Выбрать главу

Honor poczekała, aż wszyscy usiedli, i zagaiła:

— A więc, panie i panowie, zastanowiliście się nad kwestią poruszoną na zajęciach?

Przez moment panowała cisza i bezruch, po czym uniosła się jedna ręka.

— Tak, panie Gillingham? Widzę, że chce pan zagrać.

— Tak wyszło, ma’am — zadudnił zaskakująco głębokim basem szczupły chłopak z akcentem rodem z Alizon.

— Ktoś musi — zgodziła się Honor. — Ma pan dodatkowe punkty za odwagę wykazaną tak wcześnie.

Kilku midszypmenów zachichotało, a Gillingham wyszczerzył radośnie zęby… z szacunkiem naturalnie.

— Dziękuję, ma’am — po czym odchrząknął, spoważniał i powiedział: — Zdziwiło mnie trochę to, co pani powiedziała, że na wojnie nie ma czegoś takiego jak prawdziwe zaskoczenie.

— To nieco uproszczona wersja — poprawiła go Honor. — Powiedziałam, że biorąc pod uwagę możliwości nowoczesnych sensorów, istnieje naprawdę niewielka szansa, by jakiś okręt mógł zbliżyć się niezauważony na odległość skutecznego ognia do innego. W tych warunkach jeśli mówimy o zaskoczeniu, nie mamy na myśli sytuacji, gdy przeciwnik nie zauważa zbliżającego się zagrożenia, ale źle odczytuje to, co widzi.

— Rozumiem, ma’am. Ale jeżeli jedna ze stron faktycznie nie dostrzeże zbliżania się drugiej?

W tym momencie w powietrze uniosła się inna ręka.

— Tak, pani Hearns? — spytała Honor. — Chce pani coś dodać?

— Tak, milady.

Nikt nie zareagował, choć tradycyjnie midszypmenowie do wszystkich starszych stopniem powinni zwracać się „sir” lub „ma’am” bez wdawania się w niuanse arystokratycznych tytułów. Wszyscy jednak zdawali sobie sprawę, że żaden mieszkaniec Graysona, gdziekolwiek by się znajdował i jakikolwiek miałby stopień, nie zwróci się do Honor inaczej niż „milady”.

— Wydaje mi się, że chodzi pani o to, że trzeba stworzyć zaskoczenie — dodała Hearns. — Użyć manewrów lub środków do prowadzenia wojny radioelektronicznej czy innych metod, by przeciwnik wziął pani okręty za takie, jakie pani chce, a nie takie, jakimi są w rzeczywistości. Czyli żeby zobaczył to, co pani chce, by zobaczył. Tak postąpiła pani na przykład w czwartej bitwie o Yeltsin.

— Zgadza się, o to właśnie mi chodziło — przyznała Honor.

Co prawda nie była zachwycona doborem przykładu, ale zdążyła się już pogodzić z dziwną prawidłowością, iż midszypmeni prawie odruchowo podawali jako przykłady stoczone przez nią bitwy. W większości przypadków nie było to zresztą wazeliniarstwo, tylko szukanie czegoś, co było dla nich realne i o czym wiedzieli, że jeśli ona coś powie, będzie to wynikało z doświadczenia, a nie z teorii.

— A czwarta bitwa o Yeltsin jest tego dobrym przykładem — dodała Honor. — Podobnie jak trzecia bitwa o Yeltsin, w której admirał White Haven zdołał wprowadzić w błąd co do sił, którymi dysponował, admirała Parnella do chwili, w której ten nie mógł już wycofać się bez walki.

— Rozumiem, ma’am — zgodził się Gillingham. — Ale admirał White Haven użył systemów maskowania elektronicznego i minimalnej mocy napędów, dzięki czemu wróg w ogóle nie zauważył części jego okrętów. Nie wykryto ich, więc nie była to dokładnie taka sytuacja, o jakiej mowa, czyli doprowadzenie przeciwnika do tego, by zobaczył fałszywy obraz.

— Ma pan częściowo rację, ale nie do końca. — Honor spojrzała na Jacksona Kriangsaka. — Zechce pan to wyjaśnić, admirale? Był pan tam wtedy, więc wie pan najlepiej.

Kilkoro midszypmenów wytrzeszczyło oczy, a wszyscy spojrzeli na grubawego admirała ze znacznie większym szacunkiem.

— Byłem, milady — potwierdził Kriangsak, z trudem powstrzymując szeroki uśmiech wywołany reakcją większości obecnych, i spojrzał na Gillinghama. — Jak sądzę, księżnej chodzi o to, że gdy przeciwnik wykrył zamaskowaną część naszych sił, było już za późno, by mógł uniknąć walki, ale wykrył je, nim otworzyły one ogień. Proszę sprawdzić pobitewne raporty admirałów White Havena i D’Orville’a, jak też relację admirała Parnella poproszonego przez wywiad o przedstawienie swego punktu widzenia, nim odleciał na Beowulfa. Jeżeli ta relacja nadal jest tajna — nie powinna być, ale z oficerami wywiadu nigdy nic nie wiadomo — proszę mi dać znać, a uzyskam dla pana dostęp do niej.

Gillingham skinął głową bez słowa. Kriangsak zaś dodał:

— Ze wszystkich trzech źródeł dowie się pan, że nawet mimo użycia najlepszych środków elektronicznych i dostarczenia przez nasz wywiad Parnellowi fałszywych informacji o siłach stacjonujących w tym systemie, przeciwnik wykrył i właściwie zidentyfikował nasze zamaskowane okręty, zanim znalazł się całkowicie w pułapce. Owszem, został zmuszony do odwrotu i poniósł ciężkie straty, ale gdyby nie wykrył naszych okrętów jeszcze przez kwadrans, straciłby wszystkie jednostki. Do pewnego momentu widział dokładnie to, co spodziewał się zobaczyć na podstawie fałszywych informacji podrzuconych przez nasz wywiad, i dlatego ten przykład także jest jak najbardziej adekwatny, choć przyznaję, że czwarty Yeltsin jest wręcz podręcznikowy.

— Niech już będzie — westchnęła Honor. — Ale zwróćcie uwagę, że cechą naprawdę doskonałego oficera jest zdolność przezwyciężania własnych oczekiwań. A Amos Parnell jest jednym z najlepszych taktyków, jakich miałam okazję poznać. Dokonał tego co prawda za późno, by uniknąć klęski, ale na tyle wcześnie, by earl White Haven znalazł się w pozycji umożliwiającej całkowite zamknięcie pułapki i zniszczenie sił, którymi Parnell dowodził.

— Fakt, milady — przytaknął Kriangsak. — A naprawdę próbowaliśmy. Mój krążownik liniowy wraz z resztą eskadry znajdował się w najlepszej pozycji, by go oskrzydlić, a i tak nam się wymknął. Może i na nasze szczęście, bo przy tylu okrętach liniowych nie wyszłoby to nam na zdrowie.

— Zgoda, rozumiem, sir — przyznał Gillingham. — Earl White Haven próbował jednak osiągnąć kompletne zaskoczenie. Czy w opinii pana, sir, i admirał Harrington my nie powinniśmy tego próbować?

Ton był pełen namysłu, nie wyzwania. Honor potarła czubek nosa, zastanawiając się nad najlepszym doborem słów, i dopiero po dłuższej chwili odparła:

— Oboje z admirałem Kriangsakiem tłumaczymy, że błędem byłoby uwierzenie we własną przebiegłość i próba manipulowania przeciwnikiem. Najgroźniejszym zaskoczeniem jest bowiem to, które przeżywa się, gdy nagle okazuje się, że przeciwnik zorientował się, w czym rzecz, i sam przygotował skuteczną niespodziankę. Jednym z najlepszych przykładów takiej właśnie sytuacji taktycznej była bitwa o Midway na Ziemi w połowie drugiego stulecia Przed Diasporą. Tak na marginesie to zechce pan, panie Gillingham, przygotować krótką analizę tego, w jaki sposób Cesarska Marynarka Japonii padła ofiarą nadmiernej pewności siebie w tej bitwie. Proszę być przygotowanym do podzielenia się nią z resztą grupy i proszę przenieść z archiwum morskich marynarek wojennych do bazy danych taktyki następujące hasła: bitwa o Midway, admirałowie: Raymond Spruance, Chester Nimitz, Chiuchi Nagumo i Isoroku Yamamoto.

— Tak, ma’am — potwierdził bez zbytniego entuzjazmu Gillingham.

Bez entuzjazmu, ale i bez rezygnacji — polecenie bowiem nie było zbytnim zaskoczeniem. Midszypmeni szybko zorientowali się, że Honor ma nie tylko skłonność do przydzielania tego typu indywidualnych zadań, ale także do wybierania interesujących przykładów.

— Wracając do tematu — podjęła Honor — chodzi mi o uzmysłowienie wam, że choć zawsze warto starać się, by wróg nie docenił lub źle ocenił wasze siły, nie powinniście nigdy być pewni, że się wam to udało. Należy wykorzystywać wszystko, co może dać przewagę, ale plany opierać na założeniu, że przeciwnik pozna prawdę w oparciu o odczyty sensorów lub też się jej domyśli.