Выбрать главу

— Zastanawiałam się nad tym, milady — przyznała po chwili, próbując nie okazać goryczy i bólu. — I wątpię, by miała pani zamiar zaproponować mi stanowisko instruktora na Młynie.

— Fakt, nie mam takiego zamiaru. Ale być może będę w stanie zaproponować coś, co okaże się równie interesujące.

— Naprawdę? — Zaskoczenie spowodowało, że Jaruwalski popełniła kardynalny błąd, czyli przerwała admirałowi.

Ledwie zdała sobie z tego sprawę, zarumieniła się po cebulki włosów.

— Być może będę — powtórzyła Honor, siadając wygodniej. — Zanim do tego przejdę, powinnam wyjaśnić pani, że zdarzyło mi się służyć pod Elvisem Santino.

I umilkła. Tym razem było oczywiste, że czekała na reakcję; Jaruwalski przekrzywiła głowę i przyjrzała jej się zmrużonymi oczyma.

— Nie wiedziałam o tym, milady — powiedziała ostrożnie, nie wiedząc, do czego Honor zmierza.

— Spotkałam go na pierwszym patrolu po ukończeniu akademii. Na War Maiden mającym przydział antypiracki do Konfederacji. Był pomocnikiem oficera taktycznego — wyjaśniła Honor i uśmiechnęła się bez śladu wesołości, widząc, jak Jaruwalski drgnęła. — Sądzę, że zaczyna pani się domyślać, dlaczego jestem mniej niż większość pani rozmówców zaskoczona tym, co stało się w Seaford.

— Jak sądzę można by powiedzieć, że… nie był świetlanym wzorem do naśladowania dla midszypmenów, milady? — starała się mówić spokojnie, ale w jej głosie słychać było nienawiść.

— Można by tak powiedzieć — przyznała Honor. — Albo też można by powiedzieć, że jako oficer taktyczny potrzebował czterech namiarów astro, logu nadprzestrzennego, radiolatarni i dyżurnego oficera z pełnym wsparciem komputerowym, żeby znaleźć własną dupę, używając obu rąk. Jeśli miał dobry dzień, ma się rozumieć.

Tym razem Jaruwalski wytrzeszczyła oczy i znieruchomiała z otwartymi ustami. Powody były dwa: treść wypowiedzi i ton Honor, również pełen nienawiści i pogardy.

— Czytałam wniosek sądu wraz z uzasadnieniem — dodała Honor normalniejszym już tonem. — Znając Santino, podejrzewam, że lepiej rozumiem, o czym myślał, albo raczej o czym nie myślał, bo w jego przypadku to pierwsze zawsze było rzadkością. Pojęcia nie mam, jakim cudem przeszedł przez Młyn, nigdy też nie byłam w stanie zrozumieć, jak zdołał zdobyć stopień flagowy. Wiem, jakie miał plecy i koneksje rodzinne, ale przy jego przebiegu służby to i tak nie powinno być możliwe. Natomiast absolutnie nie zaskoczyło mnie to, że spanikował, gdy zrobiło się gorąco, bo to u niego naturalna reakcja.

— Przepraszam, milady, ale odniosłam wrażenie, że wielu starszych rangą oficerów uważało, że powinien „spanikować” i tego nie zrobił. Albo że powinien wykazać większą ostrożność i nie dążyć do boju spotkaniowego z przeciwnikiem, który tak bardzo go przewyższał i liczebnością, i siłą ognia.

— To wrażenie należy odnieść z powrotem — uśmiechnęła się lekko Honor. — Istnieją bowiem różne rodzaje paniki. Strach przed przeważającymi siłami, przed przeciwnikiem czy przed śmiercią to jedno. Każdy z nas go odczuwa; to normalna reakcja. Ale uczymy się, że ten strach nie może dyktować naszych zachowań, bo inaczej nie będziemy w stanie wykonywać naszych obowiązków. To jest normalny rodzaj paniki i to mają na myśli oficerowie, używając tego słowa. Natomiast jest też drugi: przerażenie wywołane myślą o przegranej, o tym, że zostanie się obwinionym o klęskę czy inne nieszczęście, albo tym, że trzeba wziąć na siebie odpowiedzialność. Nie należy tego mylić ze strachem przed śmiercią; to strach przed życiem po czymś takim jak druga bitwa o Seaford, gdy wszyscy będą śmiali się po kątach i mówili, jakim to trzeba być idiotą, by dać przeciwnikowi tak kompletnie się zaskoczyć. Fakt, że Elvis Santino był takim idiotą, jedynie powiększył jego panikę. Bo w przypadku takich jak on w grę wchodzi wyłącznie ten drugi rodzaj strachu. A z tego nie zda sobie sprawy nikt, kto nie miał nieprzyjemności poznania takiego ktosia w sytuacji choćby zbliżonej do kryzysowej.

Umilkła i przyglądała się Jaruwalski uważnie. Ta nie spuściła wzroku, ale widać było, że czuje się nieswojo. Zgadzała się całkowicie z oceną, którą właśnie usłyszała, ale była tylko komandorem… i to na dodatek o złamanej karierze. A komandor nie powinien krytykować oficjalnie żadnego admirała. Na dodatek wszystko, co by powiedziała, mogło zabrzmieć jak wybielanie samej siebie.

— W raporcie uderzyły mnie zwłaszcza trzy kwestie — podjęła rzeczowo Honor. — Wszystkie w mniejszym lub większym stopniu związane z panią, komandor Jaruwalski. Po pierwsze fakt, że oficer dowodzący, mając do czynienia z przeważającymi siłami wroga, przed rozpoczęciem bitwy pozbawił się oficera taktycznego. I to doświadczonego oficera taktycznego, stacjonującego na placówce dłużej niż on sam, a więc mającego lepsze rozeznanie lokalnej sytuacji i warunków. Po drugie fakt, że tenże oficer dowodzący zadał sobie trud usunięcia rzeczonego oficera taktycznego z pokładu okrętu flagowego i tracił czas na dyktowanie wiadomości uzasadniającej tę decyzję. Jeśli dobrze pamiętam, było tam coś o „braku ofensywnego ducha, braku przygotowania i niemożności właściwego wypełniania obowiązków”. A po trzecie zastanowiło mnie, że nigdy nie próbowała pani obronić się przed tymi zarzutami. Czy zechciałaby pani skomentować którąkolwiek z tych kwestii?

— Ma’am… milady… ja nie mogę ich skomentować — odparła zapytana lekko załamującym się głosem i z trudem przełknęła ślinę. — Admirał Santino nie żyje, podobnie jak członkowie jego sztabu i wszyscy, którzy mogli słyszeć lub widzieć to, co zaszło. Byłoby… jak mogłabym oczekiwać, że ktokolwiek uwierzy…

Głos jej się załamał i jedynie bezradnie wzruszyła ramionami. W tym momencie maska opanowania opadła i na jej twarzy wyraźnie widać było poczucie krzywdy i żalu z powodu niesprawiedliwości, jakie ją spotkały. Ale trwało to tylko moment — potem wzięła głęboki oddech i maska wróciła na miejsce.

— Zdarzyło się kiedyś, komandor Jaruwalski — powiedziała Honor tonem, jakim zwykle rozmawia się o pogodzie — że ja również byłam przekonana, że nikt nie uwierzy w moją wersję wydarzeń. Winny pochodził z wysoko postawionej arystokratycznej rodziny, miał wpływowych przyjaciół i dłuższe starszeństwo. Ja byłam córką wolnych posiadaczy ziemskich ze Sphinksa, bez pleców i koneksji rodzinnych czy pieniędzy. Więc nie powiedziałam, co próbował zrobić… a to w efekcie bardzo zaszkodziło mojej karierze. I to nie raz, a kilka razy, dopóki nie spotkaliśmy się w końcu na honorowym polu Landing.

Jaruwalski powtórnie zamarła z otwartymi ustami, gdy dotarło do niej, o kim Honor mówi. Ta zaś kontynuowała równie spokojnie:

— Patrząc z perspektywy czasu, wiem, że każdy, kto go znał, rozpoznałby, że mówię prawdę, gdybym tylko miała dość zaufania do przełożonych, by to zrobić. Albo raczej nie tyle zaufania do przełożonych, ile pewności siebie i wiary w to, że Królewska Marynarka może naprawdę cenić mnie równie wysoko jak aroganckie tchórzliwe zero, które jest synem earla. I prawdę mówiąc, było jeszcze coś: takie dziwne wrażenie, że w jakiś sposób musiałam przyczynić się do tego, co zaszło, a więc jestem współwinna. I to także zdecydowało o tym, że milczałam.

Honor uśmiechnęła się krzywo i spytała naprawdę cicho:

— Czy coś nie zabrzmiało dziwnie znajomo?

— Ja… — zaczęła Jaruwalski i zamilkła.

Honor westchnęła ciężko.

— No dobrze. W takim razie ja opowiem, co moim zdaniem zaszło na pomoście flagowym Hadriana, gdy Lester Tourville wyszedł z nadprzestrzeni. Jestem pewna, że Santino nie zadał sobie trudu zapoznania się z planami taktycznymi, które odziedziczył po admirale Hennesym. Został całkowicie zaskoczony, a ponieważ nie znał planów przygotowanych przez swojego poprzednika i przez panią, nie miał też pojęcia, co powinien zrobić. Spanikował, bo zdał sobie sprawę, że każdy z przełożonych, który przeczyta jego raport z bitwy, będzie wiedział, że zawalił sprawę, bo nie zapoznał się z tymi planami. Sądzę, że wydał jakieś głupie polecenie, któremu pani się sprzeciwiła, więc wyładował na pani strach i gniew. A ponieważ z natury było to mściwe bydlę, już po podjęciu decyzji, jaką uznał za najlepiej chroniącą jego tyłek, włożył tyle wysiłku w takie sformułowanie raportu na temat zdjęcia pani ze stanowiska i wyrzucenia z okrętu, by nie było w nim nic konkretnego, a jedynie same ogólniki, którym nie sposób rzeczowo zaprzeczyć. W ten sposób miał satysfakcję, że złamał pani karierę, a równocześnie zrobił z pani chłopca do bicia winnego wszystkiemu, co nastąpiło po opuszczeniu przez panią okrętu flagowego. No bo skoro jednym z powodów zwolnienia pani był brak przygotowania, to znaczy, że musiał improwizować, gdyż to pani nie przedstawiła stosownych planów. Czy to się zgadza, komandor Jaruwalski?