Выбрать главу

— Oczywiście trudno wymagać od ciebie obiektywizmu w ocenie skuteczności moich metod wychowawczych — dodała.

— Naturalnie, że trudno. Ale oczywiście jestem obiektywna — uspokoiła ją Honor.

— Naturalnie, że jesteś, jakże mogłoby być inaczej?!

Obie parsknęły śmiechem. A potem Allison obróciła się na bok, zdjęła okulary i przyjrzała się córce poważnie.

— Tak prawdę mówiąc, to poruszyłam ten temat celowo — przyznała. — Ale bardziej w kontekście Nimitza niż ciebie.

Honor uniosła brwi.

— Nimitza? — upewniła się.

— Owszem. Przypomniało mi się, jaki był wtedy nieszczęśliwy, i zaczęłam myśleć o waszej więzi. Honor przekrzywiła głowę.

Allison zaś wzruszyła ramionami i wyjaśniła:

— Zdążyłam tylko skontaktować się z twoim ojcem i powiedzieć mu, na co wpadłam. Jeszcze nie przedyskutowaliśmy problemu, ale już nie muszę dyskutować z nim, bo widzę, że Nimitz kuleje jak dotąd. Zdaje się, że po konsultacji z weterynarzami postanowili podejść do sprawy z większą niż zwykle ostrożnością w związku z utratą telepatycznego głosu?

— W ogólnych zarysach masz rację — powiedziała cicho Honor zadowolona, że oba treecaty spały, bo wtedy ich zdolności empatyczne były prawie wyłączone.

I tak Nimitz poruszył się niespokojnie, gdy wyczuł jej wściekłość — zawsze ją ogarniała, gdy myślała o tym, dlaczego został okaleczony. I jedyną pociechę stanowiło to, że wszyscy za to odpowiedzialni zapłacili życiem. Żałowała tylko, iż nie zabiła ich własnoręcznie…

— Praktycznie są gotowi, żeby zacząć operację na nim i na mnie — dodała spokojniej. — Sprawdzili uszkodzenia mojej twarzy: są tak duże, jak oceniał Fritz, więc trzeba zastąpić całą protezę i uszkodzony interface elektroniczno-organiczny. Na dodatek nerwy zostały przepalone zbyt dużą dawką prądu. Nie wygląda to aż tak źle, jak tata się obawiał, ale też nie za dobrze, zwłaszcza biorąc pod uwagę moją skłonność do odrzucania implantów. Teraz ocenia, że zajmie to ze cztery miesiące, zakładając, że implant i przeszczepy nie zostaną w całości odrzucone. Natomiast terapia i szkolenie powinny potrwać znacznie krócej, bo będę sobie przypominała coś, co umiałam i wykorzystywałam przez lata. Twarz powinna być gotowa po około siedmiu miesiącach. Z okiem sprawa jest prostsza, bo nerwy nie zostały uszkodzone, a ładunek, którym je przepalili, był słabszy, więc zniszczył elektroniczną część interface’u, ale bezpieczniki zapobiegły uszkodzeniu części organicznej. Chodzi więc o prostą wymianę oraz podłączenie nowego urządzenia i to właściwie można było już zrobić, ale tata stwierdził, że skoro i tak będę pod ręką tak długo, wyposaży oko w kilka dodatkowych możliwości. Będę się więc musiała nauczyć, jak je kontrolować. Zresztą będę musiała nauczyć się chyba wszystkiego, bo tak długo nie miałam sztucznego oka, że wszystko zapomniałam. Ale przekonał mnie, że te poprawki mogą mi się przydać, choć przyznaję, że nie poszło mu łatwo. Już się spodziewałam, że użyje argumentu w stylu: „Jestem twoim ojcem i masz robić, co ci mówię”.

— Niby dlaczego miałby go użyć?! — zdziwiła się Allison. — Nie skutkował, gdy miałaś dziesięć lat, to dlaczego miałby poskutkować teraz?

— Nie poskutkowałby, ale tata raz był chyba blisko, tak mu ręce opadły.

— A ręka?

— Z ręką jest tak, że równocześnie będzie to łatwiejsze i trudniejsze niż twarz. Zdecydowanie dobrą wiadomością jest to, że Fritz mimo polowych warunków wykonał kawał doskonałej roboty, amputując resztki.

Allison przytaknęła, ale Honor nie dała się zwieść spokojnemu wyrazowi twarzy matki. Może byłoby inaczej, gdyby jej tak dobrze nie znała albo nie czuła dzięki Nimitzowi jej emocji za każdym razem, gdy poruszały ten temat.

— Zadbał szczególnie o nerwy — dodała Honor głosem równie spokojnym jak twarz matki. — I tata twierdzi, że nie powinno być żadnych problemów z interface’em. To dobra wiadomość, zła jest taka, że będę musiała nauczyć się nią posługiwać, nie mając żadnego doświadczenia, czyli zaczynając od zera.

Allison pokiwała z sympatią głową. Pomimo rozwoju techniki proteza kończyny nadal pozostawała sztuczną kończyną. Nawet w Lidze Solarnej nie udało się nikomu jak dotąd skonstruować takiej protezy, która słuchałaby dokładnie tych samych impulsów nerwowych w dokładnie ten sam sposób co kończyna organiczna, którą zastępowała. Powodem były zbyt wielkie, a jednocześnie zbyt drobne różnice pomiędzy poszczególnymi ludźmi. Owszem, teoretycznie można było dla każdej osoby sporządzić mapę impulsów neuronowych, używając drugiej kończyny poprzez wykonanie wszystkich możliwych ruchów i stosowne zaprogramowanie protezy. Tyle że trwałoby to miesiącami i nie dawało gwarancji niewystąpienia całkowitej blokady protezy przy jakimś niespotykanym poruszeniu, którego normalnie się nie wykonuje, ale które może zaistnieć. Prostszą metodą było wyposażyć protezę w zestaw standardowy i oprogramowanie samouczące. W ten sposób użytkownik i proteza dostosowywali się do siebie równocześnie. Nawet jednak po zakończeniu tego procesu pozostawało uczucie obcości, delikatnej, ale zawsze obecnej i dlatego protezy nigdy nie stały się neutralną częścią ludzkiego organizmu, a jedynie nieodłączną koniecznością.

Honor przyzwyczaiła się już do tego, że sztuczne nerwy twarzy nie informują o różnych zjawiskach w ten sam sposób co żywe. W tej chwili lewa połowa twarzy była zupełnie pozbawiona czucia, ale gdyby implant był sprawny, czułaby wiejący wiatr… inaczej na każdym z policzków. I nawet po tylu latach odczucie z lewego byłoby sztuczne. Być może łatwiej byłoby się przyzwyczaić, gdyby w obu policzkach znajdowały się implanty, ale nie miała najmniejszego zamiaru tego próbować.

Z tych właśnie powodów w większości państw, w tym także w Gwiezdnym Królestwie, istniało niewielkie zapotrzebowanie na elektroniczne wzmocnienia zastępujące całkiem zdrowe organy czy kończyny. Najpotężniejsze były one na planecie Mesa, ale tam były w użytku wszelkie nowinki genetyczno-elektroniczne, oraz na Beowulfie, gdzie były bardziej wynikiem mody niż potrzeby. W pewien sposób Honor rozumiała pokusę ich posiadania — jej samej brakowało najczęściej używanych funkcji protezy oka: noktowizji, lornetki i mikroskopu. Ale z drugiej strony wiedziała z doświadczenia, że nawet przy normalnym widzeniu obraz nigdy nie był tak żywy czy prawdziwy jak widziany naturalnym okiem. Różnice były subtelne i prawdopodobnie niemożliwe do opisania w pełni komuś, kto ich nie doświadczył. Mogły też być czysto psychologicznej natury, choć podobne doznania mieli praktycznie wszyscy posiadający podobne protezy. Najbliższa prawdy była różnica między obszarem rzeczywiście trójwymiarowym a doskonałym obszarem trójwymiarowym, ale pokazanym na płaskim ekranie. Podejrzewała, że podobnie jak w przypadku nerwów posiadanie obu sztucznych oczu spowodowałoby zniknięcie tego problemu. I podobnie jak w tej pierwszej kwestii nie miała najmniejszego zamiaru próbować.

Istnieli jednak ludzie uważający dokładnie na odwrót. W pewnych odległych kulturach, jak na przykład istniejącej na planecie Sharpton, cyborg był czymś w rodzaju kultowego ideału. Dla jej mieszkańców zastępowanie kończyn czy oczu protezami o znacznie wzmocnionych możliwościach było normalne, tak jak dla obywatela Królestwa Manticore normalne było prostowanie, wybielanie i uzupełnianie zębów. Honor uważała to za nienormalne — być może dlatego, że tak wiele czasu spędziła w przestrzeni, w sztucznym środowisku zewnętrznym. Ostatnią rzeczą, której mogłaby pragnąć, była zmiana swego ciała w sztuczne środowisko wewnętrzne.