harrington także.

— Miło znów panią widzieć — odezwał się Caparelli, przyglądając jej się uważnie. — Jak rozumiem, po badaniach w Bassingford uznano panią za zdolną do służby wojskowej w ograniczonym zakresie, czyli z wyłączeniem służby liniowej.

— Może nie całkiem dobrowolnie, ale uznano — potwierdziła z lekkim uśmiechem. — Sądzę, że bardziej, niż byli skłonni to przyznać, martwi ich fakt, iż mój organizm nie poddaje się procesowi regeneracji i odrzuca przeszczepy nerwów. Tak naprawdę chcieliby mnie trzymać aż do zainstalowania nowych protez i nerwów… i są, łagodnie rzecz ujmując, nieszczęśliwi, że nie mam zamiaru zostawić tego w ich rękach zgodnie z przyjętymi we flocie procedurami.

— Nie dziwi mnie zbytnio ich podejście — prychnął Caparelli.

Honor z przyjemnością zauważyła, że ocenił jej stan obiektywnie i spokojnie. Fakt, że w czasach, gdy był kapitanem, raz zbierano go nieomalże łyżką z pokładu, ale jego organizm bez problemu poddawał się regeneracji. Tyle że spędził naprawdę długi czas pod opieką lekarzy i terapeutów. I najwyraźniej nie zapomniał tego, co wówczas przeżył, a co wywarło znaczny wpływ na jego podejście do lekarzy.

— Centrum medyczne Bassingford to najprawdopodobniej najlepszy szpital w całym Królestwie — rzekł spokojnie gospodarz, prowadząc ją ku fotelom ustawionym wokół kryształowego stoliczka z boku biurka. — A na pewno największym. Co może być zarówno zaletą, jak i wadą. Tym ostatnim, gdy personel nie chce przyznać, że nie we wszystkim jest najlepszy. Poza tym podejrzewam, że nadal są sami na siebie źli, że pani ojciec zrezygnował z pozostania u nich na rzecz prywatnej praktyki. Ale kiedy się wreszcie uspokoją, zrozumieją, że tylko ostatnia ofiara zrezygnowałaby z jego opieki, mając taką możliwość.

Zabrzmiało to nieco dziwnie, toteż Honor spytała, ledwie usiedli:

— Przepraszam, ale zabrzmiało to jak uwaga wynikająca z osobistych doświadczeń.

— Bo tak jest — uśmiechnął się Pierwszy Lord Przestrzeni. — Pani ojciec był naczelnym neurochirurgiem w Bassingford, gdy spotkała mnie ta pechowa przygoda na obszarze Konfederacji, i poskładał mnie lepiej, niż ktokolwiek sądził, że to możliwe. Na dodatek znacznie skrócił okres potrzebny na regenerację. Nie sądzę, by jego umiejętności od tamtej pory się pogorszyły, więc naprawdę szczerze radzę ignorować każdego, kto będzie próbował przekonać panią, by to lekarze z Bassingford zajęli się pani protezami. Są dobrzy, nie mówię że nie, ale to żadna alternatywa, jeśli można mieć najlepszego.