W gabinecie zapadła cisza. I trwała, stając się coraz cięższa.
Jaruwalski spoglądała prosto w zdrowe oko Honor i milczała… aż w końcu zapadła się w sobie i powiedziała tak cicho, że ledwie było ją słychać:
— Tak, ma’am. Prawie wszystko się zgadza.
Honor nie dała tego po sobie poznać, ale oboje z Nimitzem szczególnie uważnie badali w tym momencie emocje gościa, bo Jaruwalski, gdyby była winna zarzutów postawionych przez Santino, teraz właśnie miała idealną okazję, by przyznając Honor rację, oczyścić się choćby w jej oczach. Ale w emocjach Andrei Jaruwalski nie było radości czy satysfakcji. Były za to ból i żal, że nikt przed Honor nie zadał sobie trudu, by dojść do tych wniosków, które były całkowicie zgodne z prawdą. Honor odetchnęła z ulgą i pokiwała głową z satysfakcją.
— Tak też sobie myślałam — powiedziała prawie równie cicho jak przed chwilą Jaruwalski. — Sprawdziłam pani wyniki z oficerskiego kursu taktycznego i nie znalazłam niczego, co mogłoby wskazywać na brak skłonności ofensywnych czyli woli walki. Podobnie zresztą jak w przebiegu pani służby — ma pani prawie same doskonałe oceny umiejętności taktycznych. Druga strona medalu jest taka, że ktoś musiał być winien, a prawdziwy winowajca był martwy. No i nawet ci, którzy go znali, musieli mieć wątpliwości, czy przypadkiem nie miał trochę racji, no bo przecież nawet kompletny idiota nie pozbawiłby się bez powodu oficera, którego najbardziej potrzebował. Tyle że Elvis Santino nie był kompletnym idiotą: był klasą bezdennego kretyna samą w sobie. Ale to pani już wie, prawda?
Jaruwalski przytaknęła bez słowa.
— Oczywiście, że pani wie. A nie broniła się pani, mówiąc, co naprawdę zaszło, bo czuła pani, że nikt jej nie uwierzy, że wszyscy uznają to za rozpaczliwą próbę odparcia zarzutów, które postawił przełożony zabity na posterunku.
— Nie sądziłam, by ktokolwiek mi uwierzył — potwierdziła zmęczonym głosem Jaruwalski. — A nawet gdyby ktoś taki się znalazł, to jak pani powiedziała, byłoby to tylko moje słowo przeciwko zarzutom oficera dowodzącego, którego moje tchórzostwo i niekompetencja zirytowały wystarczająco, by idąc do samobójczego ataku, poświęcił sporo czasu na pisanie raportu, abym nie uniknęła sprawiedliwości. Próba obrony z mojej strony byłaby żałosna i…
Zamiast kończyć, wzruszyła tylko wymownie ramionami.
— Tak sądziłam — Honor pokiwała głową. — Nikt, kto nie służył pod jego rozkazami, nie jest w stanie sobie wyobrazić, jak tchórzliwe, bezgranicznie głupie, leniwe i przekonane o własnej wyższości było to bydlę. I tego, że zawsze obijał sobie dupę blachą, a zwalanie winy na innych było jego drugą naturą, oprócz tego że sprawiało mu satysfakcję.
I też wzruszyła wymownie ramionami, po czym sięgnęła po kufel.
W gabinecie ponownie zapadła cisza, ale był to inny rodzaj ciszy — pełnej zrozumienia i uspokajającej. Bez trudu można było wyczuć olbrzymią ulgę Jaruwalski, gdy zrozumiała, że jest we wszechświecie ktoś, kto pojął, co się stało, i kto naprawdę jest przekonany, że w tym, co nastąpiło, nie było śladu jej winy.
Opróżniła połowę swego kufla duszkiem, po czym odetchnęła głęboko. Z jej twarzy spadła maska i teraz była to twarz kogoś bardzo zmęczonego, prawie zaszczutego, kto przygląda się rozmówcy uważnie i z prawdziwą wdzięcznością.
— Milady, nigdy nie zdołam wyrazić, jak wiele znaczy dla mnie to, co pani przed chwilą powiedziała — odezwała się Jaruwalski z uczuciem. — Pewnie i tak jest już za późno, by cokolwiek mogło uratować moją karierę, ale sam fakt, że jest ktoś, kto rozumie, co naprawdę się wydarzyło… to dla mnie bardzo ważne. I jestem pani naprawdę głęboko wdzięczna. Natomiast przyznam, że nie wiem, dlaczego zadała sobie pani tyle trudu, by mi to powiedzieć.
— Bo mam do pani pytanie, komandor Jaruwalski. Bardzo ważne pytanie.
— Proszę pytać, milady — nic w głosie Jaruwalski nie wskazywało na to, że wrócił strach.
Honor wiedziała o tym tylko dzięki więzi z Nimitzem. I wiedziała też, że nie jest to wielki strach, ale niebezpieczny, bo mogący zniszczyć świeżo odzyskaną wiarę w siebie.
— Jaką radę dała pani Santino? — spytała.
— Poradziłam mu natychmiastowe opuszczenie systemu wraz z konwojem ewakuacyjnym, ma’am — odparła natychmiast Jaruwalski.
Widać było, że odpowiedź jest uczciwa, choć Jaruwalski miała świadomość, że może ją to kosztować utratę sympatii jedynej od standardowego roku osoby, która nie odnosiła się do niej z pogardą. Znała bowiem reputację Honor: fakt, że ona też uważała Elvisa Santina za kretyna i tchórza, nie oznaczał, iż decyzję o ucieczce uznałaby za słuszną. Mogła mieć inną koncepcję, na przykład inteligentnie przeprowadzonego kontrataku przed wycofaniem się z systemu, i jeśli tak właśnie było, mogła teraz dojść do wniosku, że jej gość także spanikował, choć w „normalnym” znaczeniu tego słowa. Ponieważ jednak pytanie padło, odpowiedziała na nie uczciwie.
— To dobrze — oceniła Honor z krzywym uśmiechem. — Cieszę się, że to właśnie mu pani doradziła, bo była to słuszna decyzja, biorąc pod uwagę bezużyteczność infrastruktury w Seaford 9 i przewagę atakujących sił Ludowej Marynarki. I cieszę się, że nie wahała się pani przed odpowiedzią na pytanie. Ktoś taki mógł nadepnąć na odcisk Santino na tyle mocno, by chęć zemsty przeważyła na chwilę panikę. Tak podejrzewałam, a teraz mam pewność, i cieszę się, że ją mam.
— Przepraszam, ma’am? — Jaruwalski przeżyła kolejny szok, ponownie nie mogąc uwierzyć w to, co słyszy.
Honor pokiwała głową i powiedziała łagodnie:
— Zakładamy, że królewscy oficerowie będą mieli pewien poziom fizycznej odwagi, Andrea. I generalnie się nie mylimy. Być może to, że wolą do końca zachowywać się zgodnie z tradycjami wpojonymi im w akademii, niż przeżyć, nie najlepiej świadczy o nich z punktu widzenia generalnej oceny inteligencji, ale jest wysoce użyteczne, jeśli chce się wygrywać wojny. Natomiast znacznie cenniejszą u oficera cechą jest moralna odwaga stawienia czoła wszystkim obowiązkom. A do nich należy przełamanie tej tradycji, jeśli jego śmierć czy zniszczenie jego okrętu byłoby pustym, nic nie dającym gestem. Albo jeśli musi zrobić coś innego, co może zakończyć jego karierę czy też narazić go na pogardę innych, których opinię ceni, ale których tam nie było i w związku z tym nie znali sytuacji i możliwych rozwiązań.