Выбрать главу

Dlatego upór McQueen w kwestii czasu potrzebnego na zgranie i inne stosowne przygotowania ma sens. Prawdę mówiąc, sądzę nawet, że za bardzo się spieszy, jeżeli rzeczywiście chce rozpocząć działania w dniu, który nam ostatnio podała. Ale to wszystko wymaga czasu już choćby z uwagi na olbrzymie odległości, które muszą pokonać przybywające tu jednostki, a potem z uwagi na ćwiczenia niezbędne, by stworzyć z nich spójne i zgrane związki taktyczne.

Nie dodał, bo nie musiał, że dotyczy to zwłaszcza bandy ignorantów stanowiących załogi okrętów ubeckich, którymi uszczęśliwił ich Oscar Saint-Just. A nie musiał, bo Honeker słyszał to już wystarczająco często.

Sam Honeker podobnie jak Tourville był zresztą zaskoczony brakiem radykalnych zmian wśród komisarzy ludowych 12. Floty. Wiedział, że w części należy to zawdzięczać kompletnemu zaufaniu Saint-Justa do oceny i beznamiętnie analitycznej inteligencji Eloise Pritchart. Ale to nie tłumaczyło wszystkiego. Saint-Just był zbyt podejrzliwy, by zignorować coraz wyraźniejsze oznaki życia oficerów i komisarzy. A mógł je uznać wyłącznie za przejaw wzmocnienia pozycji McQueen, toteż brak zmian personalnych w połączeniu z przybyciem niespodziewanych posiłków z prywatnej floty Urzędu Bezpieczeństwa był bardzo niepokojący…

Oficjalnym powodem była chęć wsparcia ich w przezwyciężeniu trudności ze zdobyciem odpowiedniej liczby okrętów. To był warunek skuteczności operacji „Scylla”. Tak więc Urząd Bezpieczeństwa spełnił swój obowiązek jako obrońca sprawy ludu i zorganizował stosowną liczbę okrętów.

Tak głosiła wersja oficjalna, w którą nikt w 12. Flocie nie uwierzył.

Honekera znacznie bardziej od faktu przybycia posiłków zszokowało to, że Urząd Bezpieczeństwa posiada dreadnoughty i superdreadnoughty, gdyż tylko takie jednostki przysłano. Nigdy nie podejrzewał, że UB dysponuje okrętami liniowymi, a sądząc z miny Lestera, dla niego było to jeszcze większym i jeszcze gorszym zaskoczeniem.

Okrętów UB nie było wiele, bo ledwie nieco ponad eskadra, ale znając Saint-Justa, można się było domyślać, że nie są to wszystkie okręty tych klas, jakimi dysponuje.

Ich pojawienie się z jednej strony ucieszyło Giscarda i Tourville’a, bo każdy dowódca by się ucieszył z przybycia jednostek, na które w ogóle nie liczył. Z drugiej strony stanowiło to poważny problem, jako że obsadzali je zagorzali zwolennicy Saint-Justa i nowego ładu organicznie nie ufający oficerom Ludowej Marynarki, czego zresztą nie ukrywali. Zagrażało to poczuciu wyjątkowości i jedności, które zrodziło się wśród załóg i kadry Dwunastej Floty i w znacznej mierze przyczyniło do jej sukcesów. No, a poza tym to właśnie załogi ubeckich okrętów wymagały znacznie więcej ćwiczeń, gdyż były nieporównanie gorzej wyszkolone od załóg Ludowej Marynarki. Udowodniły to wszystkim wyniki pierwszych ćwiczeń, co nie przyczyniło się do poprawy stosunków między załogami należącymi do Ludowej Marynarki a nowo przybyłymi.

Honeker miał także pewność, że Esther McQueen nie była szczęśliwa z powodu tego niespodziewanego prezentu dziwnie przypominającego bombonierkę zegarową ale nic nie mogła na to poradzić. Choć wszyscy wiedzieli, jaki jest prawdziwy cel obecności tych okrętów, nie mogła wyrazić głośno niezadowolenia, nie potwierdzając podejrzeń Saint-Justa dotyczących jej lojalności. Poza tym gdyby zaczęła narzekać, że je dostała, tym trudniej byłoby uzasadnić jej zwłokę w rozpoczęciu operacji brakiem stosownych sił. Gdyby bowiem był to jedyny powód, powinna być zachwycona tak silnym a nieoczekiwanym wsparciem. Protest oznaczałby więc przyznanie się, że brak sił był jedynie pretekstem do przeciągania przygotowań. A prawdziwym motywem były jakieś jej prywatne i podejrzane machinacje — przynajmniej w opinii Urzędu Bezpieczeństwa.

I był gotów też założyć się, że to nie od niej pochodził pomysł przydzielenia tych okrętów wyłącznie do dwóch eskadr — dowodzonych przez Giscarda i Tourville’a. Jeśli ktoś wcześniej żywił wątpliwości co do prawdziwego celu obecności posiłków, ten jeden drobiazg powinien do reszty je rozwiać. A oni obaj choć nie mieli w tej kwestii złudzeń. I mieli związane ręce dokładnie z tych samych powodów co Esther McQueen.

Westchnął ciężko — w idealnym wszechświecie rewolucjoniści już dawno by wygrali, natomiast w rzeczywistości ludziom, których lubił i podziwiał, takim jak Lester czy Shannon, zagrażało co najmniej takie samo niebezpieczeństwo ze strony rządzących Ludową Republiką jak ze strony jej wrogów. Gdyby ludzie ci byli wrogami ludu, byłoby to logiczne, ale nimi nie byli. I dlatego Honeker stracił dotychczasową pewność, że on sam, Rob Pierre lub Oscar Saint-Just naprawdę wiedzą, czego lud chce, i kierują się jego dobrem.

I dlatego został zmuszony do wyboru między ludźmi, których znał — uczciwymi, honorowymi i odważnymi, ryzykującymi życie w imię niewdzięcznego obowiązku obrony Ludowej Republiki, a ludźmi, do których stracił zaufanie, a na dodatek o których zaczął słyszeć co najmniej podejrzane historie od uciekinierów z systemu Cerberus.

Dokonał tego wyboru, choć wiedział, że w ten sposób również naraził się na śmiertelne niebezpieczeństwo, natomiast nie powiedział o tym Lesterowi. Jakoś nie mógł… jeszcze. Natomiast był pewien, że Lester Tourville domyślił się prawdy.

Pozostało jedynie mieć nadzieję, że Oscar Saint-Just nie!

Rozdział XIV

— Aleś ty sprytna, energiczna i obrzydliwa — poinformowała trzymaną na kolanach córkę Allison. — Gdybyś tylko nie robiła wokół siebie takiego bajzlu, byłabyś naprawdę idealnym dzieckiem. A tak jesteś prawie idealnym.

I pocałowała ją w goły brzuch, co wywołało pisk radości i próbę złapania jej za włosy, czego z łatwością uniknęła. Faith pisnęła ponownie, opluwając się przy tym podobnie jak za pierwszym razem, który spowodował komplement. Allison sięgnęła po chusteczkę, gdy ponad jej ramieniem pojawiła się ręka w zielonym rękawie i podała jej poszukiwany przedmiot.

Allison uniosła głowę i uśmiechnęła się w podzięce. Odpowiedział jej znacznie chłodniejszy uśmiech — kapral Jeremiah Tennard wyznaczony wbrew jej protestom na osobistego ochroniarza Faith nie pochwalał tego, co zrobiła, i nawet nie próbował tego ukryć. Dlatego Allison uśmiechnęła się jeszcze bardziej niewinnie i zabrała za czyszczenia córki. Skończyła prawie dokładnie w tym momencie, gdy przed dworcem, na przewidzianym dla VIP-ów miejscu, nieco energiczniej niż powinien zaparkował pierwszy wóz ze znajomym herbem na drzwiach. Rozległ się rustykalny dźwięk i rozbłysło zielone światło oznaczające równoczesne pobranie opłaty z konta właściciela i uszczelnienie korytarza prowadzącego od drzwi śluzy w prawym boku do śluzy w ścianie budynku. Chwilę później drzwi śluzy otworzyły się i stanął w nich inny gwardzista w zielonkawo-zielonym uniformie Gwardii Harrington.