Выбрать главу

Jeśli jednak przyjmie złożoną tego dnia ofertę, to tym razem dopuści nieznanego partnera do współpracy, a to może być początek zmian w jego organizacji, które dadzą się wykorzystać do jej spenetrowania. I uzyskania dowodów i świadków, które okażą się wystarczające w sądzie. Albo pewności, która nie będzie wymagała sądu…

A to nader by odpowiadało Samuelowi Hughesowi, w rzeczywistości kapitanowi planetarnej służby bezpieczeństwa, który poświęcił pięć lat, zyskując krok po kroku zaufanie Muellera, i nadal nie dysponował niczym, co by to poświęcenie usprawiedliwiało.

Natomiast jeśli dzisiejsze spotkanie było zapowiedzią tego, co podejrzewał, sytuacja ta powinna się zmienić, i to całkiem szybko.

Rozdział XIII

— Najwyższy czas… jak sądzę — ocenił towarzysz kontradmirał Lester Tourville, obserwując holomapę wyświetloną nad stołem sali odpraw.

Widział ją już wielokrotnie w trakcie planowania, ale wtedy była to nadal teoria, a teraz zaczynała się praktyka, gdyż czekali jedynie na przybycie wszystkich wyznaczonych okrętów, by rozpocząć operację.

— Kiedy używasz trybu warunkowego, robię się nerwowy — warknął komisarz ludowy towarzysz Everard Honeker.

Tourville parsknął śmiechem, słysząc jego narzekanie.

Ostatnimi czasy wielokrotnie się zastanawiał, dlaczego Urząd Bezpieczeństwa nie zmienił mu anioła stróża. Bo to, że przełożeni Honekera nie zorientowali się w zmianie jego światopoglądu, byłoby zbyt piękne, by mogło być prawdziwe. Proces przemiany zaczął się dawno temu, ale haniebna sprawa z Harrington wybitnie go przyspieszyła i teraz towarzysz komisarz znajdował się ledwie o krok od tego, co UB uznawało za zdradę interesów ludu. Tourville co prawda nie czytał raportów, które Everard regularnie słał Saint-Justowi, ale mógł założyć się o każde pieniądze, że jedynie z grubsza pokrywały się z rzeczywistością.

Przez pewien czas tak on, jak i Honeker bardzo starali się udawać, że nic w ich wzajemnych stosunkach nie uległo zmianie. Tak nakazywał instynkt samozachowawczy, jako że nie mieli pojęcia, kto na pokładzie jest ubeckim szpiclem. Od czasu operacji „Ikar” jednakże było inaczej. I nie chodziło tylko o nich — Tourville zauważył ogólne ocieplenie stosunków między oficerami 12. Floty a pilnującymi ich prawomyślnymi komisarzami ludowymi. Wątpił, by podobne zjawisko wystąpiło gdzie indziej, ale Dwunasta Flota dokonała czegoś, co nie udało się dotąd żadnemu związkowi taktycznemu Ludowej Marynarki, być może z wyjątkiem sił dowodzonych przez Thomasa Theismana w systemie Barnett. Nie tylko pokonała w walce Royal Manticoran Navy, ale w dodatku ją upokorzyła i niejako przy okazji wstrząsnęła całym Sojuszem, o czym świadczył kompletny brak akcji ofensywnych od zakończenia „Ikara”. No i równocześnie spowodowała pierwszy prawdziwy wzrost morale ludności i sił zbrojnych Ludowej Republiki.

Zdawali sobie z tego sprawę zarówno członkowie załóg, oficerowie, jak i komisarze. I z tej świadomości, a także z faktu wspólnie przeżytego śmiertelnego zagrożenia, jakim jest każda bitwa, zrodziły się duma i poczucie solidarności, których po tylu latach klęsk i upokorzeń nie sposób było przecenić. Człowiek uczciwy, taki jak Honeker, po prostu musiał się temu poddać, skoro nawet takie indywiduum jak Eloise Pritchart pilnująca admirała Giscarda okazała się nie całkiem odporna.

W kwaterze głównej Urzędu Bezpieczeństwa powinni liczyć się z takimi konsekwencjami albo przynajmniej domyślić się po fakcie, że zaistniały. Najwyraźniej jednak było inaczej albo też zmieniły się sposoby reagowania UB. Owszem, dokonano pewnych zmian personalnych, ale można by je określić mianem kosmetycznych — z naprawdę ważnych komisarzy nie został odwołany żaden. I według oceny Tourville’a nie przysłano też żadnego archanioła, by miał na nich oko, a on sam na miejscu Saint-Justa takie posunięcie uznałby za rutynowy środek ostrożności. Wzmocniono za to 12. Flotę jednostkami z prywatnej marynarki wojennej Urzędu Bezpieczeństwa, co samo w sobie wzbudzało poważne podejrzenia.

Naturalnie istniała możliwość, że archanioł został przysłany, tylko on o tym nie wiedział. UB miało do dyspozycji praktycznie nieograniczone zasoby ludzkie, a Saint-Just budował swoją sieć szpiclów od dziesięcioleci — najpierw dla bezpieki i legislatorów, potem dla ubecji i Roba Pierre’a. Mógł stworzyć niezauważalną pajęczynę także w 12. Flocie. Tyle że Tourville w to nie wierzył. A to z kolei prowadziło do innego wniosku: stosunek sił między Saint-Justem a McQueen uległ znaczącej zmianie. Nie wiedział tylko, ile osób zdało sobie z tego sprawę…

Jednym z wyraźniejszych i milszych skutków tych zmian we wzajemnych relacjach było generalne zelżenie wymogów formalnej uprzejmości i zmniejszenie dystansu, jaki dotąd utrzymywali komisarze w stosunku do podopiecznych. Honeker zainicjował ten proces i posunął się dalej niż inni, ale rok temu nawet on nie wygłosiłby podobnego komentarza, jako że uznawał za swój obowiązek dopilnowanie, by oficer, którego miał pod opieką, zrobił wszystko, by nawet głupi czy zbyt ryzykowny plan doprowadzić do końca bez względu na wszystko.

Oczywiście rzecz miała się inaczej z Lesterem Tourville’em, który dawno temu stworzył swój wizerunek żądnego krwi, radosnego narwańca, który doczekać się nie może następnej walki. Jako jego anioł stróż Honeker niejednokrotnie powstrzymywał go przed rozmaitymi szaleństwami. Co, jak też odkrył sporo czasu temu, dawało mu i jego kapitanowi flagowemu Bogdanovichowi olbrzymią przewagę, gdy chcieli wmanewrować komisarza w zrobienie czegoś, na czym im zależało.

Ta świadomość stanowiła podtekst wygłoszonej przed chwilą przez Honekera złośliwości i prawdopodobnie oznaczała nowy sposób zadania całkiem poważnego pytania. Tourville postanowił wypróbować tę teorię i odparł:

— Przyznaję, że mnie samego czasami dziwi używanie tego trybu, Everardzie. — Przed operacją „Ikar” żaden z nich nie odważyłby się zwrócić do drugiego po imieniu w warunkach innych niż gwarantujące pełną prywatność, teraz była to codzienność. — Tym razem nie chodzi mi o to, że wreszcie kończymy przygotowania do „Scylli”, tylko o to, że nadal nie wiemy, na co natrafiła w Hancock Jane Kellet. Wywiad wciąż regularnie sam sobie zaprzecza, próbując to wyjaśnić, i przyznam, że nawet się temu nie dziwię, biorąc pod uwagę brak konkretnych danych, które dałoby się przeanalizować, i absolutnie sprzeczne zeznania zszokowanych niedobitków. Tylko że dla mnie jest oczywiste, że powodem było użycie przez Królewską Marynarkę czegoś, o czym nie mamy pojęcia.

— Superkutrów? — spytał nieco ironicznie, ale z powagą na twarzy Honeker.

— Czytałem raport komandora Diamato… nie, teraz już kapitana. Cholernie trudny sposób znalazł chłop na awans, ale należało mu się. Cieszę się, że to przeżył! — Tourville wyjął z kieszeni cygaro i zaczął się nim bawić, nie rozpakowując go jednak. — W każdym razie żałuję, że nie był w stanie napisać go przed zakończeniem oficjalnego dochodzenia w tej sprawie.

— Ja też — przyznał Honeker. — Choćby z powodu danych techniczno-taktycznych, które zawierał.

Tourville uniósł pytająco brwi, na co komisarz uśmiechnął się smutno i wyjaśnił:

— Ja też go czytałem i jestem pewien, że nie dotarła do nas pełna wersja. Na przykład zaskakująco mało jest w nim na temat o struktury dowodzenia całej formacji, nie sądzisz?