Выбрать главу

– Stój! Będę gadał… Łapacza porwali dla pozoru… Dziecko ważne…

– Dla pozoru można wygarnąć ze dwie dworki – przerwał z powątpiewaniem Human. – Na co wam łapacz? Porachunki macie? Wyrok jakiś? Prywatę robicie za monety? Prawdy chcę, szczurze…

– Nie wiem – pisnął tamten ze strachem. – On pozór dał, nic więcej, panie… Dziecko miało być nasze…

Human opuścił go na posadzkę, przydepnął nogą jak kłodę i warknął:

– Co wiesz o dziecku?

– Gadają, że życie w nim mocne i śmierć usidla – wyjaśnił pospiesznie mutant. – Starzy chcą się ratować, chorzy życia zaznać, poranieni łby podnieść…

– Legendę mi tu podajesz – stwierdził sucho Human. – Byle łach wędrowny wyśpiewa mi to w karczmie…

– Życia ci nie wyśpiewa – zadrwił szczur.

Human odwrócił się do dowódcy i skinął głową, że skończył. Lalola pokazał palcem na mutanta i chwilę potem trzej żołnierze zabrali go na przesłuchanie.

– Książę chce cię widzieć. – W komnacie pojawiła się Uka, najmłodsza kochanka Syriusa.

Była szczupła, wysoka, a jej piersi sterczały jak pagórki. Zza długich czarnych włosów wyglądała proporcjonalna twarz z małym nosem i dużymi smutnymi oczami. Olbrzym polubił ją. Nie wywyższała się i zawsze znajdowała czas na krótki żart lub rozmowę. Należała do jednego z najstarszych i najlepszych rodów księstwa. Kochanką została z własnej woli. Pokochała starego Syriusa, zapatrzyła się w jego siwe włosy i chudą postać. Była mu wierna i nigdy nie dawała powodów do zazdrości.

– Prowadź, pani – uśmiechnął się Human i ruszył do wyjścia z komnaty.

– Jesteś zmartwiony – odezwała się cicho Uka. – Twój przyjaciel zniknął, ale pościg już wyruszył…

– Idalgo da sobie radę, pani – Human próbował sam siebie pocieszyć. – Gorzej, że nawała straszliwa idzie na księstwo. Ludy zwiedziały się, że dziecko u księcia i każdy chce je przywłaszczyć. Krepor już teraz rozbity, Pandab na kolanach przed szczurami, barbarzyńcy lada chwila zaatakują od morza, a pellegrisi zaczną polować jak nigdy dotąd. Życie, które ubija śmierć, warte jest wszystkich królestw świata, pani… I te psy o tym wiedzą.

Uka nie odezwała się. Stanęli przed rzeźbionymi ręcznie podwójnymi drzwiami do komnaty księcia. Zapukała. Klamka opadła na dół i jedna połowa drzwi uchyliła się. Kochanka weszła pierwsza i zbliżyła się do księcia. Siedział na potężnym drewnianym fotelu wyściełanym miękkim płótnem. Wyglądał jak zasuszony flaming bez piór. Spod krzaczastych, siwych brwi wpatrywało się w olbrzyma bystre oko. Jeżeli w spojrzeniu mogła się mieścić władza i siła, to tak właśnie patrzył stary Syrius. Drugi oczodół był martwy. Tkwił w nim duży, idealnie oszlifowany diament. Jeden z największych, jakie kiedykolwiek znaleziono.

Human podszedł do fotela i skłonił lekko głowę. Zauważył, że nie spodobało się to dwóm żołnierzom pilnującym księcia. Byli grzeczni, ale w ich wzroku zatańczyły chłodne iskierki. Human uśmiechnął się półgębkiem i poprawił zakrwawioną rękojeść szabli.

– Doszło do mnie, że uratowałeś dziecko i jego matkę – odezwał się przyjaźnie książę. – Podobno twoja broń nosi stygmat ciemności… To stare dzieje, nikt już o tym nie opowiada. Czy to prawda?

– Tak, książę – potwierdził zdziwiony olbrzym. – Stygmat jest, ale nie wiem, jak go czytać… Z cyrku wyniosłem walkę, a czytacze nie umieli pomóc…

– Pomogę ci – uspokoił go Syrius. – Na moim nożu znajdziesz taki sam stygmat. Jest coś, o czym powinieneś wiedzieć… – Książę przerwał i pogłaskał dłoń Uki. – Mam tu czytacza, który ze starych pochodzi i w gwiazdach widzi. On dla mnie pewny, a ty zasłużyłeś…

Human wysunął ostrożnie szablę z pochwy i podniósł ją wyżej do światła. W migocącym ogniu pochodni wbił wzrok w sylwetkę kota, któremu w zależności od kąta patrzenia znikały oczy. Nikt z ludzi, jakich dotychczas spotkał, nie potrafił tego wyjaśnić. Żelazo z dawnych kuźni kryło w sobie coś więcej niż kształt. Olbrzym wiedział, że dotychczas posługiwał się wyłącznie formą. Człowiek, od którego dostał kiedyś szablę, nie był zbyt rozmowny. Nauczył go sztuki walki, zapoznał z cyrkiem i odszedł. Kiedy umierał, pokazał Humanowi stygmat na klindze i szepnął: – Ślepia niby zwykłe, co? Raz są, raz ich nie ma… Jak życie, jak to prawdziwe życie, chłopcze…

Human podniósł zdziwione spojrzenie na księcia. Wydawało mu się, że łączy ich jakaś tajemnica. Syrius też to wyczuł, ponieważ jego rysy nagle zmiękły i przez chwilę odsłoniły głęboko ukrytą łagodność. Kiedy odwracał oko w kierunku wyłaniającego się z cienia czytacza, znów patrzył twardo i czujnie. Jag, znawca gwiazd, przypominał zasuszony liść. Był niskiego wzrostu, chudy i przygarbiony. Podpierał się zwykłą drewnianą laską. Jego ubranie nosiło ślady częstych reperacji, a ciemny kolor zdradzał upodobanie do skromności. Zatrzymał się przed Humanem i bez słowa wziął szablę z jego rąk. Wystarczyło mu jedno spojrzenie na stygmat, by odwrócić głowę do księcia i szepnąć:

– To on, panie.

– A jeśli Blanko zginął i szabla poszła w obce ręce? – zapytał tak samo cicho Syrius.

– Stygmat ciemności działa tylko we właściwych rękach, panie – odparł spokojnie czytacz.

– Pewien jesteś? – nie ustępował książę.

Human milczał i ze zdziwieniem słuchał wykształconej dworskiej mowy. Wiedział, że rozmowa dotyczyła spraw, w jakie był wplątany, nie potrafił jednak niczego zrozumieć. Z niepokojem wpatrywał się w starczy profil Jaga.

– Widziałem trupy – wyjaśnił czytacz. – Patrzyłem na walkę…

– Jakże to, panie? – Human zareagował odruchowo. – Gapiliście się na komnatę, kiedy te ścierwa chciały mnie zarąbać?

– Czasami dobrze jest wiedzieć, na kogo patrzymy – odpowiedział mu z filozoficznym spokojem i uśmiechem na ustach Jag. Znów spojrzał na księcia: – To on, panie…

W komnacie zapadła cisza. Syrius wstał i podszedł do olbrzyma. Sięgnął po szablę i swój nóż. Porównywał stygmaty. Widać było, że starał się ukryć wzruszenie. Human również przyglądał się stygmatom i nadal niczego nie rozumiał. Jag wyjął z kieszeni suszone jabłka i włożył do ust. Jego szczęki poruszały się rytmicznie i silnie. Wydawał się całkowicie obojętny na to, co przed chwilą powiedział. Poza tym znów narastało w nim pożądanie. Znów jego ciało domagało się kobiety. Z trudem opanował słabość i nie zmienił wyrazu twarzy. Namiętność była chora i niebezpieczna. Dlatego musiał ją starannie ukrywać. W końcu książę podniósł spojrzenie na Humana i uśmiechnął się.

– Stygmaty zostały nacechowane. – Jego głos zabrzmiał tak, jakby dyktował list do innego królestwa. – Jeśli są prawdziwe, a na pewno są… Musimy to zrobić obaj – podał olbrzymowi szablę. – Trzymaj za ostrze i przyłóż stygmat dokładnie do mojego… – Książę również chwycił za ostrze swojego noża i oba stygmaty powoli dotknęły się. – Długo to trwało…

Jag położył dłoń na połączonych ostrzach i zacisnął ją w pięść. Zamknął oczy i stał w bezruchu. Dopiero teraz zaczęło się dziać coś dziwnego. Human obserwował ostrza, które powoli zmieniały barwę. Najpierw straciły połysk i zrobiły się srebrne. Po chwili pojawił się odcień żółci. Kiedy wyłonił się kolor palonej pomarańczy, czytacz otworzył oczy i cofnął dłoń.

– Jesteś synem księcia Syriusa. Jesteś nim, chociaż byłeś przeznaczony śmierci… – powiedział z drżeniem w głosie Jag.

– Nie kpijcie ze mnie, panie – odezwał się nieufnie olbrzym. – Matki nie znałem, ojca… Pamiętam tylko mojego opiekuna. Zwali go Blanko…