Выбрать главу

Najwyraźniej przyzwyczajony do obsługi uzależnionych od kawy dzieciak zmienił zamówienie bez mrugnięcia okiem.

Potem podeszła Amy. Zagryzła usta i zerknęła na ciastka. Światło z lady odbiło się w jej okularach.

– Poproszę waniliowe cappuccino bez cukru.

– Życzy sobie pani jakieś ciastko? Zawahała się, ale była stanowcza.

– Nie. Tylko cappuccino. Odtłuszczone, proszę.

Maddy już zamierzała powiedzieć Amy, by wzięła coś słodkiego, ale przypomniała sobie, żeby nie sabotować diety przyjaciółki. Jej zdaniem Amy wyglądała jak trzeba i powinna przestać się głodzić. Seksowne kobiety mają różne kształty i rozmiary. Maddy nie była chudzielcem, ale nauczyła się raczej cieszyć obfitymi krągłościami niż je chować. Nigel zdecydowanie je lubił, zanim stał się zbyt słaby, aby cieszyć się czymkolwiek na tym świecie.

– Więc… – zaczęła Christine, gdy odebrały zamówienia – siądziemy przy stoliku i przejrzymy tę książkę?

– Dobry pomysł. – Maddy ruszyła do pustego stolika w pobliżu wystawy z kubkami do kawy i innymi drobiazgami. – Nie mogę się doczekać, aby poznać dziesięć kroków na drodze do niewiarygodnego szczęścia.

– Ja też. – Christine otworzyła swój egzemplarz, gdy tylko usiadły. – Po tylu latach ciężkiej pracy i braku zabawy myślę, że przydałoby mi się trochę szczęścia, niewiarygodnego albo jakiegokolwiek innego.

– Ale tobie się udało. – Amy uśmiechnęła się do niej. – Za kilka miesięcy będziesz lekarzem. To na pewno cię uszczęśliwi.

– O ile dożyję – stwierdziła Christine, czytając spis treści. – Zobaczmy. Krok pierwszy: Zrozum, czego chcesz.

– To łatwe. – Maddy pociągnęła łyk słodkiej kawy i zlizała z ust bitą śmietanę. – Wygrać na loterii, żebym wreszcie przestała się martwić rachunkami.

Christine zmarszczyła brwi.

– Myślałam, że radzisz sobie finansowo, w końcu masz ubezpieczenie na życie i sprzedałaś firmę.

– Tak, ale wiesz, jak nie cierpię bilansować książeczki czekowej i wszystkiego, co wiąże się z cyferkami. Poza tym przydałyby się pieniądze na podróże.

Christine ścisnęła ją za przedramię.

– Podróż to może być dobry pomysł. Nie musi to być nic drogiego, ale żebyś się wyrwała z pustego domu.

– Pewnie masz rację.

Maddy pomyślała o liście, który czaił się na dnie jej torebki. Praca, którą w nim opisano, na pewno by ją wyrwała z domu. I to bardzo daleko. Jeżeli miałaby dość odwagi, żeby się o nią ubiegać.

– A jaki jest drugi krok? Christine zerknęła.

– Och, naprawdę radosny. Staw czoło wewnętrznemu lękowi. Maddy parsknęła.

– Przynajmniej ten mam już zaliczony, w końcu przeżyłam kilka lat, codziennie stawiając czoło strachowi.

– Racja. Zobaczmy, co Jane ma do powiedzenia na ten temat. Christine przerzuciła kartki na początek rozdziału. Kiedy tylko przebiegła wzrokiem pierwsze akapity, wytrzeszczyła oczy.

– A to suka!

– Co? – Maddy aż wyprostowała się z zaskoczenia.

– Wykorzystała nas w swojej książce!

– Żartujesz! Wymieniła nas z nazwiska? Maddy wyciągnęła szyję, żeby zerknąć na stronę.

– Nie, ale pisze „w college’u miałam trzy przyjaciółki, które stanowią doskonały przykład tego, że kobiety często pozwalają, aby strach powstrzymał je sprzed spełnieniem marzeń”.

– Opisuje to bardziej szczegółowo? – Amy obgryzała paznokieć. Christine przesunęła palcem po stronie.

– Zobaczmy… „Miałam przyjaciółkę artystkę…” Rety, ciekawe, o kogo może chodzić… „która pozwoliła, aby strach przed odrzuceniem powstrzymał ją przed realizacją kariery artystycznej z prawdziwym oddaniem i entuzjazmem”.

– To bzdura! – Maddy odstawiła kubek z głośnym stuknięciem. – Nie zajęłam się karierą, bo musiałam opiekować się umierającym mężem.

Nawet kiedy wypowiedziała te słowa, wiedziała, że to nie wyjaśnia, dlaczego teraz nie wróciła do malowania.

– Co jeszcze pisze?

– O, posłuchajcie tego. – Christine czytała dalej. – Najwyraźniej ja bałam się odrzucenia przez rodziców. „Moja przyjaciółka ze studiów medycznych tyle czasu szukała aprobaty u ojca, że często poświęcała własne szczęście”. – Christine podniosła wzrok, a jej błękitne oczy jaśniały. – Jak śmie drukować interpretacje spraw, o których powiedziałam jej w sekrecie? Poza tym co złego w tym, że chcę zadowolić ojca? Tak, trudno dorosnąć do jego standardów i parę razy skarżyłam się z tego powodu, ale to wspaniały człowiek, lider środowiska medycznego, wyśmienity chirurg. To, że matka Jane była alkoholiczkę, a jej ojciec zwiał, nie znaczy, że ma prawo mnie krytykować! I to w druku!

– Przynajmniej nie użyła twojego nazwiska – pocieszyła ją Maddy.

– Równie dobrze by mogła! Każdy, kto mnie zna, wie, że mieszkałam z nią w college’u. A jeśli mój ojciec to przeczyta?

– Poradnik dla kobiet? – Maddy ze sceptycyzmem uniosła brew.

– W każdym razie ktoś inny mógłby przeczytać i pokazać mu to.

– A co pisze o mnie? – zapytała cicho Amy. Christine wróciła do lektury.

– Najwyraźniej ty boisz się ryzyka. Według Panny Idealnej „Moja trzecia przyjaciółka tak bardzo bała się spróbować czegoś nowego i przegrać, że wolała raczej trzymać się bezpiecznej rutyny niż podjąć ryzyko, które wniosłoby do jej życia więcej radości”.

– To już kompletne chrzanienie! – Maddy zastanawiała się, czy nie podejść do stolika Jane i nie powiedzieć jej, co o tym wszystkim myśli.

– Właściwie to prawda – odparła cicho Amy.

– Ale masz własną firmę – sprzeciwiła się Maddy. – To oznacza ryzyko.

– Nie bardzo – westchnęła Amy. – Podróżujące Nianie to franszyza, czyli coś dość bezpiecznego. Ponieważ jestem właścicielką, nikt nie może mnie zwolnić. To najmniejsze możliwe ryzyko.

– Ale to nie znaczy, że jesteś nieszczęśliwym tchórzem – upierała się Christine.

– Chyba nie. – Amy wbiła wzrok w stolik.

– Amy? – Maddy pochyliła się, żeby spojrzeć przyjaciółce w twarz. – Jesteś szczęśliwa, prawda?

– Przeważnie.

– Ale – Christine zamachała ręką. – Zdecydowanie usłyszałam w tym jakieś „ale”.

Amy zawahała się.

– Czasem żałuję, że sama nie jestem jedną z tych niań, które wysyłam z bogatymi i sławnymi ludźmi wyjeżdżającymi na wakacje. Jeżdżą do naprawdę niezwykłych miejsc, zatrzymują się w rewelacyjnych hotelach, jadają w eleganckich restauracjach i spotykają ciekawych ludzi. Ja nigdy nie wyjechałam poza okolice Austin.

– Naprawdę jest aż tak źle? – dopytywała się Maddy. – Nie masz za grosz wyczucia kierunku, więc to naturalne, że nowe miejsca cię przerażają. Nie ma się czego wstydzić.

– Jest, skoro to rządzi moim życiem. – Amy uniosła podbródek, a w każdym krągłym szczególe jej twarzy płonęła determinacja. – Popatrz na Christine. Boi się wysokości, ale gdy byłyśmy w college’u, w każde Boże Narodzenie wyjeżdżała do Kolorado razem z rodziną i wsiadała na wyciąg, żeby pojeździć na nartach.

– Właściwie… – Christine popatrzyła to na jedną, to na drugą.

– Nie wsiadałam.

– Co masz na myśli? – Maddy zmarszczyła czoło. – Przywoziłaś zdjęcia z wyjazdów narciarskich, więc myślałyśmy, że jeździsz.

– Dobra, powiem wam prawdę. – Pochyliła się ku przyjaciółkom.